Pairing: Akiya&Shin
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, okruchy życia
Seria: Oneshot Challenge
Ostrzeżenia: śmierć, oparte na faktach
Notka autorska: Doszłam do wniosku, że ja chyba nie umiem pisać wesołych fanfików z Kagrrą,. Większość jest taka melancholijna i smutna... O.o
Zawsze to ty się mną opiekowałeś. Chroniłeś przed Izumim, gdy się na mnie złościł, przed Nao i jego żartami, przed Isshim, gdy się z nim kłóciłem.
Okrywałeś mnie płaszczem, gdy padało, a nie mieliśmy parasolki. Zakładałeś swoje rękawiczki, gdy temperatura spadała poniżej zera, a ja zostawiłem swoje w domu. Przykrywałeś mnie kocem, gdy zasypiałem na kanapie w sali prób. Dzieliłeś się ciasteczkami, nawet mnie nie pytając, czy chcę jedno. Robiłeś wszystko, by zobaczyć mój uśmiech.
Byłeś moim opiekunem, ochroniarzem, czasem nawet trochę przeginałeś. Ale nie przeszkadzało mi to. Zwłaszcza, kiedy wracaliśmy do domu za rękę, razem przeskakując nad kałużami, wbiegaliśmy po schodach na górę, ty szedłeś coś przygotować w kuchni na kolację, a ja w tym czasie wybierałem film na wieczór.
Nasze spokojne, poukładane, trochę aż za piękne życie przewróciła do góry nogami choroba Isshiego, która zaprowadziła nasz zespół do końca istnienia, a jego na granicę życia i śmierci, którą przekroczył.
Załamałeś się. Tym razem to ja musiałem być twoim opiekunem. Ocierałem ci łzy z policzków, przytulałem, gdy tego potrzebowałeś, kupowałem ulubione słodycze, by poprawić ci humor.
Pewnego dnia wróciłem ze sklepu. Siedziałeś na kanapie i wpatrywałeś się w nasze wspólne, zespołowe zdjęcie. Od zawsze trzymałeś je na półce.
- Dziękuję, Hashi - powiedziałeś nagle, gdy wkładałem wafelki do koszyka na słodycze.
- Słucham?
- Dziękuję za to, że się mną zaopiekowałeś - wstałeś, podszedłeś do mnie i przytuliłeś mnie.
- Nie ma za co, przecież tak robią ukochane osoby, prawda? - uśmiechnąłem się lekko.
- Racja - pocałowałeś mnie w czubek głowy. - I za to cię kocham, Hashi.
- Za co?
- Za to, że jesteś - odparłeś, przytulając mnie jeszcze mocniej.
The end