Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

czwartek, 24 maja 2018

Under the Water VII

Zespół: Moran, w tle Matenrou Opera i Versailles
Pairing: Soan&Hitomi, w tle Ivy&Vivi i Sizna&Sono
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: AU, fantasy, romans
Seria: "The Liitle Mermaid"
Ostrzeżenia: sceny przemocy
Notka autorska: Oczywiście walnęłam cliffhanger. Jestem złem wcielonym. ^^


Yuuji wpakował mnie do celi i przykuł kajdankami do ściany.
- Posiedź tu trochę, zaraz wrócę - stwierdził, głaszcząc mnie po policzku.
Zacisnąłem zęby. To była ta cela. Ta cela z mojego snu, który od kilku miesięcy śnił mi się przynajmniej dwadzieścia dziewięć razy.
Westchnąłem ciężko. Mój ogon zaczął wysychać. A co, jeśli wyschnie zupełnie?
Yuuji wrócił po pół godzinie z kocem, którym mnie przykrył.
- To tak, gdyby było ci zimno - stwierdził. - A teraz mnie słuchaj, rybko, bo mam dla ciebie ciekawą propozycję.
- Jaką? - udałem zainteresowanie.
- Będziesz moim kochankiem - oznajmił Yuuji. - Ewentualnie oddam cię do cyrku. Jest też opcja zabicia cię, jeśli będziesz niegrzeczny.
- Zostanę twoją osobistą kurtyzaną po moim trupie - warknąłem. - Mam swój honor.
- Mogę ci go łatwo odebrać - Yuuji uśmiechnął się lubieżnie.
- Niby jak to zrobisz, jeśli nie mam nóg? - nie do końca rozumiałem, jak on zamierzał mnie przelecieć.
- Zawsze nadal masz usta - odparł Yuuji i odwrócił się w stronę drzwi. - Przemyśl to jeszcze. Jeśli chcesz zachować życie.
I wyszedł.
...
Co on miał na myśli?
* * *
Zorientowałem się, że przysnąłem dopiero, gdy się obudziłem. Łuski na moim ogonie były już kompletnie wyschnięte. Nawet powoli zaczynały zmieniać kolor.
Usłyszałem hałasy z góry i szybkie kroki. Ktoś biegł po schodach, ktoś kogoś gonił, coś się stłukło. Co się tam dzieje?
Kroki, te ze schodów, zbliżały się do drzwi od celi. Yuuji?
Drzwi otworzyły się gwałtownie i tak jak myślałem, stanął w nich ten napalony arystokrata.
- Mój głupi kuzyn tu przyszedł - Yuuji złapał mnie za koszulę i podniósł. - Sprowadził ekipę ratunkową. Co cię z nim łączy, rybko?
- Nic - odparłem całkowicie szczerze.
- A chciałbyś?
- ...
- Odpowiadaj!
- ...
- Czyli tak - Yuuji rzucił mną o ścianę, przez co trochę mnie zamroczyło. - To dlatego nie chcesz mi się oddać. Wybrałeś jego.
Yuuji wyjął zza pazuchy broń. Miał na sobie złoto-czerwony strój.
Wiedziałem, jak to się skończy.
- Yuuji, nie! - zawołałem. - Poczekaj!
- Poczekać? - Yuuji zaczął się śmiać jak opętany i wycelował we mnie broń. - Na co?
W zasadzie racja. Niech strzela.
- Chociaż nie. Jeśli mnie chcesz zabić, to zrób to szybko - stwierdziłem, zamykając oczy.
- Oczywiście, że chcę - oznajmił Yuuji. - Jeśli ja nie mogę cię mieć, to nikt nie może - powiedział kompletnie bezemocjonalnym głosem i nacisnął spust.
Drzwi otworzyły się gwałtownie.
- Hitomi! - usłyszałem krzyk Tomofumiego, który skoczył w moim kierunku i odepchnął mnie.
Poczułem metaliczny zapach krwi, ale nie ból.
Osłonił mnie.
Cholera jasna!
- Tomofumi! - pochyliłem się nad nim i ucisnąłem ranę na jego klatce piersiowej. - Patrz na mnie, Tomofumi. Nie odchodź, rozumiesz?
- Hitomi... - szepnął, łapiąc mnie za dłoń. - Majaczę, czy ty... Twój ogon...
Tomofumi zakaszlał krwią.
- Nogi... - powiedział głośniej.
Spojrzałem na swój ogon i... go nie zobaczyłem.
Byłem przykrytym kocem człowiekiem.
- Wysechł - zrozumiałem. - Wysechł!
Obwiązałem się kocem w pasie i wstałem, biorąc Tomofumiego na ręce.
Na początku trudno było mi zachować równowagę, ale w końcu ruszyłem przed siebie. Minąłem zdezorientowanego Yuujiego, który chyba miał tylko jeden nabój w magazynku, bo drugi raz nie strzelił. I nawet nie próbował mnie powstrzymać.