Zespół: vistlip&MoNoLith
Pairing: Rui&Shuhei, w tle Umi&Yuh, Ryu&Keita
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: romans, obyczajowy
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: MoNoLith niestety od kilku dni już nie istnieje, ale co tam. Fika napisałam, więc dodaję. :3
- Rui, może byś się tak skupił na grze? - Umi spojrzał na niego z wyrzutem. - Jak piąty raz będziemy musieli zagrać tę samą piosenkę, to wezmę od Tohyi pałeczki i wbiję ci je w oczy. Zrozumiano?
- Tak, tak, przewrażliwiony liderze - odparł Rui, po czym dostał klapkiem.
Dalsza część próby przebiegła dość szybko. Basista zaczynał mieć dość Tomo i Tohyi, którzy od dawna byli w sobie zakochani, ale nie potrafili się do niego przed tym drugim przyznać. Oni mieli tyle okazji, by to zrobić, a on? Jedynie wyczekiwał jakiekolwiek wspólnego występu z MoNoLith, by móc spokojnie spojrzeć na Shuheia. By móc z nim porozmawiać. By nie czuć się nachalnym.
Wrócił do domu i powiesił kurtkę na wieszaku. Spojrzał na kalendarz.
- "Jutro walentynki" - pomyślał. Bał się tego dnia. Bał się tego uczucia samotności, które zawsze go dopadało w ten dzień. Tym razem będzie ono silniejsze, przepełnione tęsknotą za bliską osobą, której nawet nie miał okazji przytulić.
Tego dnia mieli wolne, ponieważ Umi i Yuh postanowili spędzić ten czas tylko we dwóch. Pewnie skończy się to tym, że z pięć razy wylądują w łóżku, napaleńcy.
Rui zarzucił na siebie kurtkę, założył buty i zawiązał błękitny szalik od Tomo na szyi, po czym wyszedł z domu. Nie lubił walentynek, ale miały one jedną zaletę - w jego ulubionej cukierni sprzedawane było pyszne ciasto. I tylko tego dnia mógł je dostać. Pal licho, że było w kształcie serca. Połączenie chyba wszystkich owoców o czerwonym kolorze dawało niesamowity efekt.
Wszedł spokojnie do cukierni. Rozglądał się jeszcze za ciekawymi ciastkami dla Tohyi i Tomo i jakimiś czekoladkami dla Umiego i Yuh. Za sobą usłyszał dźwięk dzwonka u drzwi, który poinformował sprzedawcę i jego, że przyszedł kolejny klient.
- Cześć, Rui-kun - usłyszał znajomy głos, przez co podskoczył, potknął się o własną nogę i wylądował na podłodze. Spojrzał w górę. Zobaczył Shuheia, który patrzył w tym momencie na niego jak... No właśnie, jak?
- Hej. Przestraszyłeś mnie, Shuhei-san - stwierdził Rui, gdy ten pomógł mu wstać.
- Nie przejmuj się, ja już przestałem liczyć, ile razy się dzisiaj wywaliłem. Zima to zło, a oblodzone chodniki jeszcze bardziej.
- To się zgodzę. To... Dla kogo chcesz kupić walentynkowe słodycze? - zagadał Rui, wracając do rozglądania się za słodyczami dla kolegów.
- Takafumi mnie prosił, bym kupił mu lizaka w kształcie serca. Z niego to czasem takie duże dziecko - stwierdził Shuhei, kucając przed wystawą ciastek.
- Takafumi? Jesteście razem? - zdziwił się Rui. Miał rację, walentynki to zło.
- Co? Razem? Haha, nie, po prostu on chyba lubi takie urocze słodycze - Shuhei zachichotał. - Jestem singlem, Rui. Dlatego walentynki tak jakby trochę mnie irytują. Za dużo cukierkowej oprawy i zakochanych par na ulicach. Jeszcze Ryu i Keita w końcu się zeszli. Masakra, jednym słowem.
- Człowiek potem stoi w sali prób i zastanawia się, jaki to ma sens, że oni mogą być szczęśliwi, a on nie - stwierdził Rui, po czym poprosił ekspedientkę o swoje ciasto, czekoladki z wiśniowym nadzieniem i malinowe ciastka. - Mam to samo z Umim i Yuh. Ale przynajmniej nie wkurzają mnie swoją ślepotą jak Tomo i Tohya. Czasem mam ochotę zastosować pewien sposób swatania, o którym słyszałem.
- Jaki? Może wykorzystam na Takafumim i Hayato - Shuhei podał sprzedawczyni lizaka. - Hayato już mnie i resztę o pomoc poprosił, bo Takafumiemu to trzeba będzie niedługo białą laskę kupić, serio.
- Nie rozumiem, jak spędzając ze sobą połowę swojego życia, można nie zauważać, że ten drugi też cię kocha - westchnął Rui, biorąc torbę z zakupami. - Jak są w dwóch różnych zespołach, to to jeszcze jest logiczne, ale jak w jednym, to ja po prostu takich ludzi nie ogarniam.
- Coś w tym jest - przyznał Shuhei. - To o co chodzi z tym sposobem swatania?
- Podchodzisz do jednego i popychasz go na drugiego. Ale to w ekstremalnym przypadku, jak ci nerwy wysiądą - wyjaśnił Rui. - Zastosowane przez Zilla na Soanie i Hitomim. W sumie mu się nie dziwię.
- Nie wiem, jak Soan, ale Hitomiego to jeszcze w Fatimie do tego panikującego perkusisty ciągnęło - stwierdził Shuhei.
- Czy jest w muzycznym świecie osoba, która tego nie zauważyła?
- Chyba tylko Asagi swoim prawym okiem tego nie widział, bo mu ta ściana włosów zasłaniała, ale lewym zauważył to pewnie bardzo dobrze - odparł Shuhei. - Ci to pobili wszystkich ślepców na głowę.
- Dokładnie - przyznał Rui. - Shuhei?
- Tak?
- Dasz się wyciągnąć na kawę? - zapytał Rui. Shuhei kiwnął głową w odpowiedzi.