Zespół: Sadie
Pairing: Mao&Mizuki
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Czy ja po dekadzie słuchania zespołu napisałam fika z Sadie? Tak.
A tytuł dawno temu wymyśliła Hana.
Pamiętał ten dzień, jakby to było wczoraj, a minęło już jedenaście lat.
Było ciemno. Na zewnątrz szalał porywisty wiatr. Mizuki patrzył, jak drzewa za oknem uginają się pod siłą żywiołu.
- Aki, a może my dzisiaj pójdziemy do domu, co? - zapytał Mao, wyglądając przez okno. - Bo ta pogoda dobrze nie wróży.
- Nie, będziemy ten utwór ćwiczyć do skutku - odparł Aki, ale w tym momencie zadzwonił jego telefon. - Wychodzę. Nie podsłuchiwać, bo będziecie tu siedzieć do jutra.
I wyszedł, jak zapowiedział.
Mizuki westchnął cicho i postanowił nastroić swoją gitarę. Kei wystukiwał pałeczkami rytm na blacie stołu. Tsurugi nie był obecny duchem. Patrzył przez okno zamyślonym wzrokiem, co było u niego irytującą normą.
- Młody, obudź się! - zawołał Mao, trącając gitarzystę w ramię. Ten, ze strachu, zleciał z krzesła, które przewróciło się na niego. Mizuki wybuchnął niepohamowanym śmiechem, Mao wpatrywał się w Tsurugiego ze zdumieniem, a Kei zerwał się na równe nogi i podbiegł do niego.
- Nic ci nie jest? - spytał zmartwiony, zdejmując z Tsurugiego krzesło i podając mu rękę. Gitarzysta grzecznie złapał dłoń Keity i wstał z podłogi.
- Nie, nic - odparł. - Mao, nie rób tak więcej.
- No dobrze, dobrze - wokalista zaśmiał się krótko, siadając obok Mizukiego. - Wpadłbyś na to, że tak zareaguje?
- Nie - Mizuki pokręcił głową. Mao przysunął się do niego.
- Tak w ogóle... - ściszył głos. - Niech oni w końcu się dogadają, bo zwariuję.
Mizuki zaśmiał się w nieco wymuszony sposób.
I kto to mówi?
Trzask łamanego drzewa rozległ się nagle i niespodziewanie, po czym huknęło i Mizuki zdążył tylko zobaczyć, jak upadająca wiśnia zrywa liny wysokiego napięcia. Potem nastąpiła ciemność.
Kei wypuścił pałeczki z rąk, a Tsurugi wydał z siebie zduszony okrzyk. Mizuki syknął, kiedy palce Mao wbiły się w jego ramię.
Boleśnie.
- Mao, czyś ty do reszty zwariował? - syknął Mizuki. - Co ty wyprawiasz?
Mao nie odpowiedział. Mizuki słyszał jego urywany oddech i nic więcej.
- Mao? - gitarzysta ponaglił swojego przyjaciela.
No, powiedzmy, że Mao był jedynie przyjacielem.
- Co się dzieje, Mizuki? - spytał Kei.
- Co się właściwie stało, że nagle zrobiło się tak ciemno? - Tsurugi był nieco zdezorientowany.
- Liny wysokiego napięcia zostały zerwane przez drzewo - wyjaśnił Kei.
- Mao? - spróbował Mizuki jeszcze raz i tym razem uzyskał jakiś efekt.
Masao wtulił się w niego desperacko. Jego oddech był płytki, urywany, wręcz spazmatyczny.
Atak paniki?
- Nic ci nie będzie - powiedział Mizuki, przytulając go do siebie.
Wiedział, że Mao boi się ciemności. Ale nie podejrzewał, że to jest aż tak silna fobia.
Usłyszał skrzypnięcie drzwi. Blady blask białego światła nieco rozmył panujące wokół nich ciemności.
- W całym budynku nie ma prądu - oznajmił Aki, zamykając drzwi za sobą i skierował snop światła na Mao i Mizukiego. - A temu co?
- Wygląda mi na atak paniki - stwierdził Kei.
Mizuki zerknął na Mao. Wokalista miał zaciśnięte powieki. Cały był spięty i mocno wczepiał palce w koszulkę Mizukiego.
- Mao, daj spokój, przekroczyłeś trzydziestkę - mruknął Aki, zapalając papierosa.
- Empatii to ty nie masz za grosz - warknął Mizuki.
- Norma - Kei znalazł w tym półmroku swój telefon i włączył latarkę. - Wystarczy?
Mao uchylił powieki, uwalniając tym samym kilka łez, które spłynęły mu po policzkach. Otarł je natychmiast i odsunął się od Mizukiego.
- Co się stało, Mao? - spytał Tsurugi.
- To tylko nyktofobia - wyjaśnił Mao, trzęsącymi się dłońmi usiłując wyciągnąć papierosa z paczki.
- Zostaw - Mizuki zabrał mu je. - Chodź, odwiozę cię do domu.
- Nikt nie powiedział, że możecie wyjść - zauważył Aki.
- Też jestem liderem - oznajmił Mao drżącym głosem. - I w tej chwili wychodzę.
Mao złapał Mizukiego za rękę i ruszył ku drzwiom.
- Czekaj, Mao, ja muszę telefon... No czekaj! - Mizuki zatrzymał go na chwilę i wziął swoją torbę, po czym wyjął z niej komórkę. - Mam latarkę, tak jak Kei. Teraz możemy iść.
- Więc chodźmy - Mao uśmiechnął się niemrawo. - Do jutra! - zawołał.
- Do jutra! - odpowiedzieli mu Tsurugi i Kei. Aki nie wydobył z siebie nawet mruknięcia.