Pairing: Tora&Akiya
Dozwolone od: 16+
Gatunek tekstu: romans, obyczajowy
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Znów się za nimi stęskniłam...
Tora wrócił do domu. Zamknął za sobą drzwi, cichutko, by nie robić zbytniego hałasu. Shou był gorszym liderem niż Nao. Murai nigdy ich tak długo nie trzymał na próbie.
Chikin otarła się o nogi gitarzysty. Odkąd Chibiego nie było, kotka nudziła się okropnie. Tora pogłaskał ją i odwiesił kurtkę do szafy. Ściągnął buty i rozejrzał się. W domu było... cicho.
Tora wszedł do salonu i uśmiechnął się. Akiya zasnął na kanapie, z krzyżówkami w jednej ręce i długopisem w drugiej. Amano pokręcił głową. Od rozpadu Kagrry, ten widok był praktycznie dla gitarzysty Alice Nine codziennością, ale i tak za każdym razem go rozczulał.
Tora podszedł do Akiyi i delikatnie wyjął z jego rąk książeczkę i długopis. Aki mruknął tylko coś niewyraźnie i spał dalej. Tora uśmiechnął się i wziął Akiyę na ręce.
- Znowu to robisz - powiedział nagle Akiya, gdy byli już w progu sypialni.
- Co robię?
- Niesiesz mnie - westchnął Akiya, otwierając zaspane oczy. - Czuję się jak takie małe, drobne, bezbronne, dziewczęce, delikatne uke.
Tora zaśmiał się krótko, kładąc Akiyę na łóżku.
- I z czego się śmiejesz? - zapytał Akiya, siadając. - I nie kładź mnie, jakbym był jakąś księżniczką.
- Może zacznę od początku - stwierdził Tora. - Mały to jest Keiyu, nie ty. Nigdy nie postrzegałem cię jako niskiego mężczyzny, choć jestem od ciebie wyższy. Dalej, drobny to ty przestałeś być jakieś prawie dwa lata temu, bo teraz to tylko szlajasz się po różnych zespołach jako gitarzysta wspomagający, więc nie musisz być tak przeraźliwie chudy jak wtedy, gdy grałeś w Kagrrze,.
- Nie byłem przeraźliwie chudy, nie jestem Shinem - zaprotestował Akiya.
- Polemizowałbym - Tora uśmiechnął się lekko. - Kontynuując... Aki, ty nigdy nie byłeś, nie jesteś i nie będziesz bezbronny. Jesteś jednym z dwóch ludzi, których znam i którzy nie wyglądają jak Naoki Yamada, co potrafią wytłumaczyć Isshiemu, że robi źle albo po prostu kazać mu się zamknąć.
- Isshi...
- Tak, wiem - przerwał mu Tora. - Dziewczęcy to ty, kochanie, byłeś dziesięć lat temu, jak biegałeś w damskich kimonach i malowałeś paznokcie na czarno, o czerwonych tipsach nie wspominając. Potem wyglądałeś ślicznie, nie powiem, ale bez tony makijażu na twarzy to bardziej przypominasz nastoletniego chłopca, niż małą dziewczynkę. Co potwierdzają sprzedawcy w monopolowych, prosząc cię nadal o dowód.
- Jakbym nie chodził do tych samych sklepów od dziesięciu lat - westchnął Akiya.
- Księżniczką to tym bardziej nie jesteś, nie zauważyłem bowiem w tobie podobieństwa do Tsunehito czy Ruizy, do których czasem boję się podejść z obawy, że okażą się kobietami i mój światopogląd runie w przepaść.
- Ruiza nie jest kobietą, uwierz mi - Akiya uśmiechnął się lekko. - Co do Tsune nie mam pewności.
- Pomińmy fakt, skąd wiesz, że Ruiza jest facetem - stwierdził Tora. - Jedynym epitetem, z którym się zgodzę, jest delikatność. Mimo wszystko, mimo twojego temperamentu i tej zaciętości w oczach, nie posiadasz jakichś niezwykle ostrych rysów twarzy i bardzo szybko się wzruszasz.
- Tak w sumie, Masashi, dlaczego mi to mówisz? - zapytał Akiya po chwili.
- Dlaczego? - Tora przysunął się do niego. - Tak po prostu. Chciałeś to usłyszeć, a ja cię kocham i uwielbiam sprawiać, że się uśmiechasz. Nie wiem, ile osób ci to mówiło i ile razy ja ci o tym wspominałem, ale masz najpiękniejszy uśmiech na świecie.
Akiya nie odpowiedział, bo poczuł nagle usta Tory na swoich. Senność opuściła go zupełnie. Wplótł dłonie we włosy Tory i oddał pocałunek. Czasem zastanawiał się, co by zrobił, gdyby Masashi go opuścił. Ale w takich momentach uświadamiał sobie, że to jest praktycznie niemożliwe.
The end