Jest mi naprawdę przykro, ale musiałam wyłączyć komentarze, ponieważ jedna rzecz zaczęła mnie lekko irytować.
Mimo tego, że stworzyłam regulamin, nie zawarłam w nim tego, co irytuje mnie najbardziej, bo stwierdziłam, że wszyscy będą się mnie czepiać za to.
Długość fanfików.
Kiedyś oceniało się fika po jakości, treści i uczuciach, które wywoływał. Dzisiaj wystarczy, że fanfik będzie miał 1234567890 stron w Wordzie i wszyscy będą się nim zachwycać, mimo absurdalnej fabuły, wielu scen ze źle opisanym seksem, błędów ortograficznych, składniowych, interpunkcyjnych i logicznych oraz bohaterów na poziomie intelektualnym ameby.
Osobiście uważam, że to jest fanfik. Fanfik, zwykłe, głupie opowiadanie, pisane przez zwykłą, głupią autorkę. To nie jest wypracowanie szkolne czy maturalne, że trzeba zawrzeć dokładną ilość słów, by praca była uznana. To nie jest książka, która musi zawierać jednak trochę więcej treści. To jest coś, co czyta się na raz, śmieje się albo płacze i wyłącza kartę na przeglądarce.
Są różne rodzaje fanfików. Wśród nich znajdują się miniatury i drabble. Są one bardzo krótkie, o wiele krótsze od tych moich. Ludzie na różnych portalach czytają je na spokojnie i nikt nie czepia się, że to jest za krótkie, ale jak coś takiego ktoś (nie mówię tylko o mnie) wstawi na bloga, to od razu zostaje zrównany z ziemią, bo "to gówno jest za krótkie".
Jak mam napisać dłuższego fika, gdy wszystko, co przyszło mi do głowy, już w nim zawarłam? Mam lać wodę, walnąć opis seksu na dwie strony? Dać tysiąc pięćset głupich dialogów, typu "No chyba, kuźwa, twoja stara!"? Po co to?
To tyle z mojej strony. Regulamin też usunęłam, bo jeśli nie można już dodawać komentarzy, to nie jest on potrzebny.
Życzę dobrej nocy.
Adawinry Chou Kurineko