Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

niedziela, 21 lutego 2021

Heart of the Abyss VI

Uniwersum: Genshin Impact

Pairing: Kaeya&Albedo

Dozwolone od: 17+

Gatunek tekstu: fantasy, dramat, soft angst

Seria: "Sun&Wind"

Ostrzeżenia: spoilery do gry, headcanony, sceny przemocy

Notka autorska: Biedny Albedo. Kaeya też biedny, ale do tego jesteście pewnie przyzwyczajeni po moich fikach.



Kaeya patrzył na Albedo, oddychając nieco z trudem. Jego prawe oko było zamglone. W sumie Albedo nie widział go bez tej opaski, odkąd kapitan kawalerii stracił w nim wzrok.

- Kaeya? - Albedo usiadł na brzegu łóżka. - Słyszysz mnie?

- Uhm - wymamrotał Kaeya, usiłując usiąść, ale mu to ani trochę nie wyszło. - Co...

- Jesteś w katedrze, znaleźliśmy cię... Co ty chcesz zrobić? - spytał, kiedy Kaeya spróbował podnieść się jeszcze raz.

- Przytulić cię - odparł Kaeya, uśmiechając się słabo.

Albedo spojrzał na niego ze zdziwieniem, po czym sam go przytulił. Mocno.

- Nie zraniłeś mnie - oznajmił Albedo. - Ale zawiodłeś. Kazałeś mi cię zostawić i użyłeś tego zaklęcia.

- Zginąłbyś...

- Ty też prawie zginąłeś - zauważył Albedo, łapiąc Kaeyę za ramiona i delikatnie kładąc go z powrotem. - A ja jestem przez to chyba kompletnie zdezorientowany.

Klee wróciła z Barbarą w tym właśnie momencie.

- Zajmę się nim, jeśli pozwolicie - powiedziała Barbara, naglącym spojrzeniem wyrzucając ich za drzwi.

* * *

- Z braciszkiem Kaeyą teraz będzie wszystko w porządku, prawda? - spytała Klee.

- Myślę, że tak - Albedo wziął ją na ręce. - Chyba tak.

Kiedy znaleźli się w jego pracowni, odstawił Klee na podłogę i podszedł do okna.

Nagle poczuł, że ma mokre policzki. Otarł je i popatrzył na ręce.

Łzy?

- Albedo? - Klee pociągnęła go za rękaw.

Albedo zasłonił twarz dłonią. Nogi ugięły się pod nim i upadł na kolana. Tak, jakby wszystkie emocje puściły mu w tym właśnie momencie.

- Albedo, czemu płaczesz, co się dzieje?! - Klee złapała go za ramiona, a on przytulił ją do siebie i nie puszczał przez dobre kilka minut.

Bał się. Przez cały ten czas, gdy Kaeya się nie budził, bał się. Strach paraliżował go od środka, ale trwał w jakby transie. Nie docierało do niego, jak poważna jest sytuacja. Po prostu siedział przy nim i patrzył na te wszystkie bandaże, słuchał jego płytkiego oddechu, zmieniał opatrunki, kiedy Barbara była zajęta... Albo mieszał jedną miksturę z drugą, żeby przyspieszyć gojenie się ran, parząc przy tym palce, bo jego dłonie drżały, a on nie rozumiał, dlaczego.

A teraz to wszystko puściło. I płakał. Nie wiedział, czy dlatego, że Kaeya w końcu się obudził, czy dlatego, że był aż tak słaby, iż to on musiał go przytulić. Nie znosił widywać silnych osób w słabych chwilach, czuł się tak, jakby wszedł z butami w ich prywatność. Klee siedziała cicho w jego ramionach, co było aż dziwne, a on płakał dalej.

Nie rozumiał, co się z nim działo. To było dla niego nowe, nigdy o nikogo się aż tak nie martwił.

Nigdy tak bardzo się nie bał, że kogoś straci.

- Albedo? - Klee odezwała się w końcu. - Jesteś smutny?

- Nie wiem - odparł Albedo. - Jestem... Zdezorientowany...

- Martwisz się o Kaeyę?

- Chyba...?

- Kochasz go?

- Co? - Albedo spojrzał na nią, marszcząc brwi.

Och, czyli nawet mała dziewczynka pojęła to szybciej od niego.

- Co cię skłoniło do takiego wniosku? - spytał, ocierając łzy po raz kolejny.

Klee zachichotała.

- Często go rysujesz, uśmiechasz się, gdy go widzisz i tulisz mnie teraz, płacząc, bo coś mu jest. Trochę jak mamusia i tatuś, wiesz? - Klee wtuliła się w niego. - Jak się przyznasz, że go kochasz, to przestanie cię boleć serduszko.

Albedo westchnął.

- Masz rację - przyznał w końcu. - Nawet, jeśli nie pojmuję tego uczucia, to wygląda na to, że jestem zdolny do odczuwania go.

- Hm?

- Kocham go.

- No, bo znowu zacząłeś mówić tak, że Klee nic nie rozumiała - Klee uśmiechnęła się promiennie.

A Albedo już wiedział, co musi zrobić.