Zespół: Kra
Pairing: Keiyu&Mai
Dozwolone od: 14+
Gatunek tekstu: obyczajowy, romans, komedia
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Gorączka może sprawić, że stracisz przytomność. Tego też nie wiedział.
- Keiyu? - dobiegało do niego z bardzo daleka. Jakby zza światów. Zamrugał. Zobaczył nad sobą Yasuno i Yuhrę. Obaj patrzyli się na niego ze strachem. Mai stał trochę dalej, ale Keiyu mógł jednak dostrzec jego przerażoną minę.
- Co się stało? - spytał Keiyu po chwili.
- Zemdlałeś - odparł Yasuno. - A mikrofon tak dramatycznie poturlał się po podłodze. Gdybyś ty widział minę Maiego... - przerwał, bo wyżej wymieniony uderzył go w głowę, po czym podał Keiyu szklankę wody.
- Yasuno, zamknij się - stwierdził Mai i oparł się o ścianę.
- Kontynuując - Yasuno nie dawał za wygraną. - Mai zamarł z gitarą w rękach na jakąś sekundę, po czym zdjął ją, wziął cię na ręce i położył na kanapie. I nie za bardzo wiedział, gdzie ma się podziać. I co dalej robić. My nawet nie zdążyliśmy zareagować. Chociaż nie byliśmy aż tak przerażeni, jak nasz kochany lider... - Yasuno znowu dostał w głowę.
- Z kim ja muszę pracować - załamał się Mai i nalał sobie wody do szklanki. - Jedyny Yuhra jest normalny.
- Ja? A niby czemu? - zdziwił się Yuhra.
- „Tak, rzeczywiście, normalni ludzie oburzają się na wieść, że są normalni” - pomyślał Keiyu.
- Bo ty nie udajesz, że „głowa tylko trochę cię boli”, a potem teatralnie nie mdlejesz mi na próbie. Ani nie gadasz jak najęty, wiedząc, że twój kolega przed chwilą zemdlał z powodu bólu głowy. I nie strasz mnie tak więcej, okej? - zwrócił się do Keiyu.
- Ty się o mnie martwisz? - zdziwił się Keiyu. Mai zastygł na chwilę ze szklanką przy ustach.
- Tak, bo jak zachowujesz się jak Tora i nie mówisz nam o wszystkim, to muszę się martwić - odparł po chwili. - W końcu jestem liderem, nie?
- No tak, rzeczywiście - przytaknął Keiyu.
Yasuno i Yuhra wymienili porozumiewawcze spojrzenia tak, by pozostała dwójka tego nie zauważyła.
- To może, jeśli tak bardzo martwisz się o naszego wokalistę, odwieziesz go do domu? - zaproponował Yasuno. Mai zakrztusił się wodą.
- Ja? Jego? Do domu? Odwieźć? - wydukał, gdy już przestał się krztusić.
- Tak - stwierdził Yasuno. - Bo wiesz, my przyszliśmy pieszo. Wtedy jeszcze nie padało.
- Tak - odpowiedział Mai. - Keiyu, możesz sam iść, czy mam ci pomóc?
- Nie no, niech się chłopak nie przemęcza, weź go na ręce i zanieś do samochodu - odparł Yasuno. Mai zabił go wzrokiem.
Zanim dojechali na miejsce, Keiyu zasnął. Mai zastanawiał się, dlaczego, jeśli wokalista się tak źle czuł, przyszedł na próbę? Nie rozumiał. Siebie też nie rozumiał. Bo jaki normalny człowiek szuka w tekście piosenki podtekstów na swój temat? No chore, po prostu chore.
Wyjął delikatnie klucze z kieszeni Keiyu. Tym razem naprawdę musiał zanieść wokalistę aż do samej sypialni, bo za nic nie chciał go budzić. Wyszedł, zamykając drzwi tylko na górny zamek, który dało otworzyć się od wewnątrz. Stwierdził, że klucze odda Keiyu jutro. A teraz niech śpi. Niech odpocznie. Z dala od niego, bo pod jego opieką nie czułby się bezpiecznie...
