Pairing: Keiyu&Mai
Dozwolone od: 14+
Gatunek tekstu: obyczajowy, romans, komedia
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Chodzenie po deszczu może sprawić, że się rozchorujesz. On tego nie wiedział.
Leżał na łóżku. Strasznie bolała go głowa. Wziął już chyba ze trzy tabletki, może więcej, nie pomagały. W tym momencie usłyszał pukanie do drzwi. Zwlókł się z łóżka i pospiesznie założył buty. W locie złapał kurtkę i otworzył drzwi.
- Hej - w drzwiach stanął Isshi. - Coś się stało, Keiyu? - spytał, patrząc na jego niemrawą minę.
- Głowa mnie boli, ale mi przejdzie - Keiyu machnął ręką i wziął z szafki teczkę. Zamknął drzwi. Odkąd samochód po raz piąty mu się zepsuł, a on w końcu oddał go do innego mechanika, Isshi podwoził go na próby. Ten dzień nie zapowiadał się dobrze. Ale na szczęście znowu padał deszcz, więc nie było aż tak źle.
Isshi rozłożył parasol. Trochę zmartwiony spojrzał na Keiyu. Fakt, że jego przyjaciel się nie uśmiechał, nie był dobrym znakiem. Wsiadł do samochodu, rozmyślając nad tym.
- „Gdyby tak kazać zostać Keiyu w domu... Ta, jasne, on akurat kogoś posłucha” - pomyślał Isshi.
- Hej, Keiyu - Nao odwrócił się do niego. - A ty co taki smutny?
- Głowa go boli, zostaw go - Isshi odwrócił Nao w swoją stronę.
- To nie powinien zostać w domu? - zdziwił się Nao.
- Sam go przekonaj, jak taki mądry jesteś - odparł Isshi.
- Aha, rozumiem - Nao zamyślił się. Trochę to dziwne, ale zrozumiałe. No, powiedzmy, dla niektórych.
Dojechali. Nao podał Keiyu parasol, a sam wziął drugi i schował się z Isshim. Keiyu nigdy nie miał w domu parasolki, bo po co mieć coś takiego, jeżeli lubi się moknąć? Wszedł do sali prób. Yasuno siedział, bawiąc się pałeczkami i zacieszając na potęgę, Yuhra gapił się gdzieś w dal, a Mai... w tym akurat momencie patrzył prosto na niego.
- Dobrze, że jesteś. Yasuno już myślał, że się utopiłeś - uśmiechnął się delikatnie.
- Coś się stało? - spytał Yuhra. Tak, on zawsze zwracał uwagę na wszystkie rzeczy, które nie są normalne. Reakcje Keiyu na każdy gest Maiego też dawno już zauważył.
- Nie, nic. Głowa mnie tylko trochę boli, ale mi przejdzie - stwierdził Keiyu i podszedł do stolika. - Napisałem coś wczoraj, tu macie tekst, a tu nuty - rozdał reszcie zespołu kopie utworu i usiadł na kanapie. Reszta popatrzyła na niego z lekkim zdziwieniem.
- Nuty - powtórzył Yasuno. - A od kiedy ty piszesz muzykę?
- Ty też nie robisz zbyt dużo. Ja chociaż piszę teksty - odparł Keiyu.
- Ładne - stwierdził po dłuższej chwili Yuhra. - Nie, Mai?
Mai otrząsnął się jakby z zamyślenia. Przez piosenkę przewijały się dwa motywy: deszczu i tańca*. To było dość zastanawiające, przynajmniej dla niego.
- Tak, ładne - odpowiedział na pytanie. - Przećwiczmy to - zadeklarował.
Keiyu wstał z kanapy. Zagrali nową piosenkę, potem chyba jeszcze ze dwie inne. A na trzeciej Keiyu nagle urwał się film.
*Znak kanji, którym podpisuje się Mai, oznacza "Taniec". Czyż to nie zastanawiające?