Pairing: Yue&Lime
Dozwolone od: 18+
Gatunek tekstu: lemon (tak, serio, dobrze widzicie)
Ostrzeżenia: sceny erotyczne
Notka autorska: Normalnie nie piszę takich opowiadań, ale na prośbę mojej znajomej...
Niech będzie, że taki spóźniony Dzień Dziecka. Miałam dodać przed północą, ale jestem dzisiaj jakaś zmulona i...
Dobra, bez zbędnego pierniczenia. Enjoy.
Ma duże dłonie, a co za tym idzie, długie palce.
Lime je lubi. I dłonie, i palce, i ogólnie całe ramiona. Męskie, silne, umięśnione.
Idealne.
Z wierzchu dłonie Yue są gładkie. Jedwabista wręcz skóra przyprawia Takuyę o zdumienie za każdym razem, kiedy dotknie przypadkiem jego dłoni.
Yue cały jest jak jakiś aksamit. Jak najbardziej miękki materiał, jaki w ogóle istnieje na tym świecie.
Ale spód dłoni jest inny.
Szorstki. Zwłaszcza na opuszkach palców. Jakby po jego ciele przesuwał się pumeks, a nie skóra.
A przesuwa się często. No, może nie tak często, jak w przypadku niektórych jego znajomych, ale dość często, by na samą myśl dostawał dreszczy.
Ma czasem wrażenie, że Yue jest jedyny w swoim rodzaju. Że jest jakiś inny, z innego wymiaru, innej rzeczywistości. Lime był przed nim z kilkoma kobietami i z dwoma mężczyznami, ale Yue jest taki...
Nawet nie potrafi znaleźć odpowiedniego słowa.
- Kocham cię, wiesz? - Yue szepcze mu do ucha, siadając na ich łóżku w dużym rozkroku i przyciągając go do siebie. A on siedzi oparty plecami o klatkę piersiową Yue i przymyka oczy, bo sam dźwięk jego głosu jest czasem dla biednego Takuyi zbyt wielkim przeżyciem.
Niech mu mówi, że go kocha.
Niech te jego długie palce odpinają guziki od jego koszuli.
Jeden, drugi, trzeci.
I już jej nie ma. Nie ma i już.
Spodni też nie. Tylko bielizna i skarpetki, ale to łatwo ściągnąć.
Obaj są nadzy. Rozbieranie się jest łatwe i szybkie.
Zwłaszcza, jak człowiek przestaje myśleć.
I w kompletnym negliżu idą pod prysznic. Jak w jakimś rytuale. Zawsze.
Letnia woda nie pomaga, kiedy wespół z nią idą pocałunki. Kiedy szorstkie palce podrażniają jego delikatną skórę. Nie aż tak delikatną jak Yue, ale ten pumeks każdego zmieniłby we wrażliwca.
Czasem wychodzą z łazienki jeszcze mokrzy. Czasem nie docierają do sypialni.
Ale zazwyczaj są na tyle opanowani, że im się udaje. I wtedy dopiero zaczyna się nowa opowieść. A raczej kolejny rozdział tej samej. Tej, którą piszą od dawna.
Obaj mają długie włosy. Na tyle długie, by przy jakiejkolwiek konfiguracji rozsypać się na poduszce.
Czasem Takuyi drżą ręce, gdy to on jest na górze. Yue nie. On zawsze jest taki wręcz nienaturalnie spokojny. A przynajmniej przy tym, jak ich przygotowuje do tej właściwej części splecenia się ze sobą.
I to Takuyę wkurza. Tak, wkurza. Bo Lime chciałby już, chciałby teraz, zaraz, natychmiast! I się niecierpliwi, a Yue jak na złość nakłada ten lubrykant długo, długo go rozsmarowuje na dłoniach i jeszcze dłużej smaruje nim, jak to często nazywa, kluczyk i kłódkę.
Bo penis i tyłek to złe słowa i nieromantyczne.
Do diabła z tym romantyzmem! Ma go brać, a nie pisać książki!
Dlatego właśnie Yue często zasłania mu oczy apaszką. To jakoś Takuyę wycisza, przestaje się tak irytować i czeka, rozsuwając uda i wstrzymując oddech, jak tylko poczuje te szorstkie palce na swoich ramionach.
