Zespół: D
Pairing: Asagi&Ruiza
Dozwolone od: 14+
Gatunek tekstu: obyczajowy, romans, komedia
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: O tak, moje kochane Taiyątka. Wróciła moja wena.
Takahiro Ogawa – osoba, która każdego dnia przyprawiała Ruizę o dreszcze emocji. Jego czarne włosy, równie czarne oczy i smukła sylwetka nie dawały spać biednemu gitarzyście. Leżał więc na łóżku, myśląc o nim cały czas. Tak, Asagi był jego marzeniem, niespełnionym, odległym marzeniem, nie do zdobycia. Tak mu się przynajmniej wydawało.
Wyszedł na balkon. Musiał odetchnąć świeżym powietrzem. Wiatr rozwiał mu włosy. Było po trzeciej w nocy, a on wciąż nie mógł zasnąć. Po chwili usłyszał dźwięk uchylanych drzwi i kroki. Odwrócił się. Pośrodku pokoju stał Asagi, patrząc w dal nieobecnym wzrokiem.
- Asagi? - Ruiza podszedł do niego i pomachał mu ręką przed oczami. Wokalista nie zareagował. - Asagi, co się dzieje? Odezwij się, proszę.
Wokalista stał jednak i nie ruszał się ani nie odzywał, tylko patrzył w dal. Wtem odwrócił się i położył się do łóżka, otulając się kołdrą i tym samym wprawiając Ruizę w totalne oszołomienie. Gitarzysta stał jeszcze przez chwilę, gdy nagle go olśniło – Asagi lunatykuje! Jest lunatykiem! On śpi! Ale jak go obudzić? I czy w ogóle go budzić, czy może skorzystać z okazji, że wokalista sam wpakował mu się do łóżka? Możliwość spędzenia nocy u boku Asagiego wywołała uśmiech na twarzy Ruizy. Gitarzysta wślizgnął się pod kołdrę i niemal natychmiast zasnął.
Obudziło go mocne szarpanie za ramiona. Gdy trochę oprzytomniał, doszedł do wniosku, że znajduje się w pozycji siedzącej, a to, co boleśnie wbijało mu się w ramiona, okazało się być palcami zdezorientowanego Asagiego.
- Co ty tu robisz? - zapytał wokalista. Ruiza spojrzał na niego z udawanym zdziwieniem.
- Śpię - odparł. - To raczej ja się powinienem zapytać, co ty robisz tutaj. To mój pokój, Asagi.
- Twój? - zdziwił się Takahiro i rozejrzał się po pokoju. Po chwili zrobił tak speszoną i niewinną minę, że Ruizie skojarzył się z Shinem z Kagrry,.
- Tak, Asagi. To mój pokój - powtórzył Ruiza, uśmiechając się lekko. - I moje ramiona, w które wbijasz swoje szanowne palce.
- Wybacz - Asagi wstał pośpiesznie i poszedł w stronę balkonu. - Zostawiłem otwarte drzwi balkonowe, więc mogę się dostać bezpiecznie do pokoju.
- Niby jak? - zdziwił się Ruiza. Zegar na ścianie wskazywał piątą. Spał gdzieś półtorej godziny. To i tak dłużej niż zwykle.
- Przejdę z twojego balkonu na mój - odparł Asagi.
- A nie możesz wyjść drzwiami? - zdziwił się Ruiza.
- A myślisz, że co pomyślą ci detektywi od siedmiu boleści, gdy tak po prostu wyjdę sobie z twojego pokoju, Yoshiyuki? - zapytał Asagi i zamarł na chwilę, bo uświadomił sobie, że powiedział do Ruizy po imieniu.
- Że lunatykowałeś i przez przypadek trafiłeś do mojego pokoju? - zaproponował prawdziwą wersję Ruiza, próbując się uspokoić, bo jego imię wypowiadane przez Asagiego wciąż brzmiało mu w uszach.
- Skąd wiesz, że jestem lunatykiem? - zdziwił się Asagi.
- Nie wiedziałem, ale dziękuję za informację - skłamał Ruiza i uśmiechnął się lekko. Asagi znów się speszył i wrócił do swojego pokoju, przechodząc na swój balkon.
