Zespół: Kagrra,, w tle Alice Nine
Pairing: Isshi&Nao, w tle Izumi&Shin, Tora&Akiya
Dozwolone od: 16+
Gatunek tekstu: romans, fantasy, AU
Seria: "Ryuu no Rekishi"
Ostrzeżenia: magia
Notka autorska: No cóż, pairingów można było się domyśleć, za dobrze mnie znacie.
- Że też moi rodzice muszą być aż w takim stopniu pozbawieni zdolności logicznego myślenia - warknąłem, wypuszczając strzałę w stronę jakiegoś drzewa. Spłoszyłem tym samym stado ptaków.
Moja matka potrafiła być miła. Potrafiła mnie przytulić, zdrobnić moje imię, powiedzieć, że mnie kocha. Ale częściej krzyczała na mnie bez żadnego powodu, tylko po to, by poprawić sobie humor po kolejnym dniu straconym z moim ojcem jako mężem. On i Shiya pasowaliby do siebie. Większej niedojdy w życiu nie spotkałem. W sumie, to przypominał sobie o moim istnieniu, kiedy byłem mu do czegoś potrzebny. Tak jak teraz. Pragnie tylko złota i złota. Nic innego nie jest dla niego ważne.
Zsiadłem z Horase i usiadłem nad stawem, w którym prawie się kiedyś utopiłem. Wyjąłem medalion zza koszuli i utkwiłem w nim wzrok. Złoty smok na srebrnym tle. Godło naszego rodu, rodu morderców. Nigdy nie wierzyłem w legendę o wielkiej wojnie, dopóki wtedy nie spotkałem tego dziecka. A to dziecko uratowało mi życie. Wiedziało, że to moi przodkowie wymordowali jego klan? Pewnie nie.
- Znów tu siedzisz? - usłyszałem dobrze znany mi głos. Po chwili tupot stóp przerwał słodką ciszę panującą wokół.
- Witaj, Izumida - uśmiechnąłem się lekko, gdy mój przyjaciel usiadł obok mnie. - Co tu robisz?
- Szukam Hashidaniego - odparł Izumida, krzyżując palce. - Muszę z nim o czymś porozmawiać. Ale pewnie Akiya i Masashi znowu gdzieś z nim poleźli. A ty czemu tu siedzisz?
- Ponieważ rodzice chcą mnie ożenić - wyjaśniłem. - Z Shiyą.
- Z nią? Za co? - zdumiał się Izumida.
- Jest bogata, piękna, młoda i płodna - powtórzyłem słowa rodziców, wpatrując się w wodną toń. Po chwili usłyszałem śmiech.
- I głupia jak żart o grzybach, który opowiedział Masashi - stwierdził Akiya, opierając się o moje ramiona. - Jejku, ty się trzęsiesz. Jak przestraszony wizją małżeństwa z czarownicą książę.
- Akiya, miałeś mu nie mówić - westchnął Masashi.
- Mógł uznać to za przenośnię, ale teraz to tak jakby nie ma na to szans - powiedział cicho Hashidani, siadając obok Izumidy.
- Ona jest czarownicą? - spojrzałem ze zdumieniem na Masashiego.
- Tak, niestety - przyznał Masashi. - Dlatego ma takie jasne włosy. Naturalnie ma rude, ale zaklęciem zmieniła sobie kolor.
- Pewnie prędzej czy później na pewno poda ci eliksir miłosny, więc lepiej uważaj - stwierdził Izumida.
- No to pięknie - westchnąłem, wstając. - Nie idźcie za mną.
Wsiadłem na Horase i pognałem galopem w stronę tej części lasu, gdzie drzewa rosną o wiele gęściej. Po dłuższej chwili usłyszałem dźwięk łamanych gałęzi. Naciągnąłem strzałę na cięciwę i nasłuchiwałem.
- Dlaczego zawsze ja?! - usłyszałem jakiś głos. Zeskoczyłem z Horase i próbowałem zlokalizować tego człowieka.
Uznajmy, że zlokalizował się on sam, wpadając na mnie i przewracając mnie na ziemię.
