Uniwersum: Omori
Pairing: Basil&Aubrey, wspomniane Kel&Sunny i Hero&Mari
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: slice of life
Ostrzeżenia: spoilery do gry
Notka autorska: Tak, tu jest odniesienie do "Summer Sun". I nie ma takiego zupełnego zejścia się, bo w przypadku tego shipu potrzeba o wiele więcej pracy.
Basil usłyszał pukanie do drzwi i odstawił doniczkę z mieczykiem, który pielęgnował. Wstał i poszedł otworzyć.
Zdębiał, gdy zobaczył Aubrey. Zamrugał i przetarł oczy, ale ona nie zniknęła.
- Pada - oznajmiła Aubrey. - Mogę wejść? Nie chcę zmoknąć jeszcze bardziej.
- Tak, jasne - Basil wpuścił ją do środka. - Przepraszam.
- Za co znowu? - Aubrey ściągnęła bluzę i powiesiła ją na wieszaku.
- Mogłem otworzyć drzwi wcześniej.
- Cicho bądź, głupolu.
- No okej. Przyniosę ci ręcznik.
Aubrey usiadła na kanapie i oparła głowę na dłoni.
- Już jestem - Basil podał jej ręcznik. - Wziąłem też spódnicę mojej mamy i jakąś swoją koszulkę na wypadek, gdybyś chciała się przebrać. I koc do przykrycia. Wiesz, wolałbym, żebyś się nie przeziębiła.
- Tya - Aubrey spojrzała na Basila. - Dzięki.
- Nie ma za co - Basil nerwowo podrapał się po głowie. - Aubrey, słuchaj, w temacie tego, co mi wtedy napisałaś na kartce...
- Przepraszam.
Basil zamrugał.
- Co?
- Za to, jak cię traktowałam - powiedziała cicho. - Wyżywałam się na tobie. Nie powinnam.
- Zasłużyłem sobie.
- Miałeś dwanaście lat. Tylko nie wiem, co ty sobie myślałeś, jak wpadłeś na ten przecudowny pomysł.
- Prawdopodobnie właśnie nie myślałem.
Aubrey zachichotała.
- Co ja takiego powiedziałem? - Basil zmarszczył się nieco.
- Nic, nic - Aubrey wstała i ruszyła w stronę łazienki. - Po prostu w końcu powiedziałeś coś mądrego.
I zostawiła Basila samego ze swoimi myślami.
* * *
Aubrey wróciła do pokoju i usiadła na kanapie. Basil trzymał w rękach prawdopodobnie album i wyglądał, jakby na nią czekał.
- Aubrey?
- Hm?
- Chcesz pooglądać zdjęcia?
Aubrey kiwnęła głową i przysunęła się do niego.
- Nie zrobiłem ich zbyt dużo, odkąd się zaczęliśmy znowu ze sobą trzymać - powiedział Basil cicho. - Ale mi się podobają, bo wyglądamy, jakby wszystko było w porządku mimo, że nie jest.
- Basil...
- Wiesz... Nie lubiłaś mnie przez długi czas, Hero tak wcale a wcale nie ma depresji, Sunny czasu odwrócić nie może i w sumie chyba tylko Kel jakoś funkcjonuje - wyliczył Basil na palcach. - A ja cię lubię, Aubrey. I może właśnie dlatego... Może dlatego mnie tak bolało to, jak mnie traktowałaś...
Aubrey przysunęła się do niego jeszcze bliżej.
- My... Wszyscy byliśmy głupi, Basil. Nie tylko ty - stwierdziła Aubrey. - A teraz przestań już się nad sobą użalać jak debil i pokaż mi te fotki.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj, bo cię walnę.
- Przepraszam!
- Basil!
Basil uśmiechnął się lekko i zaczął przeglądać zdjęcia, pokazując je Aubrey, która okryła ich kocem. Większość była z przeprowadzki Sunny'ego. Hero wnoszący największe kartony, Basil zasypany przez ciuchy, które wysypały się z jednego z nich, wściekła Aubrey, która upuściła pudło z kieliszkami i prawie wszystkie się potłukły i Kel, który założył sobie plastikowe wiaderko na głowę. A w tym wszystkim Sunny z przepaską na oku, uśmiechający się delikatnie, jak gdyby w końcu odzyskał tę prozaiczną umiejętność.
Aubrey nagle poczuła, że Basil oparł się o jej ramię. Zerknęła na niego i zobaczyła, że zasnął. Uśmiechnęła się czule i opatuliła go szczelniej puchatym kocem.
Basil był w dziwny sposób nawet uroczy...
Potrząsnęła głową, kiedy w jej głowie zakiełkowała pewna myśl. Nie, nie. To niedorzeczne.
W tym momencie zadzwonił do niej telefon.
- Halo?
- Hej - usłyszała głos Hero. - Gdzie jesteś?
- U Basila, padało - odparła Aubrey.
Po drugiej stronie zapadła cisza.
- Okej, powiem rodzicom, że Kel jest z tobą i Sally u Basila - powiedział powoli.
- Co znowu ten debil odwalił? - spytała Aubrey.
- Wywiózł Sally do Sunny'ego.
- CO?!
Basil poruszył się niespokojnie i dopiero wtedy Aubrey sobie przypomniała, że przecież śpi.
- Czemu wszyscy faceci, których znam i nie są tobą, nie mają mózgu? - Aubrey westchnęła ciężko.
- No, ja nie siedzę u Basila, Aubrey - mruknął Henry.
Aubrey zamrugała.
- Hero...
- Przepraszam, to było niemiłe - stwierdził Hero. - Zastanawiam się tylko, czemu byłaś w stanie tak szybko mu wybaczyć.
- Miałam wyrzuty sumienia. On też ma.
- Ach, czyli w końcu zauważyłaś, że coś do niego czujesz?
- Dobra, cofam, co mówiłam. Ty też nie masz mózgu - Aubrey rozłączyła się, wcale nie oblewając się szkarłatnym rumieńcem.
Hero odłożył telefon na biurko i oparł głowę na ręce. Nadal miał za złe Basilowi, że wpadł na ten makabryczny pomysł, ale jeśli jego obecność na tym świecie ma sprawić, że Aubrey będzie szczęśliwa, to nie powinien się wtrącać.
Muszą jeszcze istnieć ludzie, którzy mogą uśmiechać się naprawdę, a nie dlatego, że tak wypada.
The end