Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

czwartek, 2 października 2014

Czekając na Księżyc II

Zespół: Alice Nine&Kagrra,
Pairing: Tora&Akiya
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: romans, fantasy, dramat, AU
Seria: "Waiting for the Moon"
Ostrzeżenia: magia, sceny przemocy
Notka autorska: Druga część. Tutaj się wszystko zaczyna wyjaśniać.


 - Tak w sumie, proszę pana - zaczął pewnego dnia Akiya, bujając szklanką z gruszkowym drinkiem, który uwielbiał. - Kiedy kończy pan pracę?
 - Zaczynam o dwunastej i kończę o północy, potem przychodzi mój zmiennik - odparłem. Akiya kiwnął głową.
 - A nie mógłby się pan umówić z szefem, że będzie pan pracował tylko za dnia? - zapytał po dłuższej chwili.
 - Dlaczego niby? - zdziwiłem się.
W tym momencie jeden z klientów, który nie należał do żulików, wstał od stołu.
 - Jest mi pan w nocy trochę potrzebny - odpowiedział Akiya, nagle poważniejąc.
To była dosłownie chwila. Klient rzucił się na Akiyę, ten wyjął z kieszeni scyzoryk, rozłożył go i dźgnął faceta w ramię. Rozległy się wrzaski, a gdy gościu zamienił się w wilka i skomląc, uciekł przez uchylone drzwi, wszyscy zamarli w osłupieniu.
 - Co to było?! - zawołałem, na co Akiya złapał mnie za rękę i wyciągnął zza baru.
 - Znaleźli nas - powiedział, wybiegając z knajpy, wciąż kurczowo mnie trzymając.
 - Jakich nas?! Zaatakował pana!
 - Zaatakował mnie, ale to twój zapach go przywiódł. Nie potrafisz go ukrywać - odparł Akiya, ciągnąc mnie w stronę jakiegoś budynku.
 - Panie, jaki zapach?! - próbowałem wyrwać rękę, ale mi nie wyszło.
 - Cynamonu - odparł Akiya.
 - Nie czuję żadnego cynamonu! - wrzasnąłem, kiedy weszliśmy do jakiejś starej kamienicy i zaczęliśmy iść po schodach.
 - Tak jak ja wanilii - odparł po chwili, wyciągając klucze z kieszeni. - Właź.
Wepchnął mnie do małego, dwupokojowego mieszkanka. Zamknął drzwi na cztery spusty i pociągnął w stronę pokoju, w którym znajdowały się kanapa, fotel, stół i czarny segment, na którym stał telewizor.
 - Usiądź - popchnął mnie na kanapę. - I posłuchaj uważnie.
 - Oskarżę pana o porwanie! Co pan sobie wyobraża?! - bulwersowałem się, nie zwracając nawet uwagi na to, że nagle zaczął mówić mi na "ty".
 - Chcesz wiedzieć, co to było, czy nie? - zapytał Akiya. Westchnąłem ciężko i kiwnąłem głową. - To był chowaniec.
 - Co?
 - Zwierzę zamieniające się w człowieka - Akiya spojrzał przez okno. - Odwrotność do animołaków. Ci są ludźmi zmieniającymi się w zwierzęta. Łatwo rozpoznać, kto jest kim. Chowańce nie mówią, animołaki zazwyczaj próbują najpierw zdobyć zaufanie ofiary...
 - O czym ty mówisz?! - wrzasnąłem. Ach, jak ja dawno nie krzyczałem. Tak, to był sarkazm.
 - Przestań się w końcu drzeć - Akiya westchnął przeciągle. - I nie bulwersuj się, bo zaraz znowu cię wyczują. Chyba nigdy nie czułem aż tak intensywnego zapachu cynamonu.
 - Nie czuję cynamonu!
 - Ale czujesz wanilię, prawda?
Zamyśliłem się na chwilę. Ten zapach stał się dla mnie codziennością, spotykałem w końcu Akiyę każdego dnia. Przestałem zwracać na niego uwagę.
 - No tak... Tylko... Dlaczego ten... - nie potrafiłem się wysłowić, co zaczęło mnie trochę irytować. - Dlaczego ten chowaniec mnie szukał?
