Pairing: Soan&Hitomi, w tle Ivy&Vivi i Sizna&Sono
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: AU, fantasy, romans
Seria: "The Liitle Mermaid"
Ostrzeżenia: na razie brak
Notka autorska: Mam z powrotem laptopa. Miłego czytania. ^^
Ziemski świat stawał się coraz bardziej fascynujący. Począwszy od książek z obrazkami, przez zupełnie inny sposób wytwarzania pokarmów, kończąc na zwierzętach.
- Grzeczny piesek - pogłaskałem Maa-kuna po głowie i dałem mu ciasteczko. - Naprawdę ma smak wątróbki?
- Suszonej - odparł Maa-kun, żując ciastko. - Przy prawdziwej wątróbce to nie stało.
- Ale lubisz te ciastka?
- Oczywiście, że tak. Uwielbiam! - zawołał Maa-kun, merdając ogonem.
- Z czystej ciekawości, co odpowiedział? - spytał królewicz, siedzący na kocu.
- Że to nie smakuje jak świeża wątróbka, ale i tak to kocha - odpowiedziałem, a Tomofumi roześmiał się.
- Cieszę się, że się polubiliście - stwierdził i zaczął obierać nożem jakiś czerwony owoc.
- Co to jest? - spytałem.
- Jabłko - odpowiedział Tomofumi, podając mi kawałek. - Spróbuj.
- Dziękuję - kiwnąłem głową i ugryzłem kęs. - Słodkie.
- Owoce są słodkie, głównie przez zawartość fruktozy - wyjaśnił Tomofumi. - Mam też mandarynkę i truskawki. Chociaż mandarynki są dosyć kwaśne.
- Dlaczego?
- Chyba przez witaminę C - Tomofumi obrał mandarynkę ze skóry i podał mi jedną cząstkę.
- A do niej nie użyłeś noża - zauważyłem.
- Ma dostatecznie grubą skórkę, by nie trzeba było - Tomofumi podał mi jedną i drugą. - Widzisz? Ta od jabłka jest cieniutka. Chcesz truskawkę?
- A jest dobra?
- To najlepszy owoc na świecie - stwierdził, podając mi jedną.
- Nie trzeba jej obrać? - zdziwiłem się.
- Nie, truskawka jest w całości jadalna - Tomofumi uśmiechnął się promiennie.
Miał rację. Była pyszna.
- O bogowie, syrena! - usłyszeliśmy nagle.
Odwróciliśmy się gwałtownie, a mnie oblał zimny pot. To był ten mężczyzna ze snu. On go zabije!
- Uciekaj - Tomofumi przywrócił mnie do rzeczywistości. Kiwnąłem głową i wskoczyłem do wody, zanim biegnący w naszym kierunku mężczyzna zdążył mnie złapać.
* * *
Od miesiąca unikałem spotkań z Tomofumim. Bałem się, że jeśli znów się z nim zobaczę, mój sen się ziści, ale...Tęskniłem. Tęskniłem za naszymi rozmowami, za atlasami, owocami i Maa-kunem. Ale głównie tęskniłem za samym Tomofumim, w którym pomału byłem coraz bardziej zauroczony. I ani trochę mi to nie przeszkadzało.
- Hitomi? - tata przysiadł się do mnie, kiedy czytałem książkę na kanapie. - Haine mi przekazał, że zaprzyjaźniłeś się z człowiekiem.
Zamarłem. Dlaczego mój lokaj nie umie dotrzymywać tajemnic?
- Powiedział mi o tym, bo podobno dawno już się z nim nie spotkałeś. Czy królewicz coś ci zrobił? Mam wypowiedzieć ludziom wojnę? - spytał tata.
Pokręciłem głową.
- Zobaczył nas ktoś inny - wyjaśniłem. - Tym człowiekiem była osoba z mojego snu i...
- Snu? Tego ze statkiem?
- Innego. Bardziej... Drastycznego - stwierdziłem.
- Drastycznego?
- Tom... Znaczy, królewicz w nim zginął. Przeze mnie - ostatnie słowa wypowiedziałem trochę ciszej.
- Och - tata zamilkł na chwilę. - Jesteś nim zafascynowany, prawda?
- Królewiczem? Trochę tak - przyznałem.
- Też fascynują mnie ludzie - tata spojrzał przed siebie, jakby coś sobie przypominając. - Nie bez powodu z jednym z nich się ożeniłem.
Zamrugałem.
Co takiego?
- Tato, o czym ty mówisz? - spytałem zdezorientowany. - Mama jest syreną.
- To, że jest teraz syreną, nie oznacza, że całe życie nią była - wyjaśnił tata. - Jej statek się rozbił, wszyscy zginęli. Tylko ona przeżyła. Była młoda, młodsza od ciebie. I poważnie ranna. Ale pod dobrą, magiczną opieką doszła do siebie.
- I magia zmieniła ją w syrenę?
- Nie było innej możliwości. Inaczej nie moglibyśmy się nią zaopiekować - kontynuował tata. - Ale ona nigdy nie tęskniła za powierzchnią. Nigdy nie lubiła swojej rasy.
- Dlaczego? Przecież ludzie są...
- Nie są - przerwał mi tata. - Nie wszyscy są dobrzy, Hitomi. I nie rozumieją odmienności. Żadnej. U nas syren może mieć różowy ogon i nikt nie zrobi z tego problemu, a u nich od razu wyzwą kogoś w różowych spodniach, albo chociaż trochę płaczliwego, od nie wiadomo kogo. A co dopiero, gdy ktoś jest z innego gatunku?
- Czyli ludzie są źli?
- Są inni - sprecyzował tata. - Mają inne priorytety. Inny sposób myślenia. Chcę po prostu, byś uważał. Byś był ostrożny. Jeśli twój sen okaże się prawdą, to co wtedy?
- Jestem ostrożny. Dlatego przestałem tam pływać - stwierdziłem.
- Bądź ostrożny wobec tego nieznajomego, Hitomi. Ale nie wobec królewicza - tata uśmiechnął się czule. - Jeśli go lubisz, jeśli mu ufasz, nie porzucaj tej przyjaźni. Tylko uważaj na innych. Oni mogą cię zranić.
- A nawet zabić - mruknąłem do siebie.