Pairing: Yoshiatsu&Kazuki, wspomniane Reiya&An
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: komedia
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Zainspirowane pewną informacją znalezioną na Twitterze.
Czasem jest tak, że coś kochasz.
Czasem jest tak, że kochasz kogoś.
Czasem jest też tak, że ten ktoś tego czegoś...
- Zostaw te papierosy.
...nie toleruje.
Zamarłem z niezapalonym papierosem w ustach i zapalniczką w dłoni. Kazuki mierzył mnie wzrokiem jak zawsze, gdy próbowałem zapalić przy nim.
- Ale Kazu...
- Oddaj.
- Ale...
- Oddaj.
No patrzcie państwo, jaki stanowczy! Teraz to nagle "Oddaj", a tak to tańczy, jak mu zagram.
...no, powiedzmy.
- Yocchi, co ja ci mówiłem?
- Nie będzie zabawy, jak będą pety - powtórzyłem jego słowa, intonując mój głos na typowo dziecięcy. - Niech ci będzie.
Kazuki uśmiechnął się zadowolony, kiedy chowałem papierosa z powrotem do pudełka.
Bo czasem jest też tak, że ten ktoś, kogo kochasz, wie, co lubisz bardziej od tego, co lubisz mniej.
Brzmi to głupio, ale tak jest.
I ja już wolę nie palić, niż mieć wieczny szlaban w łóżku.
Wieczny!
Raz wytrzymałem tydzień.
A potem tyle samo nie paliłem, bo musiałem nadrobić.
- Dałbyś mi w końcu spokój - mruknąłem, opierając się o parapet łokciami.
Głupie uke.
- Rzuć, to ci dam - odparł, stając przy mnie.
- Dasz to mi dzisiaj coś innego.
- O ile nie zapalisz.
- E fe fe fe.
- Co? - Kazuki zaśmiał się krótko, patrząc na mnie z uwagą. - Ja z tobą nie mogę.
- Możesz, możesz - trąciłem go w ramię. - Wszystko możesz.
- Tyle to wiem.
- Tylko Reiyi nie mów.
- Zabiłby cię.
- Albo powiedziałby Anowi, a An stwierdziłby, że dobry pomysł i potem wszystko byłoby na mnie.
- Na ciebie? A ja?
- Ty jesteś jego kochanym, słodkim braciszkiem - złapałem Kazukiego za policzki. - Przecież na ciebie to on głosu nie potrafi podnieść. A ja jestem tym złym, niedobrym seme, które mu tego braciszka posuwa.
- To brzmi źle.
- Wiem. Miało brzmieć.
- Yoshiatsu, ja cię proszę.
- Prosić to mnie możesz w nocy o więcej.
- Yocchi!
- Tak też możesz krzyczeć.
Kazuki westchnął ciężko i pokręcił głową.
I znowu się śmiał.
I tak ma być.
- Z Rojim też tak próbowałeś? - spytałem.
- Nie. Z nim się nie dało. I tak podpalał tego papierosa - Kazuki wzruszył ramionami.
- Czyli jestem grzeczniejszy? - zdziwiłem się.
- W tym aspekcie? Tak - przyznał Kazuki.
- W tym aspekcie?
- Tak, w tym aspekcie. Weź tę rękę.
- Nie.
- Zabierz. Tę. Rękę.
- Nie.
- Po co ja się w ogóle odzywam?
- Możesz się do mnie odzywać w inny sposób~
- Yocchi...
- Na przykład w taki~
I czasem też jest tak, że ktoś, kogo kochasz, jest upartym osiołkiem i tak długo będzie cię przekonywać do rzucenia palenia, aż w końcu to zrobisz.
W temacie papierosów moja wola okazała się silna.
W temacie seksu... Ani trochę.
Ale jest jeszcze jedna zaleta.
Wywołałem tym moim postanowieniem najpiękniejszy uśmiech na świecie.
I nawet śmiech!
Reasumując, czasem warto zrezygnować z czegoś, co się tylko lubi, dla kogoś, kogo się kocha.
I niczego nie żałuję. Zwłaszcza, że wyszło mi to na zdrowie.
The end