Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: kryminał
Seria: Oneshot Challenge
Ostrzeżenia: szaleństwo, przemoc fizyczna
Notka autorska: Mi się nie daje takich zagadnień do fanfików... XD
Porwał mnie. Nazywałem go Lalkarzem, bo robił ze mnie właśnie taką swoją Lalkę. Na początku zakładał mi perukę, dopóki włosy mi nie urosły. Miałem być najpiękniejszy. Miałem mieć bladą skórę i czarne, długie włosy. Miałem mieć zadbane, pomalowane paznokcie. Miałem biegać w sukienkach i lakierkach. Miałem być Lalką.
W zasadzie, dni były nawet przyjemne, pomijając ciągłe zamknięcie w domu i nakaz chodzenia w tych koronkowych ubraniach. Później przychodziła noc i nagle Lalkarz przypominał sobie, że jestem żywym człowiekiem. A żywi ludzie odczuwają ból. Lubił ból. I swój i mój.
Potem zawsze mnie mył. Miarowymi, delikatnymi ruchami, odmywał moją bladą skórę wodą. Lubiłem w zasadzie te kąpiele. Oznaczały bowiem początek dnia i zmazywały ten ból nocy. Pokazywały, że w jakimś stopniu Lalkarz był jednak opiekuńczy, mimo tego, że przed godziną robił ze mną w łóżku, co chciał.
Nie zmienia to faktu, że pragnąłem wolności. Chciałem wyjść z tego domu, ale wszystkie drzwi i okna były zabezpieczone kodem, który Lalkarz zmieniał codziennie. Nigdy nie udało mi się wpisać prawidłowego.
...zostaje oskarżony o uprowadzenie i maltretowanie fizyczne oraz psychiczne...
Tak, w końcu któryś z sąsiadów się zorientował, że istnieję i nie przebywam u Lalkarza z własnej woli. Trafiłem do szpitala na dosyć długi czas i wypuszczono mnie do domu. I wtedy zaopiekował się mną ktoś, kto mnie niby zawsze podziwiał. Dla kogo byłem kimś najważniejszym na świecie.
Patrzyłem, jak krew spływa po moim nadal bladym nadgarstku. Wtedy on podbiegł do mnie i złapał mnie za przegub dłoni.
- Co ty robisz? - warknął, patrząc jednak z fascynacją na krew barwiącą moją skórę. Coś się wtedy w nim przebudziło. Coś złego. Coś, co kazało mu mnie przykuć za nogę do łóżka w piwnicy i doprowadzić do tego, że on się stał Katem, a ja jego Ofiarą.
Uwielbiał widok mojej krwi. Uwielbiał widok moich łez. Uwielbiał moje błagania o śmierć. Wprost to kochał, ubóstwiał i nie mógł się bez tego obejść.
...zostaje oskarżony o maltretowanie fizyczne oraz psychiczne...
I znowu uratowany. Tym razem zorientował się o tym, że dzieje się źle, mój Przyjaciel. Wpadł do tej piwnicy, wyważając drzwi, przeciął łańcuch i wyniósł mnie w ramionach, co nie było proste, bo byłem ledwo żywy i prześlizgiwałem się mu przez ręce.
Teraz jestem spokojny. Lalkarz i Kat siedzą w więzieniu, a mój Przyjaciel właśnie zaparzył mi kawę i kupił czekoladowe ciastka. Od trzech lat na moim ciele nie pojawiła się żadna nowa blizna, a te stare się zagoiły. Jedynie przez te na psychice czasem płaczę po nocach. Ale tylko czasem.
- Ty nie będziesz jadł ciasteczek? - pytam, na co mój Przyjaciel lekko się dziwi.
- Wypowiedziałeś całe zdanie - mówi z przejęciem, po czym tuli mnie do siebie. - Udało ci się powiedzieć całe zdanie.
Uznaję to za pochwałę. Lubię, jak mnie chwali. Wiem wtedy, że jest ze mnie dumny. Wiem, że dzięki temu jest szczęśliwy. A kiedy on jest szczęśliwy, to ja też jestem. W końcu jest moim Przyjacielem, którego dotyk mnie nie boli.
The end