Pairing: Tsukasa&Hizumi, w tle Karyu&Zero
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Boli mnie ramię i nie mam pomysłu na notkę, więc po prostu pożyczę miłego czytania.
Hizumi siedział przy oknie i czytał scenariusz teledysku. Tsukasa podszedł do niego. Hizumi oczywiście go nie zauważył, zamknięty w swoim świecie.
Znali się dziesięć lat. Karyu i Zero byli ze sobą od pięciu. A ten dalej był ślepy, głuchy i tępy.
- Hizumi? - odezwał się Tsukasa, a ten podniósł na niego wzrok.
- Tak? - spytał Hizumi.
- Możemy porozmawiać? - Kenji usiadł obok Hiroshiego. - Bo tak sobie myślałem...
- Jestem trochę zajęty - odparł Hizumi. Tsukasa westchnął.
- Ty ciągle jesteś czymś zajęty - stwierdził Kenji. - I ciągle mnie zbywasz.
- Może przychodzisz w złych momentach?
- Przychodzę w dobrych momentach, tylko ty jesteś taki...
- Jaki? - dopytał Hizumi, patrząc Tsukasie prosto w oczy.
- Niedomyślny - odparł Kenji i westchnął. - Pójdziesz ze mną...
- Mamy dużo pracy - przerwał mu Hizumi. - Teraz kręcimy teledysk. Później trzeba nagrać resztę singla i mamy w planach jeszcze album! Gdziekolwiek bym miał pójść, doba musiałaby mieć przynajmniej dwadzieścia dziewięć godzin. Jak nie jeszcze więcej.
- Karyu miał rację - stwierdził Tsukasa. - Jesteś upośledzony w tych tematach.
- Co? - Hizumi był nieco zdezorientowany. - O czym ty znowu mówisz?
- O tym, że cię kocham - oznajmił Tsukasa, wstając. - Ale dla ciebie ważniejsza jest praca, żeby zauważać cokolwiek i kogokolwiek.
Hizumi patrzył na niego przez dobrą chwilę, po czym złapał go za rękę, spuszczając wzrok.
- Przepraszam - powiedział cicho.
- Za co? - spytał Tsukasa.
- Za to, że nie zauważyłem, iż... - Hizumi wstrzymał oddech. - ...odwzajemniasz moje uczucia. Powinienem wcześniej zwrócić na to uwagę, ale... Sam rozumiesz.
- Masz prawie trzydzieści lat, Hiroshi - Tsukasa stwierdził, że zwróci się do niego po imieniu. - Ja też mam prawie trzydzieści lat i skoro coś do mnie czujesz, to jednak wymagam od ciebie, byś mi to powiedział.
- Właśnie ci to mówię - zauważył Hizumi.
- Tak. Ale ja usiłuję cię poderwać od pół roku - Tsukasa bezradnie rozłożył ręce.
No, prawie, bo jedną wciąż trzymał Hizumi.
Hiroshi westchnął.
- Czyli jestem głupi, ślepy i głuchy? - spytał Hizumi, wstając. - Wybaczysz mi to?
- Oczywiście, że ci wybaczę - Tsukasa poklepał go po głowie jak niesfornego psa. - Tylko postaraj się nie przedkładać pracy nad wszystko inne.
I kiedy w końcu pocałował Hizumiego, naprawdę nie spodziewał się tego, co się stanie za kilka lat.
Bo kto wiedział, że to się tak skończy? Że Hizumi nie dotrzyma obietnicy i zaprzepaści swoje zdrowie, kompletnie ignorując grypę i koklusz?
- Albo pan przestanie śpiewać, albo przestanie pan w ogóle mówić - te słowa kołatały się w głowach ich wszystkich.
Hizumi dużo milczał od tamtej pory. Tsukasa był jedynym, który mógł do niego dotrzeć. Nawet Karyu i Zero nie do końca to potrafili.
Zawiesili działalność zespołu. Byli pewni, że to wystarczy. Że kiedyś wrócą w blasku chwały, bo Hizumi się wykuruje.
Ale tak się nie stało. Hizumi wciąż miał kłopoty nawet z mówieniem. Najbardziej bolesnym było dla niego to, jak próbował odpowiedzieć Tsukasie, że też go kocha i nie mógł, bo z jego gardła wydobywał się tylko świszczący szum.
- Nic nie szkodzi - Kenji zawsze się uśmiechał i przytulał go do siebie. - Nie szkodzi. Ja wiem, co chciałeś powiedzieć.
Aż w końcu musieli rozwiązać zespół. Po kilkunastu latach czuli się, jakby przestrzelono im serca. Jakby umarli na chwilę i nic nie mogli z tym zrobić.
Karyu dołączył do Angelo. Zero założył własny zespół i ściągnął do niego Tsukasę.
- Dlaczego nie chciałeś grać z Karyu? - zdziwił się Kenji. W końcu Zero i jego długonogi ukochany byli wręcz nierozłączni.
- Trochę tęsknoty nam nie zaszkodzi - zaśmiał się Michio. - Wiesz, jak dobrze nam w łóżku po dłuższej rozłące?
Tsukasa podczas tej rozmowy jeszcze tego nie wiedział. Ale musiał się na własnej skórze przekonać, jak to jest.
I nie było wcale tak dobrze, jak mówił Zero. Czasem Tsukasa wręcz nie miał siły. A Hizumi, zamknięty w domu z laptopem, nie próbował go zmuszać do niczego.
Ale mimo wszystko to nadal był jego Hiroshi. Z tym swoim zadziornym spojrzeniem i nieco pyzatą twarzą. Może i był mało spostrzegawczy, ale osobowością nadrabiał wszystko. Wystarczyło, że podszedł do Tsukasy i się do niego przytulił, opierając brodę o jego ramię. Nawet jeśli byli prawie równi wzrostem i musiał stanąć na palcach.
- Głupiutki chomik - stwierdzał Tsukasa i dawał Hizumiemu pstryczka w nos.
I to wystarczało, żeby znowu zaczęli się śmiać.
The end