 - Głodny był, a zwykli ludzie go nie interesują, jak widać - Akiya uśmiechnął się. Zmarszczyłem brwi.
 - Kim ty jesteś? - zapytałem po dłuższej chwili ciszy.
 - Kluczem - odpowiedział krótko.
 - Tak, a ja jestem breloczkiem - parsknąłem. Zaśmiał się. - No i z czego brecht?
 - Tak się nazywa Pomocnika, kiedy chce się go wkurzyć - odpowiedział.
 - I śmiejesz się, bo...?
 - Bo nim jesteś.
 - Kim?
 - Pomocnikiem.
 - I dlatego śmierdzę cynamonem? - ta rozmowa zaczynała mnie męczyć.
 - Nie ty, tylko twoja energia - sprostował Akiya. Uderzyłem się ręką w twarz.
 - Energia - powtórzyłem. - Akiya, wytłumacz mi więc teraz, kim ja jestem.
 - Jesteś moim Pomocnikiem. Klucz zawsze ma Pomocnika. Gdy Klucz ginie, Pomocnik staje się nowym Kluczem i musi znaleźć swojego Pomocnika.
 - Czyli twój Klucz umarł? - zapytałem.
 - Mi akurat zginął Pomocnik - odparł Akiya, bawiąc się nerwowo palcami. - Kluczem jestem już od dość długiego czasu. Od jakichś... pięćdziesięciu lat.
 - Nie wyglądasz na tyle - zauważyłem.
 - W momencie, gdy uaktywniają się w nas moce, przestajemy się starzeć - wyjaśnił Akiya. - W tej chwili rozmawiasz z siedemdziesięciosześcioletnim staruszkiem.
 - Fajnie - potarłem skronie, zastanawiając się, czego jeszcze się dowiem. - To tak w sumie, po co są Klucze?
 - I na to pytanie czekałem - Akiya uśmiechnął się promiennie. - Oprócz naszego świata, istnieje drugi, zamieszkany przez wampiry, wilkołaki, demony, anioły śmierci, chimery, animołaki i chowańców. Czasem się przypałętają też jakieś trolle i inne ogry, ale zazwyczaj są zbyt głupie, by przejść przez Drzwi.
 - Jakie drzwi, do jasnej Anielki? - pomyślałem, unosząc jedną brew.
 - Drzwi prowadzące z jednego wymiaru do drugiego, rzecz jasna - kontynuował Akiya. - Po tamtej stronie też istnieją Klucze i Pomocnicy. Czarny Klucz ginie w momencie, gdy drzwi się otworzą, więc nie jest to aż tak proste, by go namówić do użycia mocy. Biały Klucz zamyka je, by żadne paskudztwo nie przedostało się do świata, a potem goni te, którym to się udało.
 - Jeśli Czarny Klucz umiera, otwierając drzwi, to w jaki sposób Biały Klucz wraca do swojego wymiaru?
Nie rozumiałem połowy z tego, co on mówił. W sumie to mu nawet nie wierzyłem, ale przynajmniej miałem jakieś zajęcie, bo w tamtych czasach moje życie składało się tak naprawdę z samej nudy.
 - Wysyłamy projekcję astralną - odparł Akiya. - Drzwi można otworzyć tylko w naszym wymiarze, a zamknąć w tamtym.
 - Dużo jest tych Kluczy? - spytałem, kładąc się wygodnie na kanapie.
 - Cztery na państwo - odpowiedział po chwili. - Każdy ma jednego Pomocnika. Czasem zdarza się, choć bardzo rzadko, że obaj giną na misji. Wtedy uaktywnia się Pomocnik, którego przyjmuje pod opiekę najbliżej znajdujący się Klucz. Szkoli tego Pomocnika, po czym, po pierwszym przejściu przez Drzwi od znalezienia go, umiera.
 - Dlaczego? - zdziwiłem się.
 - Muszą być cztery Klucze i czterech Pomocników, jeśli równowaga zostanie zachwiana, Drzwi usiłują ją naprawić i Klucz umiera od razu, jak jego projekcja astralna wraca do ciała. Tak zginęła dziewczyna, która była moim Kluczem.
