Uniwersum: Genshin Impact
Pairing: Thoma&Ayato
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: fantasy, dramat, soft angst, hurt/comfort
Seria: "Sun&Wind"
Ostrzeżenia: spoilery do gry, headcanony, opis cierpienia fizycznego oraz psychicznego
Notka autorska: *pssst* Inazuma to Japonia. Co jeśli hanahaki? o:
Kamisato Ayato był poważnym człowiekiem. Na poważnym stanowisku, z poważnego rodu, z poważnymi ambicjami.
Ayato miał oczywiście też swoją trochę luźniejszą stronę, którą pokazywał, jak rozgrywał z Itto pojedynki na najsilniejszego onikabuto, albo jak pił bubble tea z dziwnymi dodatkami i albo serio mu smakowało, albo wysyłał tę herbatkę z nietypową wkładką Thomie. Nawet fakt, jak opiekuńczy był wobec swojej młodszej siostry, pokazywał, że wcale nie jest taki sztywny, jakby można było uznać przy pierwszym spotkaniu.
Od Ayato również wiele wymagano. Żeby był wiecznie elegancki, dobrze ubrany, uczesany, trzeźwy i w ogóle chodzącym ideałem. W końcu jest z rodu Kamisato, prawda? I która, ach która kobieta nie chciałaby za niego wyjść?
Oprócz tej jednej dziewczyny w okularach, która zawsze marszczyła brwi, gdy go widziała gdzieś na mieście, zapewne każda.
Wymagano więc od niego, żeby którąś z nich wybrał. Może nie teraz, jeśli nie czuje jeszcze takiej potrzeby, może kiedyś tam w przyszłości. Ale musiał się dobrze ożenić, nie z jakąś byle jaką przekupką.
Problem polegał na tym, że Ayato uznał jak dotąd tylko kilka kobiet za ładne. Swoją siostrę, swoją matkę, Lady Guuji i pewną osobę, którą spotkał tylko kilka razy w życiu.
I właściwie to tyle. Czasem się nawet zastanawiał, czy w ogóle go kobiety pociągają, ale po jakimś czasie zawsze stwierdzał, że tak.
I właśnie ten chodzący ideał, ten piękny, elegancki, poważny Kamisato Ayato najczęściej z wielkimi oczami i zachwytem obserwował innych mężczyzn.
Ale nikt, absolutnie nikt nie powinien tego wiedzieć. To byłby dyshonor, hańba i taki mezalians społeczny, że biedna Ayaka znowu zostałaby bez przyjaciół.
Tak samo, jak nikt nie powinien wiedzieć, jak słaby fizycznie tak naprawdę jest Ayato. Przecież jego własna, młodsza siostra potrafi pokonać go w pojedynku, jeśli zostawią wizje w domu i postawią jedynie na fizyczne ataki. Ayato miał skłonność do zawrotów głowy i omdleń, dlatego starał się zbytnio nie używać siły mięśni. Nawet podczas seksu wybierał zawsze takie pozycje, żeby nie zemdleć w trakcie, bo to by dopiero był dyshonor i hańba.
Dlatego w sumie nie dziwiło go wcale, że ostatnio czuł się nieco osłabiony. Kręciło mu się w głowie, co było normą. Drapało go w gardle, co też tak właściwie było normą, bo co chwilę musiał z kimś rozmawiać, dyskutować, omawiać, planować... A w tym wszystkim jeszcze Thoma, Itto i Ayaka, z którymi chciał spędzać czas tak sam z siebie. Kaszel? To od drapania w gardle, od przemęczenia i ogólnie tych wszystkich ludzi, którzy coś od niego chcieli.
Więc to wszystko było jak najbardziej normalne. Nic szczególnego. Nawet to, że było mu wiecznie zimno i tak dalej. Medycy twierdzili, że wszystko z nim w porządku i ma co najwyżej więcej spacerować.
Ayato wypuścił w końcu powietrze z płuc, uświadamiając sobie, że przestał oddychać na dobrą minutę, ale nie przestał wpatrywać się w swoją rękawiczkę.
Czy ktoś użył magii Dendro do przygotowania jakiejś trucizny, którą próbował go otruć? Jak powie medykom, że wypluł kilka płatków kwiatów, to przecież go wyśmieją. Albo wezmą za wariata.
...
Musi iść do Lady Guuji, innego wyjścia nie ma.
- Ayato-sama? - usłyszał głos Thomy, kiedy zbierał się do wyjścia. - Gdzie idziesz?
- Muszę odwiedzić Lady Guuji - odpowiedział Ayato, licząc powoli do dziesięciu w swoich myślach.
Thoma podszedł do niego. Pachniał ziołami, których zapewne dopiero co użył w kuchni, i astrami, które zasadził w ogrodzie, bo przypominały mu Mondstadt.
Astry...
Czy te płatki to nie były astry?
- Czemu masz krew w kąciku ust, Ayato-sama? - spytał Thoma, przesuwając palcem po policzku Ayato, który zapomniał w tym momencie, co dokładnie jest po siedemnastce.
I chyba znowu przestał oddychać.
- Jadłem pestki słonecznika i zraniłem się w dziąsło - odparł szybko Ayato, zabierając rękę Thomy ze swojej twarzy. - Nie musisz się mną aż tak przejmować, poradzę sobie. Ale dziękuję za troskę.
To mówiąc, opuścił rezydencję szybkim krokiem, nawet się nie oglądając.
Przystanął na chwilę pod drzewem, kiedy znowu zabrakło mu tchu.
Poważny Kamisato Ayato. Poważny, oglądający się za mężczyznami Kamisato Ayato. Poważny, zakochany po uszy w swoim dozorcy Kamisato Ayato.
Tak.
Taka właśnie była rzeczywistość.