Zespół: Alice Nine&Kagrra,, w tle Kra i Belle, wspomniane 168 -one sixty eight- i Migimimi sleep tight
Pairing: Tora&Akiya, w tle Isshi&Nao, Izumi&Shin
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: romans, fantasy, dramat, AU
Seria: "Waiting for the Moon"
Ostrzeżenia: magia, sceny przemocy
Notka autorska: Zastanawiam się, ile osób w sumie teraz to czyta i myśli "Ale będzie disneyowskie zakończenie, prawda? Oni ożyją, no nie?".
Adori zginęła kilka lat później w tajemniczych okolicznościach. Jej Pomocnik nigdy nie przypadł mi do gustu, że tak to określę. Zawsze biła od niego taka negatywna energia.
Pomocnica Isshiego miała trudne życie z nim. Wytrenował ją nieźle, ale miły to był dla niej bardzo rzadko. Choć pewnego razu zwierzyła mi się z jednej rzeczy.
- Wiesz, Tora... - zaczęła Sakura, siadając obok mnie. Ładna w sumie była. Miała długie włosy, które związywała w dwie kitki i ubierała się w stylu Gothic Lolita. Była strasznie nieśmiała, ale wysportowana i nieprzeciętnie mądra. Ale wracając do naszej rozmowy.
- Tak? - zapytałem, gdy dziewczyna nie mogła się wysłowić.
- Ostatnio zauważyłam, że Isshi był smutny. Zawsze był poważny, ale wtedy... Smutny był, nawet bardzo. Zapytałam, co się stało, ale nie odpowiedział.
- I co dalej?
- Chciałam wrócić do swojego pokoju, ale on mnie zatrzymał - odparła Sakura, machając nogami. Była strasznie niska, więc jej stopy nie dotykały podłogi, gdy siedziała na kanapie. - Opowiedział mi całą historię. Jak został Pomocnikiem, jak zbliżył się do swojego Klucza, jak poznał was, jak Nao zginął. Poruszyło mnie to. Chyba zaczęłam go rozumieć - oznajmiła, zaciskając swojego drobne dłonie w pięści.
Kilka dni później były Pomocnik Adori wyciął nam okropny numer. Mianowicie przeszedł przez Drzwi i otwierał sobie je ot tak, bo doszedł do wniosku, że zniszczenie naszego świata jest bardzo dobrym pomysłem.
Mówiłem ci przed chwilą, że Adori zginęła w tajemniczych okolicznościach, prawda? Wyobraź sobie, że ten psychopata ją zabił! A jego Pomocnik wcale lepszy nie był, bo znaleźliśmy go przed tymi Drzwiami, co je tamten palant otworzył. I wcale nie miał pokojowych zamiarów, by przed nimi stać.
- Keiyu, posłuchaj, nie mam pojęcia, co ci naopowiadał Yumehito, ale to naprawdę nie jest dobry pomysł, by z nami walczyć - powiedział spokojnie Isshi, zbliżając się do Pomocnika tej mendy. Drzwi przeniosły nas w momencie, jak Yumehito wpadł na świetną ideę zniszczenia świata i przez nie przeszedł.
- Doprawdy uważasz, że będę słuchać takiego staruszka, jak ty? - zapytał Keiyu. Isshi zmierzył go wzrokiem.
- Tak, kurduplu - odparł po chwili. Keiyu zmarszczył brwi i rzucił się na nas.
Em... Wybacz, ale chyba ominę tę scenę, bo ta walka była naprawdę bardzo długa. Keiyu wcale nie był taki łatwy do pokonania, mimo że wyższy był tylko od Sakury. Fakt faktem, zanudziłbym cię, gdybym dokładnie ci opowiedział, w jaki sposób sprawiliśmy, że Keiyu stracił przytomność i mogliśmy spokojnie pomyśleć, jak tu pokonać Yumehito.
- Muszę się tam przenieść - oznajmił Isshi, siadając przed Drzwiami. - A wy mi dostarczycie energię. Dobrze?
- Isshi, ale ty będziesz tylko ciałem astralnym, a on... - zaczął Shin, ale Izumi mu przerwał.
- Hashi, ja rozumiem, że ty martwisz się o wszystkich zawsze i wszędzie, ale to jedyny sposób - powiedział, kładąc dłoń na ramieniu Isshiego.
- Sakura, pilnuj tego pierwotniaka, by się nie ocknął - polecił Isshi i zamknął oczy.
Siedzieliśmy tak obok niego, czekając, aż coś się wydarzy. W pewnym momencie poczułem, jak coś spływa pomiędzy moimi palcami. Spojrzałem na swoją dłoń. Krew zabarwiała ją na czerwono. Czyli już oberwał?
W pewnym momencie doszliśmy do wniosku, że jeśli zaraz czegoś nie zrobimy, to on zginie.
