Pairing: Tora&Akiya
Dozwolone od: 13+
Gatunek tekstu: obyczajowy, romans
Ostrzeżenia: Brak
Notka autorska: To mój pierwszy fik, więc nie bić.
Spał. Jego sypialnia nie była zbyt duża i jakoś mocno dziwnie umeblowana. Zwykłe panele, czarne meble i telewizor. Może efekt psuły trochę rolety w gruszki zawieszone na dwóch dużych oknach. Łóżko miał duże, pościel białą, będącą złudzeniem jego niewinności, z którą nie miał nigdy nic wspólnego.
Spał tak słodko, że chyba nikt nie chciałby go obudzić. Ale oczywiście musiał się znaleźć ktoś o innych poglądach, bo w pokoju rozległ się dźwięk dzwonka. Odgarnął czarną grzywkę z oczu i spojrzał groźnie na telefon. Podniósł go i odebrał.
- Tak? - spytał zaspany.
- Może tak byś przyjechał w końcu na próbę, co, Śpiąca Królewno? - spytał Isshi, po czym westchnął ciężko.
- Isshi, oddawaj mi komórkę! - w tle usłyszał Izumiego. - To ja jestem od budzenia tych, co zaspali!
- Ale ja chcę zakończyć tę próbę i iść jak najszybciej do domu! - odparł Isshi. - A ona się jeszcze nie zaczęła!
- Tak, wiemy to Isshi. Powtarzasz nam to na każdej próbie - stwierdził cicho Shin.
- Dobra, wstaję, bo zaraz Isshi wszystkich pozabija, a ja będę miał wyrzuty sumienia - mruknął Akiya i poczłapał do kuchni.
Akiya wszedł do sali prób, pogrążony w swoich własnych myślach. Myślach o śnie, w którym działo się tyle...
- Wstałeś, przyszedłeś, ale dalej się nie obudziłeś - stwierdził Isshi, siedzący na krześle pod ścianą. - Koniec bajki, Śpiąca Królewno. Książę nie przyjdzie. Musisz sama się obudzić.
- Czy ty zawsze musisz być taki złośliwy? - załamał się Izumi, uderzając lekko Isshiego w głowę pałeczką. - I odłóż te batoniki, bo utyjesz.
- Izumi, zostaw mnie w świętym spokoju - powiedział Isshi z wyrzutem. - Ja chcę tylko wrócić do domu.
- Pokłóciłeś się z Nao, że jesteś gorszy niż zawsze, czy co? - zapytał Izumi.
Trzask zerwanej struny od basu i batonik zmiażdżony w ręce Isshiego wytłumaczyły wszystkim, czemu Isshi chce wrócić tak szybko do domu. Swojego domu.
- No to mamy problem - stwierdził cicho Shin i pomógł Nao założyć nową strunę.
Próba jakoś im poszła, ale powiedzieć, że poszła jak po maśle, nie można było. Akiya wyszedł z sali prób zamyślony. Przez to właśnie na kogoś wpadł. Siedząc na podłodze, patrzył w rozbawione, brązowe oczy. Grzecznie złapał podaną mu rękę z pomalowanymi na czarno paznokciami i tatuażem na wskazującym palcu.
- Akiya-san, uważaj, bo może ci się coś stać - przestrzegł go Tora i pomógł mu wstać.
- Przepraszam - powiedział Akiya, patrząc w podłogę. - Jakoś tak się zamyśliłem.
- Mam nadzieję, że z zakochania, a nie z problemów - stwierdził Tora i uśmiechnął się, po czym poszedł w tylko sobie znanym kierunku.
- Tak, zamyśliłem się o tobie - powiedział Akiya do siebie, dalej wpatrując się w podłogę.
Tak, gitarzysta Alice Nine zawsze wzbudzał w nim uczucie gorąca. Ciekawe, że tylko Izumi zauważył dziwne zachowanie swojego gitarzysty. To on próbował jakoś go z Torą zeswatać, ale Akiya jeszcze wtedy nie rozumiał, że się w nim zakochał. Och, jaki był głupi! A najgorsze, że Tora w ogóle ostatnio nie ma czasu. Ile razy Akiya próbował go zagadać, to nawet nie zliczy, a i tak zawsze zostawał odsyłany z kwitkiem, bo to, bo tamto, bo owamto. Akiya westchnął. Poszedł na parking, aby pojechać do domu i, przynajmniej na chwilę, o wszystkim zapomnieć.