Zespół: ViViD&SuG
Pairing: Shin&Mitsuru
Dozwolone od: 14+
Gatunek tekstu: obyczajowy, romans, komedia
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Mówiłam, że nic mu nie będzie.
Shin poczuł, jak oplatają go czyjeś ramiona, a potem z ich właścicielem przeturlał się aż do samego chodnika. Zamrugał. Zobaczył nad sobą parę przerażonych czarnych oczu należących do nikogo innego, jak do jego Anioła. Auto, które prawie go przejechało, nawet się nie zatrzymało.
- Mitsukai? - zdziwił się Shin, siadając na chodniku.
- Mógłbyś trochę bardziej uważać, Shin? - zapytał Anioł dość niskim głosem. - I mnie tak nie straszyć?
- Ty cały czas się mnie boisz - stwierdził Shin.
- To nie tak - zaprzeczył Mitsukai. - Boję się, że jeśli ktokolwiek z PSC mnie zobaczy, powie Takeru, że nie wyjechałem z miasta i on znowu przyjdzie do mojego domu. I znowu będzie chciał... No wiadomo, co chce ten napaleniec, prawda? A on nie jest delikatny, uwierz mi. Dlatego właśnie odszedłem z zespołu. Żeby się od tego padalca uwolnić.
- Ty jesteś Mitsuru? - zdziwił się Shin. Teraz już wiedział, dlaczego wydawał mu się znajomy.
- No tak, jesteś z ViViD, więc nie znałeś mnie dość długo - zauważył Mitsuru
- Uciekałeś przede mną, dlatego, że jestem z PSC? - dotarło to dopiero do Shina. - Takeru jest kompletnym idiotą, w życiu bym cię nie wydał! Zresztą, że jest większym napaleńcem niż Ko-ki, to też wiem. Myślisz, że tylko ciebie namawiał?
- Domyślam się - oznajmił Mitsuru. - Dobrze, że nie dałeś się namówić, żałowałbyś. Spędziłem z nim jedną noc, a ten od razu myśli, że jestem jego własnością.
- To ja się nie dziwię, że odszedłeś z zespołu - stwierdził Shin. - Przejdziesz się ze mną po parku?
- Jeśli chcesz - Mitsuru uśmiechnął się lekko i podał Shinowi rękę, by pomóc mu wstać.
Szli już kilka minut, lecz dopiero po kilku minutach pierwszy odezwał się Mitsuru.
- Dlaczego tak bardzo chciałeś ze mną porozmawiać? - zapytał. Shin spojrzał na niego z zakłopotaniem.
- A ty byś się nie zastanawiał, czemu ktoś przed tobą ucieka? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- W pewnym momencie pewnie bym zaczął - stwierdził Mitsuru.
- W pewnym momencie to ty przestałeś uciekać, gdy byłem sam - zauważył Shin. - Dzisiaj uciekałeś przed Ivu, prawda?
Mitsuru przystanął. Spojrzał ze zdziwieniem na Shina i uśmiechnął się lekko.
- Wiesz, tak naprawdę sam chciałem do ciebie podejść - oznajmił i zaczął znowu iść. - Ale bałem się, że powiesz o mnie Takeru.
- Takeru jest idiotą - powtórzył swoje słowa Shin. - Ciebie trzeba traktować łagodnie, jak najdelikatniejszy skarb.
- Skarb? - zdziwił się Mitsuru. - Co ty chcesz przez to powiedzieć?
- Że odkąd zobaczyłem cię po raz kolejny w tym sklepie, zacząłeś odwiedzać mnie w snach - odparł Shin i spojrzał Mitsuru prosto w oczy. - Wystarczy ci tyle, czy mam dodać też coś o twojej anielskiej urodzie?
Stanęli. Wiatr wzmógł się i rozwiał włosy spokojnego Shina i zdumiałego Mitsuru.
- Mitsukai, ty jednak istniejesz i stoisz przede mną - wyszeptał Shin, przytulając się do Mitsuru. - Masz na imię Mitsuru i byłeś perkusistą SuGa. Tak dawno o tobie wiedziałem, a dopiero teraz los w końcu złączył nasze drogi.
- Słychać, że jesteś wokalistą - stwierdził również szeptem Mitsuru. - Ale czy ja na pewno mam na imię Mitsuru?
- Mam nadzieję, że dowiem się tego niedługo - Shin przeplótł włosy perkusisty między palcami. Uśmiechnął się lekko i delikatnie go pocałował. Mitsuru objął Shina w pasie i odwzajemnił pocałunek. Odsunął się na chwilę od niego i patrząc mu prosto w oczy, tym razem on pocałował jego.
Gdy już obaj leżeli na kanapie w domu Shina i obaj bawili się włosami swojego koi*, zapomnieli zupełnie, że kilka godzin temu nie znali jeszcze swoich prawdziwych imion, a wokalista nawet nie wiedział, kim był jego Anioł.