Pairing: Keiyu&Mai
Dozwolone od: 14+
Gatunek tekstu: obyczajowy, romans, komedia
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Gorączka może sprawić, że stracisz przytomność. Tego też nie wiedział.
- Keiyu? - dobiegało do niego z bardzo daleka. Jakby zza światów. Zamrugał. Zobaczył nad sobą Yasuno i Yuhrę. Obaj patrzyli się na niego ze strachem. Mai stał trochę dalej, ale Keiyu mógł jednak dostrzec jego przerażoną minę.
- Co się stało? - spytał Keiyu po chwili.
- Zemdlałeś - odparł Yasuno. - A mikrofon tak dramatycznie poturlał się po podłodze. Gdybyś ty widział minę Maiego... - przerwał, bo wyżej wymieniony uderzył go w głowę, po czym podał Keiyu szklankę wody.
- Yasuno, zamknij się - stwierdził Mai i oparł się o ścianę.
- Kontynuując - Yasuno nie dawał za wygraną. - Mai zamarł z gitarą w rękach na jakąś sekundę, po czym zdjął ją, wziął cię na ręce i położył na kanapie. I nie za bardzo wiedział, gdzie ma się podziać. I co dalej robić. My nawet nie zdążyliśmy zareagować. Chociaż nie byliśmy aż tak przerażeni, jak nasz kochany lider... - Yasuno znowu dostał w głowę.
- Z kim ja muszę pracować - załamał się Mai i nalał sobie wody do szklanki. - Jedyny Yuhra jest normalny.
- Ja? A niby czemu? - zdziwił się Yuhra.
- „Tak, rzeczywiście, normalni ludzie oburzają się na wieść, że są normalni” - pomyślał Keiyu.
- Bo ty nie udajesz, że „głowa tylko trochę cię boli”, a potem teatralnie nie mdlejesz mi na próbie. Ani nie gadasz jak najęty, wiedząc, że twój kolega przed chwilą zemdlał z powodu bólu głowy. I nie strasz mnie tak więcej, okej? - zwrócił się do Keiyu.
- Ty się o mnie martwisz? - zdziwił się Keiyu. Mai zastygł na chwilę ze szklanką przy ustach.
- Tak, bo jak zachowujesz się jak Tora i nie mówisz nam o wszystkim, to muszę się martwić - odparł po chwili. - W końcu jestem liderem, nie?
- No tak, rzeczywiście - przytaknął Keiyu.
Yasuno i Yuhra wymienili porozumiewawcze spojrzenia tak, by pozostała dwójka tego nie zauważyła.
- To może, jeśli tak bardzo martwisz się o naszego wokalistę, odwieziesz go do domu? - zaproponował Yasuno. Mai zakrztusił się wodą.
- Ja? Jego? Do domu? Odwieźć? - wydukał, gdy już przestał się krztusić.
- Tak - stwierdził Yasuno. - Bo wiesz, my przyszliśmy pieszo. Wtedy jeszcze nie padało.
- Tak - odpowiedział Mai. - Keiyu, możesz sam iść, czy mam ci pomóc?
- Nie no, niech się chłopak nie przemęcza, weź go na ręce i zanieś do samochodu - odparł Yasuno. Mai zabił go wzrokiem.
Zanim dojechali na miejsce, Keiyu zasnął. Mai zastanawiał się, dlaczego, jeśli wokalista się tak źle czuł, przyszedł na próbę? Nie rozumiał. Siebie też nie rozumiał. Bo jaki normalny człowiek szuka w tekście piosenki podtekstów na swój temat? No chore, po prostu chore.
Wyjął delikatnie klucze z kieszeni Keiyu. Tym razem naprawdę musiał zanieść wokalistę aż do samej sypialni, bo za nic nie chciał go budzić. Wyszedł, zamykając drzwi tylko na górny zamek, który dało otworzyć się od wewnątrz. Stwierdził, że klucze odda Keiyu jutro. A teraz niech śpi. Niech odpocznie. Z dala od niego, bo pod jego opieką nie czułby się bezpiecznie...