Pairing: Aoi&Ryohei
Dozwolone od: 16+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans
Ostrzeżenia: łagodne sceny erotyczne
Notka autorska: Mam nadzieję, że w końcu rozwaliłam ten przeklęty schemat.
To dziwne, jak człowiek potrafi zatracić się w codzienności i nie zauważać tego, jak bardzo jest zmęczony. Gdy moje ciało zanurzyło się w ciepłej, prawie że gorącej wodzie, a wanna wypełniła się praktycznie w połowie pianą, mogłem w końcu odpocząć.
Prezenterka radiowa mówiła coś o zespole, którego utwór miał być puszczony jako następny. Nie słuchałem jej, tylko zdmuchnąłem pianę z moich dłoni. Zamknąłem oczy. Dźwięki, które mnie dobiegły, nie były raczej spokojne, były wręcz żywe i ostre. Spojrzałem na radio. Podobało mi się to, co słyszałem. Miałem wrażenie, że znam skądś głos wokalisty, a bas wydawał mi się jeszcze bardziej znajomy.
Usiadłem. Woda zaczęła stygnąć, a bańki znikać, co niezbyt mi się podobało. Wypuściłem trochę wody i wlałem świeżej, gorącej. Piana znów zakryła powierzchnię wody, a ja oparłem się o brzeg wanny i słuchałem dalej.
- Rakurai no anata made hibiku "sakebi" wa toki wo koeteku kagirinaku takaku sobieta kabe wo uchi kowashi* - zanuciłem, gdy melodia trochę zwolniła. Dobrze, że nie jestem wokalistą, mój fałsz pokaleczyłby fanom uszy.
I znów ta prezenterka zaczęła coś mówić. Ja jednak nadal wolałem jej nie słuchać. Potem zabrzmiał kolejny utwór, a mnie coś zmroziło od środka. Melodia, słowa, głos, który słyszałem, to wszystko... To było piękne. Pełne uczuć, troski, słowa układające się w dialog, choć śpiewane przez jednego wokalistę.
I nagle mnie olśniło. Znałem ten utwór! Naoki kiedyś tego słuchał na MP3. Miał wtedy minę, jakby słowa śpiewane przez wokalistę były...
- Dla niego - szepnąłem, dokonując kolejnego odkrycia. - Isshi.
No tak, brawo, popisałem się. Nie rozpoznałem Kagrry, i nie rozpoznałem Isshiego. Nie rozpoznałem "Ribetsu", na bogów!
Nie wiem, kiedy po moich policzkach spłynęły łzy. Chyba jestem zbyt wrażliwy na problemy innych.
Melodia ucichła. Tym razem jakiś wokalista zaczął śpiewać coś o wampirach, rycerzach i innych dziwadłach. Przestałem słuchać, nie obchodziło mnie to zbytnio.
- Zacząłem się zastanawiać, czy żyjesz. Siedzisz tutaj od godziny - usłyszałem twój głos. Odruchowo ściągnąłem ręcznik z szafki i zasłoniłem się nim. Pal licho, że był teraz mokry.
- Jakim prawem wszedłeś do łazienki, kiedy ja tu jestem? - zapytałem, patrząc na ciebie jak na kompletnego idiotę.
- Myślę, że to dlatego, iż to mój dom - zaśmiałeś się głośno. - A ty co się tak zakrywasz? Widziałem cię nago tyle razy, że nie powinieneś już czuć wstydu przede mną.
- Widziałeś mnie, kiedy ja tego chciałem, a teraz mnie zaskoczyłeś - odparłem, łapiąc cię za koszulę. - I tego pożałujesz.
W łazience rozległ się głośny plusk, gdy wrzuciłem cię do wanny.
- Ej no, cały mokry teraz jestem! - udałeś oburzenie, choć tak naprawdę miałeś ochotę się roześmiać. - Jak się przeziębię, to jak będę śpiewał, co?
- Chciałem cię nauczyć dobrych manier - odparłem, chichocząc pod nosem.
- Jakich manier?
- Że trzeba pukać do łazienki, niezależnie od tego, czy dużo razy widziało się tam przebywającą osobę nago, czy też nie - wyjaśniłem.
- Jesteś niepoprawny - pokręciłeś głową z dezaprobatą.
- Uwierz mi, ty też - uśmiechnąłem się lekko złośliwie, przysuwając się do ciebie i odpinając pierwszy guzik od twojej koszuli.
- Co ty robisz? - zapytałeś, mierząc mnie wzrokiem.
- Tak pomyślałem, że jak już jesteśmy w wannie, a ja jestem nagi, to czemu by ciebie też nie rozebrać? - spojrzałem ci w oczy, które nagle zalśniły dziwnym blaskiem.
- Ryohei, ty to jednak potrafisz coś konstruktywnego wymyślić - nawet nie zdążyłem na to odpowiedzieć, bo zamknąłeś mi usta pocałunkiem.
- Shinobu - szepnąłem, gdy jednym ruchem ściągnąłeś ze mnie ręcznik. W sumie taka forma odpoczynku też nie jest zła. Co więcej, jest o wiele lepsza.
The end
*fragment "Sakebi" Kagrry,