 - Byłeś jej pierwszym Pomocnikiem czy drugim?
 - Drugim - odparł po chwili. - W zasadzie... Jestem najmłodszym Kluczem w historii.
 - To ile miałeś lat, kiedy zostałeś Kluczem? - zaciekawiłem się.
 - Dwadzieścia dziewięć - odpowiedział.
 - I miałeś Pomocnika, tak?
 - Tak - kiwnął głową. - Zginął, ratując mnie, kiedy byłem za Drzwiami. W sumie... Do tego właśnie jesteście. By nas chronić, gdy się przenosimy. Projekcje astralne poruszają się bardzo wolno. Wydaje nam się, że czas biegnie normalnie, ale zazwyczaj zamknięcie drzwi zajmuje nam około piętnastu minut. A niestety przestajemy wtedy panować nad zapachem energii i te wszystkie paskudztwa nas wyczuwają. I chcą nam przeszkodzić. Choć śmierć Pomocnika zdarza się naprawdę rzadko. Bardzo rzadko. Przed tym, jak mój poprzedni Pomocnik umarł, wcześniej taki przypadek zdarzył się kilkaset lat wcześniej. Nie licząc oczywiście tych, gdy ginął i Pomocnik i Klucz.
 - Brakuje ci go? - zapytałem, choć po chwili zdałem sobie sprawę, że to było bardzo nietaktowne. - Przepraszam, ja nie chciałem...
 - Spokojnie - Akiya uśmiechnął się smutno. - Był moim przyjacielem. Kiedyś wyznał mi miłość, ale potem mu przeszło i zakochał się w kimś innym.
 - Chwila, twój Pomocnik był...
 - Troszkę innej orientacji niż nasza, ale za dziewczynami też się uganiał - Akiya usiadł w fotelu. - Sam do końca nie wiem, czy on mnie naprawdę wtedy kochał, czy tylko chciał przelecieć.
Mówił o tym z takim spokojem, jakby to była dla niego codzienność.
 - Rozumiem - kiwnąłem głową. - I ty naprawdę myślisz, że ci uwierzę? Klucze, Drzwi, jakieś paskudztwa z innego wymiaru... Bzdury.
 - Ciekawe, ja się tu produkuję od dobrych kilkunastu minut, a ty uważasz to za bzdury, tak? - Akiya zmarszczył brwi. Zgłupiałem. Przecież powiedziałem, że rozumiem, więc skąd wiedział, iż mu nie wierzę?
 - Skąd taki wniosek? - zapytałem oszołomiony. - Na Izanami, on jest chyba jakimś szaleńcem, ja się go boję, on mnie pokroi...
 - Nie pokroję cię - Akiya zaśmiał się głośno.
 - No dobra, Tora, uspokój się, wszystko będzie dobrze, to tylko przypadki...
 - Tora? - Akiya spojrzał na mnie z lekkim zainteresowaniem. - Myślałem, że nazywasz się Amano Masashi.
 - Tora to mój... - przerwałem. Nie mówiłem mu, jak na mnie wołają, tylko o tym... - Pomyślałem.
 - Coś zaczyna do ciebie docierać?
 - Ty mi czytasz w myślach - powiedziałem powoli, przeciągając każdą sylabę.
 - Tak, robię to od początku naszej rozmowy. Zastanawiałem się, kiedy się zorientujesz - uśmiechnął się promiennie, po raz kolejny pokazując mi, że dla niego to naprawdę codzienność. - Więc jak, Tora, chcesz wiedzieć, co potrafimy?
 - Miło by było. Zacznij od skakania po suficie - stwierdziłem, zaplatając ręce na klatce piersiowej. - Dajesz.
W taki sposób dowiedziałem się, że Klucze potrafią wywoływać projekcje astralne, skakać na kilkanaście metrów wzwyż i w dal, są zwinne, szybkie i mogą porozumiewać się telepatycznie, pokazywać innym swoje wspomnienia oraz wnikać w umysły innych osób. Umiejętności Pomocników są takie same, jednakże o połowę słabsze, np. Klucz podskoczy na osiemnaście metrów, to Pomocnik tylko na dziewięć.
Stwierdziłem, że takie urozmaicenie życia w sumie mi się podoba.