Pairing: Tora&Akiya
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczajowy
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Kann dowiedziała się, co było powodem złamania sobie kostki przez Torę w zeszłym roku, więc ja, jako zapalona fanka Tora&Akiya, usiałam to opisać. Logiczne, tyle, że nie...
Akiya siedział w fotelu i rozwiązywał krzyżówkę. Od wczoraj znowu miał wrażenie, że jego dom zostanie przewrócony do góry nogami, bo Tora pakował się przed wyjazdem w trasę. I tak było zawsze. Tora robił się strasznie roztargniony i zapominał, jak się nazywa, gdy tylko słyszał słowo "walizka". Akiya akurat miał wolne i dzięki temu mógł odpowiadać co chwilę na pytanie "Aki, gdzie jest [wstaw nazwę przedmiotu, którego akurat szuka Tora]?". Miał również nadzieję, że nikt z Gazette nie zadzwoni nagle i nie da mu arcytrudnego zadania, bo potrzebuje czegoś tam na ostatnią chwilę. Jakby nie mogli go informować wcześniej.
- Aki, widziałeś mój zegarek? - zapytał Tora, patrząc na Akiyę z wyczekiwaniem.
- Ten na rękę?
- Tak...?
- Na górze chyba zostawiłeś - odparł Akiya, przewracając stronę i biorąc się za następną krzyżówkę.
- Dziękuję - Tora uśmiechnął się promiennie i pobiegł na górę.
Akiya zastanawiał się właśnie, jak nazywa się nieduża kaczka łowna, gdy nagle usłyszał przekleństwo, przeraźliwe fuknięcie i przez uchylone drzwi zobaczył Torę spadającego ze schodów. Zamarł na chwilę, po czym rzucił krzyżówki i długopis na podłogę.
- MASASHI! - Akiya podbiegł do niego tak szybko, że sam nie był świadomy, iż potrafi się tak błyskawicznie przemieszczać. - Kami-sama, nic ci nie jest?!
Tora otworzył najpierw jedno oko, a potem drugie i uśmiechnął się niemrawo.
- Wszystko mnie boli, ale chyba nic poważnego sobie nie... Nie, w sumie kostka boli mnie bardziej, niż reszta ciała. Weź może wezwij karetkę.
- Zawału kiedyś przez ciebie dostanę - stwierdził Akiya, wybierając numer na pogotowie. - Coś ty zrobił w ogóle?
- Potknąłem się o Chikin - odparł Tora, na co Akiya uderzył się ręką w twarz.
- Od takich wypadków to są Naoki Yamada i Ogata Hiroto, a nie ty - były gitarzysta Kagrry, pokręcił z dezaprobatą głową.
Tora usiadł pod ścianą i obserwował, jak jego ukochany rozmawia z dyspozytorką. Widać było, że przestraszył się nie na żarty. Torze zrobiło się głupio, bo dobrze wiedział, jak gwałtownie Akiya reaguje na złe rzeczy przytrafiające się jego bliskim. I jak jest przewrażliwiony na temat śmierci od ponad roku.
- Przyjadą za dziesięć minut - oznajmił Akiya. - Co tak na mnie patrzysz?
- Jesteś blady jak ściana - wyjaśnił Tora. - Chodź tu.
Akiya westchnął przeciągle i usiadł obok niego.
- Przestraszyłeś się, prawda?
- Rzuciłem aż krzyżówki i długopis na podłogę. I nie wiedziałem, że potrafię się teleportować.
- Aki, uspokój się, bo ci serce zaraz wyskoczy z piersi - stwierdził Tora, przyłożywszy dłoń do klatki piersiowej Akiyi. - Rzuciłeś długopisem?
- To tylko długopis.
- Tym czerwonym?
- To tylko... - do Akiyi dotarło, o co chodzi Torze. - Mam nadzieję, że się nie połamał, tak jak ty. On nie byłby zadowolony, gdybym zepsuł prezent od niego.
- Na pewno by zrozumiał sytuację - stwierdził Tora. - Zobaczyłeś mnie obok niego, dlatego tak się przestraszyłeś, prawda?
- Tak - odparł cicho Akiya, przymykając oczy. - Nie chciałbym was obu odwiedzać na cmentarzu, Masashi.
Zapadła chwilowa cisza.
- Mogę nie karmić Chikin przez tydzień?
- Akiya! - oburzył się Tora, na co Akiya zaśmiał się krótko.
- Znalazłeś przynajmniej ten zegarek?
- Tak, na szafce obok tego kolażu, co go ostatnio zrobiłeś, jak ci się nudziło - odparł Tora. - Ej, Aki?
- Tak?
- Wrócisz kiedyś do bycia gitarzystą?
- Może kiedyś - Akiya wzruszył ramionami. - Jak przyjdzie na to czas.
Tora skinął głową ze zrozumieniem. Nie próbował go nawet przekonywać, że powinien wrócić tu, teraz i w tym momencie, bo to i tak by nic nie dało. Stęsknione fanki muszą po prostu poczekać.
The end