Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

środa, 3 lutego 2021

The Power Within Her

Uniwersum: Aoishiro

Pairing: Kohaku&Yasuhime, w tle Syouko&Yasumi

Dozwolone od: 17+

Gatunek tekstu: fluff, soft angst

Ostrzeżenia: spoilery do gry, śmierć pobocznej postaci

Notka autorska: Ending IX (Yasumi's fourth bad ending).


- Wiesz, że nie musiałaś jej zabijać? - słyszę głos za plecami.

Czuję, jak delikatne palce Oyasu zaciskają się na moich ramionach. Wdycham zapach morza i przymykam oczy.

- Sama osłoniła tę głupią dziewuchę - odpieram, podnosząc wzrok. - Samo to też nie było zbyt inteligentne. Dlaczego znowu wracasz do tego, najdroższa?

- Ponieważ wciąż mi jej żal - Oyasu zsuwa dłonie na mój brzuch i przytula się do moich pleców. - Kojarzyły mi się z nami.

- Z nami?

- Tak. Też myślałam, że nie żyjesz - Oyasu wzdycha. - Nie oddałabym Syouko swojego życia, gdybym wiedziała, że nie umarłaś.

- Spałam - ujmuję jej dłoń w swoje. - Jak widać zbyt długo. Gdybym wiedziała, co zrobił ród Nekata... Co zrobił Rouryu...

- Nie możesz już nic na to poradzić, Kurou - przerywa moje rozmyślania. - Rouryu nie żyje. Odetchnij.

- Straciłyśmy osiemset lat, Oyasu. Mam o tym zapomnieć? Że zostałyśmy na tak długo rozdzielone? - pytam, odwracając się do niej.

Ma na sobie piękne, liliowe kimono z turkusowymi zdobieniami. Wciąż nie mogę się przyzwyczaić do tego, jak wygląda. Ale to wciąż jest ona. Moja Oyasu.

Jej piękne oczy nie są już granatowe. Nie wyglądają jak niebo przed burzą. Przywodzą na myśl lazurową powierzchnię oceanu.

Jej włosy, niegdyś czarne, teraz lśnią bielą, wpadającą delikatnie w mroźny, bardzo jasny błękit.

Rysy jej twarzy zmieniły się, choć kolor skóry pozostał ten sam. To wciąż jest ciało mojej Oyasu. Mojej ukochanej, o której myślałam, że dawno umarła.

- O czym myślisz, Kurou? - pyta, a jej głos jest delikatny jak poranny podmuch wiatru.

- O tobie - przyznaję zgodnie z prawdą.

Zachichotała.

- Jestem tutaj. To ci nie wystarczy?

- Nie, kiedy wiem, że mogłoby cię tu nie być - odpieram, a ona siada obok mnie.

Wiatr rozwiewa jej włosy. Wyglądają przez to jak morskie fale.

- Och, rozchmurz się - Oyasu łapie moją kitkę i przedziela ją na trzy kosmyki. - Nie możesz cały czas myśleć o mojej śmierci.

- Ty cały czas myślisz o śmierci tej dziewczyny.

- Ponieważ była niepotrzebna - wyjaśnia, powoli zaplatając warkocz z moich włosów. - Nie musisz uśmiercać każdej osoby, która mi się narazi.

- Oni ci się nie narazili, Oyasu - zaprzeczam, kładąc się na trawie. - Oni cię porwali i przetrzymywali wbrew twojej woli przez sześćset lat. Naprawdę chcesz mi powiedzieć, że im wybaczyłaś?

- Wybaczyłam - przyznaje, zawiązując kokardę na końcu warkocza. - Zapleciesz mi warkocze?

- Wiesz, że nie umiem - zauważam, przymykając oczy.

Oyasu pochyla się nade mną. Jej lśniące, białe włosy muskają mogą twarz.

- Ale praktyka czyni mistrza - stwierdza. - A ja chcę dwa warkocze, Kurou. Zrobisz to dla mnie?

Znowu z nią przegrywam. Siadam i kładę jedną nogę na jej udach. Chichocze. Tymczasem ja próbuję jej piękne, długie włosy spleść w cokolwiek, co chociaż będzie przypominało warkocze.

Powiedzmy, że mi się to udaje. Wiele kosmyków wydostało się z ledwie splecionych włosów. Jeden warkocz jest grubszy od drugiego. Wygląda to koszmarnie, ale Oyasu wciąż jest piękna. Nawet, jeśli sprawiłam, że przypomina stracha na wróble.

- Dziękuję, Kurou - cmoka mnie w policzek. - Kocham cię.

- Ja ciebie też, Oyasu - mówię cicho, przytykając jej dłoń do ust. - Nawet nie wiesz, jak bardzo.

The end