Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

poniedziałek, 15 lutego 2021

Heart of the Abyss III

Uniwersum: Genshin Impact

Pairing: Kaeya&Albedo

Dozwolone od: 17+

Gatunek tekstu: fantasy, dramat, soft angst

Seria: "Sun&Wind"

Ostrzeżenia: spoilery do gry, headcanony, sceny przemocy

Notka autorska: Okej, więc mamy tutaj ten dziwny język, którego nie używa nikt, prócz Magów Otchłani. Postanowiłam go sobie stworzyć, bo jednak ciekawiej to wygląda, kiedy postacie rzeczywiście posługują się tym językiem, a nie, kiedy ma się po myślniku napisane, że to nie było np. po niemiecku (którego zapewne używają w Mondstadt, ale o tym ćśśś).




Kaeya odczekał, zamknięty za lodową barierą, aż przestanie słyszeć tętent kopyt. Musiał odnowić ją trzy razy, ale opłacało się. Gdy pękła po raz kolejny, powtórzył tę samą czynność, co wtedy, gdy wściekł się, widząc, co te maszkary zrobiły Albedo.

Zakon Otchłani. Khaenri'ah. Jego ojczyzna. Powinien być jej lojalny, też coś. Aż prychnął na samo wspomnienie słów tego zadufanego w sobie Maga Otchłani.

Od wielu lat był lojalny jedynie własnym ideom. Nawet nie do końca wiedział, czy to się liczy jako lojalność wobec Mondstadt. Po prostu miał silne przekonanie, co jest dobre, co złe, a co akceptowalne.

A ranienie osób, które kocha, do takich nie należy.

Aether miał rację. Powinien dawno powiedzieć Albedo, co do niego czuje, ale oczywiście tego nie zrobił. Głównie dlatego, że dziwił się, iż w ogóle ktokolwiek był w stanie rozmrozić jego serce. Dotychczas był w tylko jednym stałym związku, który zakończył, bo tak nudnego okresu w swoim życiu nie miał nigdy wcześniej i nigdy później.

A Albedo, ze swoją pasją do alchemii i eksperymentów, stoickim usposobieniem, tajemniczością i, jak Kaeya w pewnym momencie zauważył, brakiem potrzeby oddychania, był na tyle fascynujący, że kapitan kawalerii wątpił, by kiedykolwiek cokolwiek było z nim nudne.

Ale jedno musiał Khaenri'ah przyznać. Jej rodzima magia była mu w tym momencie bardzo potrzebna mimo, że obiecał sobie, iż nigdy nie użyje żadnego zaklęcia, którego w dzieciństwie uczył go ojciec.

Właściwie, tylko to jedno zapamiętał.


Sa'on aem ya Argiz, hi'edar qae zes waei'ya.

Xy oz ya it'aqw aem Khaenri'ah, esa'eun zoedax'yi.

Mi'naba yiz aina k'oya ir qizi'ya.

Qc'eh zes xes'xaz gia uzdax'yi.*


Wybuch energii sprawił, że sznurek od jego przepaski na oku pękł. Jego tęczówki rozbłysły jasnobłękitnym światłem.

Fale magii przetaczały się przez ruiny. Mógł teoretycznie użyć słowa "xu'nr" (spalić) albo "pe'qiv" (zatopić) zamiast "mi'naba" (zamrozić), ale w połączeniu z jego Cryo wizją efekt był wręcz... Niesamowity, musiał to przyznać.

Strażnicy zamarzali jeden po drugim. Ilość magii, która wlewała się do ich mechanizmów, paraliżowała ich momentalnie. Kaeya miał wrażenie, że i jemu zamarza krew w żyłach. Był tak oszołomiony, że dopiero po chwili zauważył, że uniósł się nad ziemią, a wokół niego zaczęło się tworzyć pole siłowe.

- Przekraczam granicę - mruknął do siebie, ale dobrze wiedział, co musi zrobić, żeby to zatrzymać i nie pozwolić, by dosięgnęła go klątwa Khaenri'ah.


Sa'on aem ya Argiz, hi'edar qae zes waei'ya.

Xy oz ya it'aqw aem Khaenri'ah, esa'eun zoedax'yi.

Xy tra'el yoq xy oz o zas'xya.

Qc'eh za, k'aoza, gia uzdax'yi.**


Zmienił ostatnie dwie linijki i świat wokół zatrzymał się na chwilę, gdy celowo oberwał rykoszetem.

Gdy celowo, sam siebie, przebił soplami i zachłysnął się własną krwią, a jego pole siłowe zamarzło i uwięziło go w lodowej kolumnie.

Osunął się po jej wnętrzu na grube na wiele metrów dno. Oddychał płytko, ale wciąż się uśmiechał.

- "Udało się" - pomyślał, patrząc na dziewięciu strażników ruin, których mechanizmy zamarzły na dobre i jeśli ktoś rąbnie w nich mieczem, rozsypią się jak kryształ.

Był wierny swoim własnym ideom. Był w ten sposób prawie stuprocentowo lojalny wobec Mondstadt.

Ale w tym jednym momencie Khaenri'ah do czegoś jednak mu się przydała.

Nawet jeśli nie miał już siły trzymać powiek otwartych...


* * *


*Serce Otchłani, słuchaj mego głosu.

Jestem dzieckiem Khaenri'ah, twoim panem.

Spraw, by to miejsce zamarzło w czasie,

A moim wrogom zadaj śmiertelną ranę.


**Serce Otchłani, słuchaj mego głosu.

Jestem dzieckiem Khaenri'ah, twoim panem.

Dobrze wiem, że jestem zwykłym grzesznikiem,

Więc proszę, zadaj mi śmiertelną ranę.