Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

poniedziałek, 26 grudnia 2022

Spring Sun

 Uniwersum: Omori

Pairing: Sunny&Aubrey, wspomniane Kel&Basil i Hero&Mari

Dozwolone od: 17+

Gatunek tekstu: slice of life

Ostrzeżenia: spoilery do gry

Notka autorska: Zaczynamy maraton z fikami z "Omori". Na początek Sunburn, bo czemu nie?




Sunny wrócił do Faraway Town na wiosnę. Kwiaty obsypały drzewa, które spokojnie kołysały się na wietrze.

Melodia "Duetu" zabrzmiała przez chwilę w jego uszach, kiedy przechodził obok swojego starego domu.

- Witaj, Mari - pomyślał, kierując swe kroki w stronę cmentarza.

Musiał zacząć od tego miejsca.

Nie uszedł daleko, kiedy ktoś złapał go za ramię. Odwrócił się i zobaczył Kim.

- Siema - powiedziała. - Ej, Aubrey, miałaś rację! To ten palant!

Aubrey nie zmieniła się dużo. Jej włosy wciąż były długie, chociaż z różowego koloru zostały tylko pasemka. Oczy nadal turkusowe i ciskające gromy. Nie przytyła ani nie schudła. I nie urosła.

- Ty idioto - Aubrey chciała go uderzyć, ale się powstrzymała.

Gdyby to był Kel, to pewnie by go strzeliła w twarz.

- "Idioto"?

- Miałeś nas odwiedzać!

- Przecież przyjechałem - powiedział Sunny cicho jak zwykle.

- Minęły dwa lata! A ty nawet nie odpisywałeś na listy i maile! Jedynie składasz nam życzenia urodzinowe i noworoczne, a tak to nic. Odzywanie się cztery razy na rok to nie jest utrzymywanie kontaktu, wiesz?

- Ale czytam - odparł Sunny.

- Czyli wiesz, jak bardzo chłopaki działają mi na nerwy - mruknęła. - Czy ty rozumiesz to, że te dwa półgłówki się zeszły?

- Kto? - Sunny zamrugał.

- A, czyli nie czytasz wszystkiego?

- Być może?

Aubrey westchnęła.

- Dobra - Aubrey spojrzała na Kim. - Zostawisz nas samych?

- Okie-dokie. Jak coś, to dzwoń - stwierdziła i poszła.

- No dobra - Aubrey spojrzała na Sunny'ego. - Gdzie szedłeś?

- Na cmentarz.

- Okej, pójdę z tobą - zaproponowała Aubrey. - Ale pamiętaj, że nadal jestem wściekła.

Sunny tylko kiwnął głową i obwiązał się ciaśniej szalikiem. Aubrey włożyła dłonie do kieszeni i zaczęli iść w stronę cmentarza.

Płatki kwiatów zasypały chodniki i wyglądały z daleka jak śnieg. Wciąż było nieco zimno, co potęgowało tę iluzję. Sunny spojrzał na Aubrey i zauważył, że jest nieco zmarznięta.

- Zimno ci?

- Co cię to obchodzi?

- Obchodzi.

- Tak, zimno mi. I co z tego?

Sunny podał jej kwiaty, które niósł dla Mari, po czym obwiązał jej szyję swoim grubym szalikiem.

- Teraz lepiej?

Aubrey westchnęła cicho.

- Lepiej.

- To dobrze.

Aubrey oddała mu kwiaty i ruszyli w dalszą drogę. W pewnym momencie złapała go za jego ciepłą dłoń. Spojrzał na nią ze zdziwieniem.

- Co robisz?

- W ręce też mi zimno.

- Nie mam rękawiczek, przepraszam.

- Nieważne, tak jest dobrze.

Nawet nie zauważyli, kiedy dotarli do grobu Mari. Sunny położył na nim kwiaty i westchnął.

- Nadal się obwiniasz? - spytała Aubrey.

- Spadła z mojej winy.

- Spadła, bo była perfekcjonistką. I perfekcyjnie rozwaliła nam również psychikę - mruknęła Aubrey. - Upozowanie samobójstwa... Basil jest kompletnym kretynem.

- Nie mów tak, to nasz przyjaciel.

- Brzmisz jak Hero.

- Przepraszam - wymamrotał Sunny.

- Basil i Kel są razem. Dobrały się dwa półgłówki - oznajmiła Aubrey. - Hero dalej jest sam. Jak tak dalej pójdzie, zacznie chyba łazić w mnisiej todze.

- A ty?

- A co cię to obchodzi, głupolu? Nawet telefonu nie potrafisz odebrać - Aubrey prychnęła.

- Przepraszam....

- Nie przepraszaj - Aubrey spojrzała na grób Mari. - Źle, że tu leżysz.

Westchnęła cicho.

- Bo... No wiesz, chcę coś zrobić, ale nie wiem, czy Mari nie będzie zła.

- Co takiego?

- Nie powiem ci.

- Okej.

Aubrey zacisnęła dłonie w pięści.

- Mam nadzieję, że to dobry pomysł.

- Jaki?

Sunny zamrugał, kiedy Aubrey w odpowiedzi go pocałowała. Odsunęła się od niego gwałtownie, nie dając mu nawet czasu na reakcję.

- Przepraszam - powiedziała. - Ugh, co ja właśnie zrobiłam? Głupia jestem. Ty też jesteś, bo mi na to pozwoliłeś. Jesteś nawet głupszy, bo to twoja wina.

- Moja?

- Tak. Twoja - Aubrey prychnęła i utkwiła wzrok w swoich butach.

Sunny westchnął, zastanawiając się, czemu znowu słyszy "Duet". Mari dała im błogosławieństwo?

- Aubrey - powiedział cicho, odgarniając jej włosy z twarzy. - Spójrz na mnie. Nie jesteś głupia.

- No... Okej. Ale ty jesteś - stwierdziła stanowczo.

- Tak, wiem. Jestem - Sunny uśmiechnął się niemrawo i tym razem to on pocałował ją.

Kiedy już się od siebie odsunęli, Aubrey wpatrywała się w niego przez chwilę, po czym wtuliła się w jego wiosenny płaszcz.

- Głupol - mruknęła, przymykając oczy. - Przecież musisz wrócić do domu.

- Wiem - odparł Sunny, głaszcząc ją po głowie. - Ale teraz mam motywację, żeby pisać częściej.

- Spróbowałbyś nie, to bym sama do ciebie przyjechała i udusiła cię swoją kokardą!

- Poświęciłabyś jedną dla mnie? Szczodra jesteś.

- Sunny!

Hero obserwował ich od dobrej chwili. Chciał się upewnić, że nie będzie im potrzebna jego pomoc.

I nie była. Schował się więc z powrotem za drzewo i poszedł w stronę domu.

Wszyscy są szczęśliwi. Może nadejdzie taki moment, kiedy Henry też prawdziwie się uśmiechnie.

The end