Uniwersum: Aoishiro
Pairing: Syouko&Migiwa
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczajowy, soft angst
Ostrzeżenia: spoilery do gry
Notka autorska: Ending I (Migiwa's second normal ending).
Postanowiłyśmy uciec przed tajfunem. To było najrozsądniejsze wyjście z tej sytuacji.
W tym momencie jechałyśmy pociągiem. Yasumi przebudziła się i przetarła oczy dłonią.
- Zawacchi! Jak się spało?! - zawołała Momoko, gdy tylko zobaczyła, że Yasumi zabrała głowę z mojego ramienia.
- Dobrze - odpowiedziała Yasumi i przeciągnęła się.
Wyglądała w porządku.
- Myślicie, że dobrze robimy? - spytała Ayashiro.
- W sensie? - spojrzałam na nią z zaciekawieniem.
- No wiecie... - zaczęła Ayashiro. - Zostawiłyśmy Nami-chan i...
- Polubiłaś ją, prawda? - przerwała jej Momoko.
Ayashiro oblała się szkarłatnym rumieńcem.
- Tak. Ona jest... słodka - powiedziała cicho.
- Martwię się o nią - stwierdziła Yasumi. - W sensie, o Nami-chan.
- Migiwa obiecała, że da nam znać, czy znaleźli jakąkolwiek informację - próbowałam ją uspokoić.
Migiwa.
Onikiri.
Mam nadzieję, że znajdzie kenki, które ukradło ten przeklęty miecz.
Westchnęłam ciężko.
Trudno mi się było do tego przyznać, ale polubiłam ją.
Nawet bardzo.
Mimo tego, że znałam ją tylko kilka dni...
- Nami-chan... - zaczęła Yasumi, przebierając palcami. - Kojarzy mi się z moją starszą siostrą...
- Starszą siostrą? - zdziwiła się Momoko. - Byłam pewna, że jesteś jedynaczką, Zawacchi.
- Teraz jestem. Ale jak byłam mała, miałam siostrę bliźniaczkę. Dużo chorowała, aż w końcu... zmarła - wyjaśniła Yasumi, ściszając głos z każdym słowem.
- Och, Aizawa-san... - Aoi-sensei westchnęła z przejęciem.
Momoko przeskoczyła przez oparcie siedzenia i wtarabaniła się między mnie, a Yasumi.
- Zawacchi! To jest straszne, tak mi przykro! - Momoko przytuliła Yasumi do siebie.
- Jak miała na imię twoja siostra, Yasumi-san? - spytała Ayashiro. - Chyba, że nie chcesz odpowiadać na to pytanie...
- Tsunami - odpowiedziała Yasumi po chwili wahania.
Tsunami.
Nami.
...
- Tak ją nazwałaś. Po obudzeniu się - zauważyłam.
- Myślałam, że to przez to, jak układają się jej włosy... - powiedziała cicho Ayashiro. - A ty zgubiłaś jedną sylabę?
- Musiałam ją powiedzieć ciszej przez fakt, że dopiero się ocknęłam - przyznała Yasumi. - Przepraszam. Po prostu... Naprawdę skojarzyła mi się z Tsunami onee-chan. Nawet nie wiem, dlaczego. Ma inny kolor skóry, inny kolor włosów, inny kolor oczu... Moja siostra i ja byłyśmy identyczne. Poza tym, gdyby to rzeczywiście była ona, nie byłaby taka młodziutka. Miałaby piętnaście lat, jak ja...
Yasumi spuściła wzrok.
- Może po prostu... Może to przez to, co się stało z mamą...
- Nie myśl już o tym, Zawacchi - Momoko przytuliła ją do siebie. - Nie myśl już o tym.
W tym momencie moja komórka zaczęła wibrować w mojej kieszeni.
Wyciągnęłam ją i odczytałam smsa.
- Migiwa pisze, że Suzuki-san postanowił adoptować Nami, gdyby nie znaleźli jej rodziców - oznajmiłam.
Wszystkie odetchnęły z ulgą.
- Dzięki bogom - mruknęła Aoi-sensei. - O, patrzcie, dojeżdżamy na miejsce!
Nie zwracałam uwagi na to, co powiedziała.
Wpatrywałam się w dalszą część wiadomości od Migiwy.
Tę, której nie powinnam nikomu odczytywać.
"Zabiłam kenki. Odzyskałam miecz.
Teraz, gdy sprawa załatwiona, nie muszę już do ciebie pisać.
Skasuj ten numer. I tak załatwię sobie inny.
To nic osobistego, Osa. Taka praca."
Zamknęłam telefon i westchnęłam ciężko.
Nic osobistego.
A jednak poczułam dziwne ukłucie w sercu.
Ech...
Typowa Migiwa. Nikt za nią nigdy nie nadąży.
The end