Pairing: Asagi&Ruiza
Dozwolone od: 14+
Gatunek tekstu: obyczajowy, romans, komedia
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: O tak, moje kochane Taiyątka. Wróciła moja wena.
Takahiro Ogawa – osoba, która każdego dnia przyprawiała Ruizę o dreszcze emocji. Jego czarne włosy, równie czarne oczy i smukła sylwetka nie dawały spać biednemu gitarzyście. Leżał więc na łóżku, myśląc o nim cały czas. Tak, Asagi był jego marzeniem, niespełnionym, odległym marzeniem, nie do zdobycia. Tak mu się przynajmniej wydawało.
Wyszedł na balkon. Musiał odetchnąć świeżym powietrzem. Wiatr rozwiał mu włosy. Było po trzeciej w nocy, a on wciąż nie mógł zasnąć. Po chwili usłyszał dźwięk uchylanych drzwi i kroki. Odwrócił się. Pośrodku pokoju stał Asagi, patrząc w dal nieobecnym wzrokiem.
- Asagi? - Ruiza podszedł do niego i pomachał mu ręką przed oczami. Wokalista nie zareagował. - Asagi, co się dzieje? Odezwij się, proszę.
Wokalista stał jednak i nie ruszał się ani nie odzywał, tylko patrzył w dal. Wtem odwrócił się i położył się do łóżka, otulając się kołdrą i tym samym wprawiając Ruizę w totalne oszołomienie. Gitarzysta stał jeszcze przez chwilę, gdy nagle go olśniło – Asagi lunatykuje! Jest lunatykiem! On śpi! Ale jak go obudzić? I czy w ogóle go budzić, czy może skorzystać z okazji, że wokalista sam wpakował mu się do łóżka? Możliwość spędzenia nocy u boku Asagiego wywołała uśmiech na twarzy Ruizy. Gitarzysta wślizgnął się pod kołdrę i niemal natychmiast zasnął.
Obudziło go mocne szarpanie za ramiona. Gdy trochę oprzytomniał, doszedł do wniosku, że znajduje się w pozycji siedzącej, a to, co boleśnie wbijało mu się w ramiona, okazało się być palcami zdezorientowanego Asagiego.
- Co ty tu robisz? - zapytał wokalista. Ruiza spojrzał na niego z udawanym zdziwieniem.
- Śpię - odparł. - To raczej ja się powinienem zapytać, co ty robisz tutaj. To mój pokój, Asagi.
- Twój? - zdziwił się Takahiro i rozejrzał się po pokoju. Po chwili zrobił tak speszoną i niewinną minę, że Ruizie skojarzył się z Shinem z Kagrry,.
- Tak, Asagi. To mój pokój - powtórzył Ruiza, uśmiechając się lekko. - I moje ramiona, w które wbijasz swoje szanowne palce.
- Wybacz - Asagi wstał pośpiesznie i poszedł w stronę balkonu. - Zostawiłem otwarte drzwi balkonowe, więc mogę się dostać bezpiecznie do pokoju.
- Niby jak? - zdziwił się Ruiza. Zegar na ścianie wskazywał piątą. Spał gdzieś półtorej godziny. To i tak dłużej niż zwykle.
- Przejdę z twojego balkonu na mój - odparł Asagi.
- A nie możesz wyjść drzwiami? - zdziwił się Ruiza.
- A myślisz, że co pomyślą ci detektywi od siedmiu boleści, gdy tak po prostu wyjdę sobie z twojego pokoju, Yoshiyuki? - zapytał Asagi i zamarł na chwilę, bo uświadomił sobie, że powiedział do Ruizy po imieniu.
- Że lunatykowałeś i przez przypadek trafiłeś do mojego pokoju? - zaproponował prawdziwą wersję Ruiza, próbując się uspokoić, bo jego imię wypowiadane przez Asagiego wciąż brzmiało mu w uszach.
- Skąd wiesz, że jestem lunatykiem? - zdziwił się Asagi.
- Nie wiedziałem, ale dziękuję za informację - skłamał Ruiza i uśmiechnął się lekko. Asagi znów się speszył i wrócił do swojego pokoju, przechodząc na swój balkon.