Bo wie, że za sekundę Yue w niego wejdzie. A jak Lime nie wstrzyma oddechu, to jęknie, a tego nie lubi, bo to poniżające.
Według Takuyi, oczywiście.
Yue jest delikatny. Zawsze. Zawsze go tuli, głaszcze i stara się poruszać tak, żeby nie zrobić Takuyi krzywdy. I to jest w Yue takie niesamowite, ale czasem wręcz prosi się o słowo "mocniej", albo "szybciej", bo ileż można się cackać?
Ale im dłużej, tym lepiej. A im lepiej, tym bardziej podrapane plecy Yue i tym więcej westchnięć. Nie jęków. Takich westchnięć, jakby z irytacji. A może właśnie z irytacji, bo jak długo można czekać na orgazm? Cierpliwość w końcu się wyczerpuje.
Chociaż, szczerze powiedziawszy, Lime lubi czekać. Bo im później dojdzie, tym orgazm jest intensywniejszy. Czasem udaje im się osiągnąć spełnienie mniej więcej w tym samym momencie i to dopiero jest wtedy magia.
Jak obaj przestają w prawie tym samym momencie oddychać i tylko się w siebie wtulają, a potem dyszą cicho, bo nie lubią być głośno. No nie lubią. Mają znajomych, którzy wręcz się drą. Wiedzą, bo słyszeli. Ale oni nie lubią, to jest ich świat, ich kredki. Po co inni mają znać ich kolory?
Czasem to Lime jest na górze. I wtedy jest mniej delikatnie, mniej magicznie. Chociaż... Może to też jest rodzaj magii? Tylko tym razem to jest czarna magia. Konfiguracja z Yue jako seme jest białą magią. Tak. To by miało sens.
Lime się nie patyczkuje. Długie, piękne nogi Yue są ugięte, jedna po jego lewej stronie, druga po prawej. Lime nie używa żadnych głupich nazw na penisa i tyłek, bo to penis i tyłek, na wszystkich bogów. I chce teraz, chce już i może teraz i już, bo to on tym razem jest seme. I się nie szczypie, a Yue nie protestuje, bo... Czy on protestuje kiedykolwiek?
Oczywiście rytuał z prysznicem musi być. Yue nie poszedłby do łóżka brudny. Albo z niego taki czyścioch, albo po prostu lubi zapach szamponu i żelu pod prysznic w łóżku. Kto go tam wie?
Ale to w sumie jest... Ciekawe. Lime jako uke drapie, dużo drapie, czasem gryzie, ale się tak... nie wije. A Yue albo jest tak czuły, albo...
W sumie jak ma taką delikatną skórę...
No cóż. W każdym razie Lime czasem musi Yue wręcz przytrzymać. Przycisnąć do łóżka siłą. Czasem widzi łzy w kącikach oczu swojego ukochanego. Ale nie dlatego, że Yue to boli. Lime w życiu by Yue krzywdy nie zrobił, bo by chyba się pochlastał. Tylko jakoś tak... Z ekscytacji?
A Lime nie może się odpędzić od wrażenia, że Yue jest cholernym aniołem. Idealny charakter, idealne ciało... Tylko tyłek taki jakiś mało okazały. Ale to, jak szepcze jego imię podczas seksu, to, jak się wygina, kiedy dochodzi, to jakoś mu to tak... Wynagradza.
A potem, o ile nie zasną, znowu idą do łazienki. Najpierw pod prysznic, a potem wanna. Duża, bo Yue się uparł, że muszą kupić nową. Bo on chce Takuyę tulić do siebie, tak jak na łóżku, zanim zaczną swój erotyczny rytuał. Jak taka klamra. Od tej samej czynności się zaczyna i na tej samej się kończy.
Łazienka pachnie cytrusami. Świeci się tylko jedna żarówka. Panuje półmrok, a psy Takuyi i kotka Yue skrobią w drzwi, bo co ci ludzie tak długo robią w tym małym, ciemnym pomieszczeniu?
- Kocham cię, wiesz? - pyta Yue ponownie, zdmuchując pianę z czubka głowy Takuyi.
- Wiem - odpowiada Lime, starając się nie zasnąć w wodzie. - Ja ciebie też.
The end