- Isshi, słyszysz mnie? Zostaw go, wracaj, nie dasz rady! - zawołał Akiya, usiłując zatamować krwawienie z jednej z ran. - Obudź się!
Ale on nie miał żadnego zamiaru odpuścić. Nie pomagała mu już nawet nasza obecność. Nawet, gdy Sakura związała Keiyu i przyłożyła jego dłonie do Isshiego, sytuacja nie uległa poprawie.
Aż w końcu, chwilę przed świtem, przed Drzwiami zmaterializował się poważnie ranny i nieprzytomny Yumehito. Po dłuższym czasie Isshi wrócił do swojego ciała i natychmiast wpadł w ramiona przerażonego Akiyi.
- Wolałem być Pomocnikiem - mruknął, uśmiechając się lekko. - Sakura, chodź tutaj.
Dziewczyna zmieszała się lekko i przysunęła się bliżej Isshiego.
- Byłem dobrym Kluczem? - zapytał Isshi.
- Najlepszym - odparła Sakura. - Ale ty nadal jesteś...
- Ty też będziesz dobrym Kluczem, Sakurako - powiedział Isshi, uśmiechając się promiennie i... zamienił się w kwiaty wanilii.
Odwróciłem się, czując znajomy zapach. Zobaczyliśmy Nao, który wyciągnął ręce do Isshiego i spojrzał na niego czułym wzrokiem.
- Spodziewałem się raczej, mój drogi Shino, że dłużej będziesz Kluczem - zauważył Nao.
- Musiałem się poświęcić dla przyjaciół, Yamiyo - wyjaśnił Isshi, uśmiechając się promiennie. - Yumehito, radzę ci powiedzieć swojemu Pomocnikowi, że będzie dobrym Kluczem, zanim zamienisz się w zombie. Taka delikatna sugestia.
- Zapomnij - warknął Yumehito.
- Jak zamienisz się w zombie, to Keiyu będzie cię musiał zabić. Tak jak ty zabiłeś Adori.
- Zamknij się lepiej - stwierdził Yumehito, wciąż leżąc na chodniku. Chyba był tak zażenowany tym, że przegrał, iż nawet nie chciało mu się wstawać.
- Wybaczcie, że tak wyszło - Isshi zwrócił się do nas, obejmując Nao ramieniem w pasie. Zaczęło świtać, a drobne promyki słońca oświetliły naszych dwóch przyjaciół, którzy pomachali nam jak dzieciom, pocałowali się i zniknęli, rozpływając się w powietrzu.
Akiya bardzo przeżył tamto wydarzenie. Niechętnie wykonywał misje, praktycznie cały czas przesiadywał w oknie i wpatrywał się w rozgwieżdżone niebo. Już po stracie Nao mniej się uśmiechał, teraz zdawał się to robić tylko po to, by odwzajemnić ten gest z mojej strony.
- Przecież wiedziałeś, że kiedyś umrą... - zacząłem pewnego dnia, gdy Akiya znów znalazł się na parapecie i przestał kontaktować ze światem. - Nie możesz zamknąć się w sobie przez to. My nadal żyjemy, Aki. Oni obaj chcieliby...
- Obaj? - Akiya zaśmiał się tak jakoś... pusto. - Mówisz tylko o Isshim i Nao. A Yumi? Adori? Aoi? Ryohei? Chou? Oni też odeszli, wyobraź sobie! Wszyscy, których kocham, odchodzą! Uważasz, że jest mi z tym łatwo?! Wolałbym, by teraz, w tym momencie Drzwi się otworzyły i napadła mnie jakaś chimera! Życzę sobie tego!
Nasz koci chowaniec zmienił się w swoją zwierzęcą postać i uciekł, przerażony histerycznym wybuchem Akiyi.
- Ty też umrzesz - stwierdził Akiya. - Zachowasz się tak jak Aoi i umrzesz, ginąc za mnie! Bo przecież ja muszę żyć, tylko inni niech umierają na moich oczach! Dlaczego choć raz nie może być na odwrót?!
Nie wiem, jak mocno byłem wtedy wkurzony, że go uderzyłem z otwartej dłoni w twarz. Zastygł w bezruchu, jakby dotarło do niego, co powiedział i dlaczego tak naprawdę teraz boli go policzek.
- Nigdy więcej nie mów takich głupot - warknąłem, po czym przytuliłem go do siebie. - Nigdy więcej nie pragnij śmierci, proszę.
- Przepraszam - szepnął, a po chwili poczułem, jak jego łzy spływają na moje ramię.
Od tamtego dnia znów zaczął się otwierać. Pomyślałem, że teraz już będzie dobrze. Nie przewidziałem tylko jednego.
Kolejnej śmierci.
Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.
Polecany post
Reklama vol 3
Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...