- Przepraszam, ja nie chciałem - powiedział tylko, zrywając się na równe nogi. Miał zranione ramię. - Ja... O, ty masz broń! Lepiej zabij tego niedźwiedzia, bo nas obu pożre.
Podniosłem się gwałtownie z ziemi, patrząc na wielkie zwierzę, które biegło w naszą stronę. Wypuściłem jedną strzałę, która chyba trochę drapieżnika zdezorientowała i wskoczyłem na Horase, ciągnąc za sobą niedoszłą ofiarę niedźwiedzia.
- Siedź i trzymaj lejce - poleciłem swojemu towarzyszowi, który nie za bardzo wiedział, jak się porozumieć z koniem. - Wio, Horase!
Koń puścił się galopem, robiąc slalom między drzewami. Był mi posłuszny jak pies. Czasem nawet się tak zachowywał.
Nagle pojawił się problem. Mianowicie była nim przepaść, którą można było przeskoczyć, choć wcale nie musiało się to udać.
- Spokojnie, Horase, poradzimy sobie - powiedziałem, odwracając się. Niedźwiedź wciąż chciał nas zamordować, miło.
- Jego uspokajasz, kiedy to mnie powinieneś, bo zaraz zginiemy! - wrzasnął mój towarzysz, zasłaniając oczy dłońmi. Złapałem lejce i miałem ochotę również zamknąć oczy.
Tylne kopyta Horase zaryły o brzeg przepaści. Serce stanęło mi w gardle, ale na całe szczęście wydostaliśmy się z tej opresji.
- Hej, możesz otworzyć oczy, żyjemy - szepnąłem wprost do ucha mojego towarzysza. Drgnął i oderwał dłonie od twarzy.
Zeszliśmy na ziemię, kiedy tylko dotarliśmy do jakiejś polany. Usiedliśmy na trawie, a ja oderwałem od jego koszuli rękaw, by założyć mu jakikolwiek prowizoryczny opatrunek.
- Ja to mam szczęście - westchnął mój towarzysz. - Najpierw goni mnie niedźwiedź, który powinien raczej zainteresować się sarną, która pobiegła w drugą stronę. Potem przewracam jakiegoś łucznika polującego sobie na wiewiórki, który wsadza mnie na konia i prawie zrzuca nas w przepaść, bo jest tak szalony jak moja ciotka posiadająca tylko jeden ząb i wskakująca sobie ot tak do mrowiska, bo to łaskocze. A teraz jeszcze ten wariat rozrywa mi moją odświętną koszulę i próbuje mnie opatrzyć, ale kompletnie mu to nie wychodzi. Powinienem zostać w domu.
- Próbuję ci pomóc, więc zamknij się z łaski swojej - warknąłem, podnosząc na niego wzrok, a on nagle zrobił się blady jak ściana.
- Szlag, medalion - szepnął. - Królewski medalion. Zwyzywałem księcia. Jestem martwy.
- A ja jestem Shinohara, miło mi - przedstawiłem się, kończąc próbę opatrzenia mojego towarzysza sukcesem.
- Nie zabijesz mnie, wasza wysokość? - zapytał drżącym głosem, patrząc mi prosto w oczy.
- Shinohara - powtórzyłem swoje imię. - Ewentualnie Shino. A ty, przedstawisz mi się?
- Yamada - odparł szybko. - Dlaczego mi pomagasz?
- Ponieważ nie jestem jakimś nieczułym arystokratą - odparłem i ruchem ręki nakazałem mu z powrotem wsiąść na Horase. Miałem wrażenie, że gdzieś już kiedyś Yamadę widziałem.
Ojciec Hashidaniego, który był lekarzem, opatrzył ramię Yamady i stwierdził, iż jestem bardziej niekompetentny od swojego ojca. No cóż, mam w końcu jego geny.
Yamada podziękował mi i zniknął. Byłem ciekaw, gdzie mieszka i dlaczego nigdy go nie spotkałem. Moi przyjaciele stwierdzili, że zbyt często myślę o nim. Ale to dlatego, iż miałem wrażenie, że kiedyś nasze spojrzenia już się spotkały, a drogi naszego życia skrzyżowały się w bardzo ważnym momencie.
Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.
Polecany post
Reklama vol 3
Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...