*koi - kochanek, kochanie (coś w tym rodzaju)
Pairing: Shin&Mitsuru
Dozwolone od: 14+
Gatunek tekstu: obyczajowy, romans, komedia
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Mówiłam, że nic mu nie będzie.
Shin poczuł, jak oplatają go czyjeś ramiona, a potem z ich właścicielem przeturlał się aż do samego chodnika. Zamrugał. Zobaczył nad sobą parę przerażonych czarnych oczu należących do nikogo innego, jak do jego Anioła. Auto, które prawie go przejechało, nawet się nie zatrzymało.
- Mitsukai? - zdziwił się Shin, siadając na chodniku.
- Mógłbyś trochę bardziej uważać, Shin? - zapytał Anioł dość niskim głosem. - I mnie tak nie straszyć?
- Ty cały czas się mnie boisz - stwierdził Shin.
- To nie tak - zaprzeczył Mitsukai. - Boję się, że jeśli ktokolwiek z PSC mnie zobaczy, powie Takeru, że nie wyjechałem z miasta i on znowu przyjdzie do mojego domu. I znowu będzie chciał... No wiadomo, co chce ten napaleniec, prawda? A on nie jest delikatny, uwierz mi. Dlatego właśnie odszedłem z zespołu. Żeby się od tego padalca uwolnić.
- Ty jesteś Mitsuru? - zdziwił się Shin. Teraz już wiedział, dlaczego wydawał mu się znajomy.
- No tak, jesteś z ViViD, więc nie znałeś mnie dość długo - zauważył Mitsuru
- Uciekałeś przede mną, dlatego, że jestem z PSC? - dotarło to dopiero do Shina. - Takeru jest kompletnym idiotą, w życiu bym cię nie wydał! Zresztą, że jest większym napaleńcem niż Ko-ki, to też wiem. Myślisz, że tylko ciebie namawiał?
- Domyślam się - oznajmił Mitsuru. - Dobrze, że nie dałeś się namówić, żałowałbyś. Spędziłem z nim jedną noc, a ten od razu myśli, że jestem jego własnością.
- To ja się nie dziwię, że odszedłeś z zespołu - stwierdził Shin. - Przejdziesz się ze mną po parku?
- Jeśli chcesz - Mitsuru uśmiechnął się lekko i podał Shinowi rękę, by pomóc mu wstać.
Szli już kilka minut, lecz dopiero po kilku minutach pierwszy odezwał się Mitsuru.
- Dlaczego tak bardzo chciałeś ze mną porozmawiać? - zapytał. Shin spojrzał na niego z zakłopotaniem.
- A ty byś się nie zastanawiał, czemu ktoś przed tobą ucieka? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- W pewnym momencie pewnie bym zaczął - stwierdził Mitsuru.
- W pewnym momencie to ty przestałeś uciekać, gdy byłem sam - zauważył Shin. - Dzisiaj uciekałeś przed Ivu, prawda?
Mitsuru przystanął. Spojrzał ze zdziwieniem na Shina i uśmiechnął się lekko.
- Wiesz, tak naprawdę sam chciałem do ciebie podejść - oznajmił i zaczął znowu iść. - Ale bałem się, że powiesz o mnie Takeru.
- Takeru jest idiotą - powtórzył swoje słowa Shin. - Ciebie trzeba traktować łagodnie, jak najdelikatniejszy skarb.
- Skarb? - zdziwił się Mitsuru. - Co ty chcesz przez to powiedzieć?
- Że odkąd zobaczyłem cię po raz kolejny w tym sklepie, zacząłeś odwiedzać mnie w snach - odparł Shin i spojrzał Mitsuru prosto w oczy. - Wystarczy ci tyle, czy mam dodać też coś o twojej anielskiej urodzie?
Stanęli. Wiatr wzmógł się i rozwiał włosy spokojnego Shina i zdumiałego Mitsuru.
- Mitsukai, ty jednak istniejesz i stoisz przede mną - wyszeptał Shin, przytulając się do Mitsuru. - Masz na imię Mitsuru i byłeś perkusistą SuGa. Tak dawno o tobie wiedziałem, a dopiero teraz los w końcu złączył nasze drogi.
- Słychać, że jesteś wokalistą - stwierdził również szeptem Mitsuru. - Ale czy ja na pewno mam na imię Mitsuru?
- Mam nadzieję, że dowiem się tego niedługo - Shin przeplótł włosy perkusisty między palcami. Uśmiechnął się lekko i delikatnie go pocałował. Mitsuru objął Shina w pasie i odwzajemnił pocałunek. Odsunął się na chwilę od niego i patrząc mu prosto w oczy, tym razem on pocałował jego.
Gdy już obaj leżeli na kanapie w domu Shina i obaj bawili się włosami swojego koi*, zapomnieli zupełnie, że kilka godzin temu nie znali jeszcze swoich prawdziwych imion, a wokalista nawet nie wiedział, kim był jego Anioł.
*koi - kochanek, kochanie (coś w tym rodzaju)