Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

wtorek, 27 grudnia 2022

Vanilla Macchiato

 Uniwersum: Omori

Pairing: Kel&Basil, wspomniane Hero&Mari

Dozwolone od: 17+

Gatunek tekstu: slice of life

Ostrzeżenia: spoilery do gry

Notka autorska: Ten fik dzieje się przed "Spring Sun". Enjoy.


Basil pielęgnował właśnie kwiaty, kiedy usłyszał głos Kela wołającego go zza płotu. Wyszedł więc, żeby go przywitać.

- Basil~! - Kel oparł się o płot. - Co tam, jak tam? Idziemy na spacer? Chodź na spacer.

- Jestem trochę za... - zaczął Basil, ale Kel złapał go pod pachy i przełożył przez płot.

- Idziemy na spacer! - zawołał, ciągnąc go za rękę.

Basil zamrugał. Protestowałby pewnie, gdyby Kel nie był osobą, za którą poszedłby wszędzie.

Kel gadał jak najęty. O koszykówce, o meczach, o tym, co ostatnio oglądał w telewizji, o nowej grze, którą kuzynka dała mu na dyskietce. Ogólnie o wszystkim i o niczym. Nawet w pewnym momencie zaczął mówić o pogodzie.

- A jak tam twoje kwiaty? - spytał nagle, opierając się o ramię Basila. - Dobrze?

- Nie więdną, jeśli o to pytasz - odparł Basil. - Kel?

- Tak?

- Mówiłem ci, że każdy z was kojarzy mi się z jakimś kwiatem? - spytał Basil. - Kiedyś rozmawiałem o tym z Sunnym. Jestem ciekaw, czy cokolwiek zapamiętał...

Basil westchnął cicho i usiadł na ławce.

- Brakuje mi go - stwierdził. - Myślałem... Że jak mu pomogę, jak będę go krył... To go nie stracę.

- Właściwie, dlaczego zrobiłeś, co zrobiłeś? - spytał Kel, siadając obok niego.

- Jak ci powiem, że podobają mi się nie tylko dziewczyny, to będziesz zły? - spytał Basil.

- Ale Basil...

- Co?

- Właśnie mi to powiedziałeś.

Basil uderzył się ręką w twarz.

- Przepraszam. Pewnie mnie teraz nienawidzisz.

- Nie, nie, wszystko jest w porządku - Kel złapał go za dłonie. - Czyli co? Byłeś zauroczony w Sunnym?

- Zadurzony wręcz - odparł Basil. - Może nawet miałem delikatną obsesję. Nie mogłem przestać o nim myśleć. I chyba w końcu zupełnie mnie zamroczyło.

Basil westchnął cicho.

- A potem Aubrey się ode mnie odwróciła... Tylko ty mnie broniłeś. To było miłe, ale nie mogłem przestać czuć się winny, że chronisz kogoś takiego jak ja... Nie mogłem przestać myśleć, że na to nie zasługuję... Ale mimo wszystko...

- Z jakim kwiatem ci się kojarzę? - spytał nagle Kel.

- Co? - Basil podniósł na niego wzrok.

- Kwiat, z którym ci się kojarzę - powtórzył Kel.

- Próbujesz odwrócić moją uwagę?

- Zacząłeś się zadręczać. Oczywiście, że próbuję - powiedział Kel stanowczo. - Więc co z tym kwiatkiem?

- Z kaktusem - odparł Basil.

- Czemu? - zdziwił się Kel.

- Bo są silne i potrafią przetrwać w najtrudniejszych warunkach - wyjaśnił Basil. - A ty... poradziłeś sobie ze śmiercią Mari najlepiej z nas wszystkich.

- Tya... - Kel pogłaskał Basila po dłoni. - Bo musiałem ogarnąć Henry'ego.

- Henry'ego? A, tak, czasem zapominam, że Hero ma tak na imię - Basil zaśmiał się nerwowo. - Przepraszam. Ale czekaj, co masz na myśli?

- Że musiałem się opiekować bratem, który przez rok praktycznie nie wychodził z łóżka. Nie miałem czasu na przeżywanie własnej żałoby - Kel wzruszył ramionami. - Nie jestem aż tak silny, jak ci się wydaje.

- Dla mnie jesteś najsilniejszy - stwierdził Basil.

- W sumie twoje zdanie liczy się dla mnie najbardziej - Kel uśmiechnął się promiennie i pocałował go czule.

Basil zamrugał.

- Co...

- Zdradzę ci sekret, Basil. Też lubię nie tylko dziewczynki - Kel zaśmiał się krótko i zerknął w stronę drzew.

- Coś się stało? - spytał Basil.

- Miałem wrażenie, że ktoś nas obserwuje - odparł Kel. - Chciałem się przywitać, ale chyba tylko mi się zdawało.

- Jakby to był jakiś twój znajomy, to po co by się chował? - Basil wtulił się w niego. - Chodźmy stąd, nie chcę skończyć dwa metry pod ziemią.

- W takim razie, idziemy na lody~! - Kel pociągnął go za rękę i pobiegł w kierunku cukierni.

Słysząc ich tupot stóp, Hero wypuścił powietrze z płuc.

Jego młodszy brat zszedł się z osobą, do której nadal nie odzyskał w pełni zaufania.

Bajeczny początek tygodnia, nie ma co.

Ale musiał to zaakceptować. Już widział to rozczarowanie w oczach Mari, gdyby wiedziała, że zabronił się Kelowi z kimś spotykać. Powiedziałaby pewnie, że to nie jest jego sprawa.

I miałaby rację. Jak zwykle.

Henry uśmiechnął się niemrawo, stwierdzając, że chyba powinien wstać, zanim jakiś pająk spadnie mu na głowę. A nie było przy nim Mari, która by to paskudztwo zlikwidowała.

Może kiedyś stawi czoła swoim lękom i rzeczywistości bez swojej ukochanej. Ale to nie był ten dzień. Jeszcze nie. I raczej szybko to nie nastąpi.

The End