Zespół: D
Pairing: Asagi&Ruiza
Dozwolone od: 14+
Gatunek tekstu: obyczajowy, romans, komedia
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Za chwilę się dowiecie, czy Ruiza mógł się w końcu wyspać, a Asagi przestał lunatykować. Miłego czytania.
Północ. Światło Księżyca wpadało przez otwarte okno. Ruiza leżał na łóżku. Miał zamknięte oczy, ale nie spał. W głowie wciąż kołatało mu się jego imię wypowiadane przez Asagiego. Po chwili usłyszał skrzypnięcie zawiasów w drzwiach, a potem kroki. Różniły się jednak od tych, które słyszał wczoraj. Były niepewne. W pewnym momencie kroki ustały, a gitarzysta poczuł na sobie czyjś wzrok. Nie otworzył jednak oczu. Łóżko ugięło się delikatnie pod ciężarem czyjegoś ciała, ale Ruiza wciąż udawał twardy sen. Nie wiedział jednak, po co. Może ze strachu, że ten ktoś to nie Asagi? Tylko ktoś inny? Ktoś, na komu mu nie zależy? Czekał więc, aż domniemany Asagi otuli się kołdrą, a on będzie mógł już wtedy upewnić się, czy to on i zasnąć. I w końcu się wyspać, bo jest przecież po północy. A wokalista znów rano obudzi się w nieswoim pokoju, dziwiąc się, co on tu robi. Ale kołdra wciąż leżała nieruchomo, tak jak osoba obok Ruizy. Lecz nagle ręka tej osoby odgarnęła mu włosy z twarzy. To już nie było zwyczajne. A bardziej niezwykły był pocałunek złożony na jego ustach. Ruiza otworzył oczy i objął Asagiego, odwzajemniając pocałunek.
- Nie spałeś - wydyszał Asagi, odsuwając się od Ruizy, by zaczerpnąć oddechu.
- Nie mogłem zasnąć bez ciebie, ty moja Różyczko - odparł Ruiza. Asagi uśmiechnął się lekko i przyciągnął swoje koi* do kolejnego pocałunku. Marzenia czasem jednak się spełniają.
Hide-zou wpadł do pokoju Hirokiego, u którego siedział już Tsunehito.
- Asagi poszedł do Ruizy - oznajmił.
- No nie, przegrałem zakład - załamał się Tsunehito.
- Pamiętaj, kupujesz mi piwo - przypomniał mu Hiroki. - A następnym razem musisz być bardziej przekonywujący.
- Ha ha. Bardzo śmieszne - Tsune szturchnął go w ramię i wszyscy trzej wybuchnęli śmiechem.
Pairing: Asagi&Ruiza
Dozwolone od: 14+
Gatunek tekstu: obyczajowy, romans, komedia
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Za chwilę się dowiecie, czy Ruiza mógł się w końcu wyspać, a Asagi przestał lunatykować. Miłego czytania.
Północ. Światło Księżyca wpadało przez otwarte okno. Ruiza leżał na łóżku. Miał zamknięte oczy, ale nie spał. W głowie wciąż kołatało mu się jego imię wypowiadane przez Asagiego. Po chwili usłyszał skrzypnięcie zawiasów w drzwiach, a potem kroki. Różniły się jednak od tych, które słyszał wczoraj. Były niepewne. W pewnym momencie kroki ustały, a gitarzysta poczuł na sobie czyjś wzrok. Nie otworzył jednak oczu. Łóżko ugięło się delikatnie pod ciężarem czyjegoś ciała, ale Ruiza wciąż udawał twardy sen. Nie wiedział jednak, po co. Może ze strachu, że ten ktoś to nie Asagi? Tylko ktoś inny? Ktoś, na komu mu nie zależy? Czekał więc, aż domniemany Asagi otuli się kołdrą, a on będzie mógł już wtedy upewnić się, czy to on i zasnąć. I w końcu się wyspać, bo jest przecież po północy. A wokalista znów rano obudzi się w nieswoim pokoju, dziwiąc się, co on tu robi. Ale kołdra wciąż leżała nieruchomo, tak jak osoba obok Ruizy. Lecz nagle ręka tej osoby odgarnęła mu włosy z twarzy. To już nie było zwyczajne. A bardziej niezwykły był pocałunek złożony na jego ustach. Ruiza otworzył oczy i objął Asagiego, odwzajemniając pocałunek.
- Nie spałeś - wydyszał Asagi, odsuwając się od Ruizy, by zaczerpnąć oddechu.
- Nie mogłem zasnąć bez ciebie, ty moja Różyczko - odparł Ruiza. Asagi uśmiechnął się lekko i przyciągnął swoje koi* do kolejnego pocałunku. Marzenia czasem jednak się spełniają.
Hide-zou wpadł do pokoju Hirokiego, u którego siedział już Tsunehito.
- Asagi poszedł do Ruizy - oznajmił.
- No nie, przegrałem zakład - załamał się Tsunehito.
- Pamiętaj, kupujesz mi piwo - przypomniał mu Hiroki. - A następnym razem musisz być bardziej przekonywujący.
- Ha ha. Bardzo śmieszne - Tsune szturchnął go w ramię i wszyscy trzej wybuchnęli śmiechem.
The end
*koi - kochanek, kochanie (coś w tym rodzaju)