Zespół: Gazette&Nightmare
Pairing: Reita&Ni~ya
Dozwolone od: 14+
Gatunek tekstu: obyczajowy, romans, komedia
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Pairing wymyśliłam pod wpływem dziwnego impulsu. Obaj są basistami i obu ich lubię.
Pairing: Reita&Ni~ya
Dozwolone od: 14+
Gatunek tekstu: obyczajowy, romans, komedia
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Pairing wymyśliłam pod wpływem dziwnego impulsu. Obaj są basistami i obu ich lubię.
Ni~ya siedział w garderobie. Mieli zagrać kilka piosenek na NHK, potem mogli jechać do domu. O tak. Dom. Wrócić z tego gąszczu zespołów, z których połowy nie zna, a drugiej połowy nie lubi. Choć jeden zespół nie dawał mu spokoju. Chłopaki grali ciężko, ale ich wygląd do nich kompletnie nie pasował. Ni~ya uśmiechnął się, co zaowocowało zaciekawieniem na twarzach kolegów z zespołu. No bo przecież ten opis pasował też do Nightmare. Ale Naitomea nie miała... No właśnie. Czego? Ni~ya dobrze wiedział, czego brakowało mu w jego zespole. A raczej kogo.
Swoją drogą, miłość cały czas wisiała w powietrzu. Najpierw Ruka i Sakito, z których to pierwszy z nich wyszedł piętnaście minut temu zapalić i nie wracał, ogłosili, że są razem. Teraz Yomi i Hitsugi co jakiś czas podejrzanie na siebie patrzyli, ale tak, by ten drugi tego nie zauważył. No i pozostawała jeszcze kwestia tej osoby, której Ni~yi tak bardzo tu brakowało. Kwestia osoby, której świat schowany był za białą wstęgą. A może to ona chroniła go przed światem? Gdyby tak ją zdjąć...
- „Yuji, a ty znowu zatapiasz się w myślach, które powodują, że robi ci się gorąco, a przed występem to może powinieneś się uspokoić, co?” - strofował sam siebie w myślach.
Ni~ya wstał i nic nikomu nie mówiąc, wyszedł z garderoby. Po chwili usłyszał głos. Głos kogoś, kto nie powinien się odzywać w jego towarzystwie, kto w ogóle nie powinien w jego pobliżu być.
- Ni~ya-san, a ty co tak chodzisz sam? Bez zespołu?
Ni~ya odwrócił się. Stał przed nikt inny, jak Reita, basista the GazettE.
- Witaj, Reita-kun - wydusił w końcu Ni~ya, próbując zachować spokój. Jaki spokój?! Przecież stał przed nim Reita! I Ni~ya widział te jego piękne dłonie i głębokie, czarne oczy. I jak zachować spokój przy kimś, kto jest tak seksowny?
- Coś się stało? - Reita podszedł do niego i przeplótł między palcami kosmyk jego włosów.
- N-nie - wydukał Ni~ya i odsunął się na bezpieczną odległość.
- Ładny masz kolor włosów - stwierdził Reita.
- Dziękuję - odpowiedział Ni~ya.
- To ja już pójdę - oznajmił Reita. - Powodzenia. Do zobaczenia później.
I odszedł, zostawiając biednego Yujiego w kompletnym osłupieniu.
Swoją drogą, miłość cały czas wisiała w powietrzu. Najpierw Ruka i Sakito, z których to pierwszy z nich wyszedł piętnaście minut temu zapalić i nie wracał, ogłosili, że są razem. Teraz Yomi i Hitsugi co jakiś czas podejrzanie na siebie patrzyli, ale tak, by ten drugi tego nie zauważył. No i pozostawała jeszcze kwestia tej osoby, której Ni~yi tak bardzo tu brakowało. Kwestia osoby, której świat schowany był za białą wstęgą. A może to ona chroniła go przed światem? Gdyby tak ją zdjąć...
- „Yuji, a ty znowu zatapiasz się w myślach, które powodują, że robi ci się gorąco, a przed występem to może powinieneś się uspokoić, co?” - strofował sam siebie w myślach.
Ni~ya wstał i nic nikomu nie mówiąc, wyszedł z garderoby. Po chwili usłyszał głos. Głos kogoś, kto nie powinien się odzywać w jego towarzystwie, kto w ogóle nie powinien w jego pobliżu być.
- Ni~ya-san, a ty co tak chodzisz sam? Bez zespołu?
Ni~ya odwrócił się. Stał przed nikt inny, jak Reita, basista the GazettE.
- Witaj, Reita-kun - wydusił w końcu Ni~ya, próbując zachować spokój. Jaki spokój?! Przecież stał przed nim Reita! I Ni~ya widział te jego piękne dłonie i głębokie, czarne oczy. I jak zachować spokój przy kimś, kto jest tak seksowny?
- Coś się stało? - Reita podszedł do niego i przeplótł między palcami kosmyk jego włosów.
- N-nie - wydukał Ni~ya i odsunął się na bezpieczną odległość.
- Ładny masz kolor włosów - stwierdził Reita.
- Dziękuję - odpowiedział Ni~ya.
- To ja już pójdę - oznajmił Reita. - Powodzenia. Do zobaczenia później.
I odszedł, zostawiając biednego Yujiego w kompletnym osłupieniu.