Uniwersum: Genshin Impact
Pairing: Aether&Venti, w tle trochę Razor&Sucrose i Kaeya&Albedo
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: fantasy, komedia, hurt/comfort?
Seria: "Sun&Wind"
Ostrzeżenia: spoilery do gry, headcanony
Notka autorska: Czy Venti w końcu wytrzeźwiał? Może trochę. Hehe~
- Naprawdę aż tak nie lubisz Paimon? - spytał Aether, idąc obok Ventiego.
- Paimon uważa, że Venti jest głupi i głuchy i będzie go nazywać tym głupim przezwiskiem za każdym razem, kiedy Paimon nie będzie rozumieć, co się wokół niej dzieje - odpowiedział Venti piskliwym głosikiem. - Venti zacytowałby teraz to przezwisko, ale Venti ma ponad dwa tysiące sześćset lat i Ventiemu się nie chce pamiętać takich rzeczy, bo nie miałby miejsca na te ważniejsze.
- I Venti jest pijany - dodał Aether. Bóg Wolności jedynie się zaśmiał.
- Aż tak to po mnie widać?
- Nie rymujesz i idziesz nieco slalomem - Aether złapał go za ramię. - Więc tak, widać. Ale nie aż tak jak po Kaeyi.
- Albedo już go ustawi - Venti wzdrygnął się nieco. - On jest gorszy od wściekłego Moraxa, uwierz mi.
- Powiesz mi kiedyś, co ci zrobił?
- Może... - Venti podrapał się po brodzie. - Ale wtedy będziesz próbował uratować biednego kapitana kawalerii od niego...
- Lumine na pewno by próbowała - stwierdził Aether. Venti spojrzał na niego z zaciekawieniem.
- Twoja siostra?
- Tak.
- Myślisz, że Kaeya by się jej spodobał?
- Oj tak - przyznał Aether. - Chwileczkę. Czyli ty też zauważyłeś, że on i Albedo się mają ku sobie?
- Każdy by zauważył. Nawet pijany Archon Anemo - stwierdził Venti, siadając pod Windrise. - Alkohol właściwie jest jak trucizna.
- Mocne słowa jak na ciebie - Aether usiadł obok niego.
- Wiem - Venti wzruszył ramionami. - Ale dlatego chciałem tutaj przyjść. Skoro trucizna może wyparować z mojego organizmu przy pomocy energii, którą pobieram z Windrise, to alkohol tak samo.
- Ach tak - Aether wyciągnął nogi przed siebie. - Nagle chcesz wytrzeźwieć?
- Lubię wino, ale jak jestem obok ciebie, to chcę to dobrze zapamiętać - odparł Venti. - Dlatego nie mam miejsca na głupie przezwiska Paimon. Wolę przypomnieć sobie twój uśmiech i złote oczy, a nie to, co latająca wróżka plecie trzy po trzy.
- Czy to rym?
- Troszeczkę - Venti spojrzał na rozgwieżdżone niebo. - Nie zareagujesz na to?
- Na uwagę o uśmiechu i oczach? Mógłbym - przyznał Aether. - Ale chcę dowiedzieć się więcej, co się za tym kryje.
- Nic takiego - odparł Venti. - Lubisz wino?
- Wolę cydr, ale wino też jest smaczne - odpowiedział Aether. - Ale waszego nie piłem, bo wszyscy patrzą tylko na mój wygląd i nie chcą mi go sprzedać.
- Zawsze możemy temu zaradzić - stwierdził Venti, przysuwając się do niego.
- To też zauważył pijany Archon Anemo? - spytał Aether, kładąc mu dłonie na policzkach.
- Że mamy się ku sobie? Tak - Venti uśmiechnął się lekko i przymknął oczy, kiedy Aether go pocałował.
Długo. Czule. Jak gdyby czas się zatrzymał na chwilę i nikt nigdzie już nie musiał się spieszyć.
Venti czuł, jak alkohol wyparowuje z jego organizmu. Właściwie praktycznie przestało już szumieć mu w głowie. Ewentualnie to była wina adrenaliny, której poziom drastycznie mu w tym momencie wzrósł.
Chciał przeciągnąć tę chwilę jak najdłużej. Oddał pocałunek, kładąc dłonie na biodrach Aethera i przyciągając go do siebie.
To było takie dziwne, błogie uczucie, którego nie doświadczył od naprawdę dawna. Jakby ktoś ściągnął mu cały ciężar jego długiego życia z ramion i powiedział, że wszystko będzie dobrze.
Jakby jego przyjaciel uśmiechnął się do niego z zaświatów i kazał mu w końcu przestać udawać, że wszystko jest w porządku.
- Venti? - usłyszał nagle głos Aethera i spojrzał na niego. Podróżnik był nieco zmartwiony.
- Hm?
- Czemu płaczesz? - spytał Aether, ocierając mu łzy z policzków.
Venti zaśmiał się krótko.
- Nie wiem. Nie znam się na ludzkich uczuciach - odparł. - Ale chyba ze szczęścia...?
- Podoba mi się taka odpowiedź - Aether cmoknął go w czoło. - Kocham cię, wiesz?
- Podejrzewałem - odparł Venti, kładąc się na jego udach. - Ja ciebie też.
- Idziesz spać?
- Zmęczyły mnie te emocje - mruknął Venti. - I chyba naprawdę wytrzeźwiałem, bo pijany nigdy nie płakałem.
- Ale trochę mi chłodno... - zauważył Aether. - Może pójdziemy do mojego namiotu?
- Tam jest Paimon - Venti otworzył jedno oko. - Aczkolwiek, jeśli ci zimno...
Venti usiadł i zdjął swoją pelerynę. Okrył nią siebie i Aethera i przytulił się do jego ramienia.
- Lepiej? - spytał.
- O wiele - odparł Aether, splatając swoje palce z palcami Ventiego. - Dokończymy rozmowę jutro?
- Tak, jutro - przyznał Venti, a powieki praktycznie same mu się zamknęły. - Dobranoc.
I zasnął, ukołysany tym dziwnym, błogim uczuciem do snu.