Opowiadanie
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: dramat, fantasy, romans
Ostrzeżenia: szaleństwo, wspomniana przemoc fizyczna
Notka autorska: Opowiadanie napisane wspólnie z Kann.
- Mów o czymkolwiek.
- "Czymkolwiek" to bardzo szerokie pojęcie. Mam ci opowiedzieć bajkę? - uśmiechnąłem się, choć nadal trochę się bałem.
- ...opowiedz mi o innych wymiarach - poprosiła Hitoko. Jej głos wrócił do normy. Usiadłem obok niej.
- Chcesz tego słuchać? - zdziwiłem się.
- Chcę - Hitoko kiwnęła głową. Miałem wrażenie, że w ciemnościach nie jest taka spięta.
- No dobra... - westchnąłem. - W sumie śmieszna sprawa. W niemal każdym wymiarze, w który zaglądałem, jesteśmy razem. Jest na przykład wymiar, w którym mamy piątkę dzieci. Najstarszy syn trochę zamula i wysysa energię magiczną, ale to w sumie dobry chłopak... Jest kolejny syn. Tylko tego adoptowaliśmy. Zszedł się z blondwłosą istotką z oczami szczeniaczka i razem generują dramę jak pomyleni. Dalej jest córka. Lekko zboczona, moim skromnym zdaniem, ale to już pretensje do tych nas z tamtego wymiaru, że ją tak wychowaliśmy. Jest kolejna córka, która charakterem w sumie przypomina tę pierwszą, ale bardziej panikuje i mniej się rozbiera. I jest najmłodsza córka, która swego czasu umawiała się z duchem.
- Duchem?
- Tak, duchem przyjaciela mojego odpowiednika - wyjaśniłem. - Ale potem go ożywiliśmy.
- Dobra, opowiadaj dalej - westchnęła Hitoko.
- W innym wymiarze jest śmiesznie, bo dosłownie wszystko jest na odwrót. Na przykład mężczyźni są kobietami, a kobiety mężczyznami. Jest też inny wymiar na odwrót, ale o nim nie będę ci opowiadał, bo tam raczej nie jest wesoło. W niektórych wymiarach jesteśmy wampirami, w innych demonami i aniołami... Jeszcze jest wymiar, gdzie kompletnie nie ma magii, a ludzie się starzeją - tak, mówiłem o waszym wymiarze. - Dalej opowiadać ci o innych wymiarach, Hitoko? ...Hitoko?
Spojrzałem na nią. Zasnęła. Uroczo. W sumie to opowiedziałem jej bajkę na dobranoc. Tylko... Jeśli wstanę, to się obudzi i znowu może się zdenerwować, ale nie zostanę w psychiatryku na noc. Byłem w kropce. A Hitoko jest dość... nieprzewidywalna.
Hitoko przytuliła kołdrę przez sen. To było urocze.
- Zostaw... - szepnęła. W tym momencie żyrandol zaczął się niebezpiecznie kołysać, a szyby zatelepały się w oknach.
- Hitoko, obudź się! - zawołałem, ale ona tylko zacisnęła palce na kołdrze.
- Puść mnie... - powiedziała płaczliwym głosem. Żyrandol roztrzaskał się na kawałki, a szyby się stłukły.
- Hitoko! - złapałem ją za ramię. - Zbudź się, zanim odwalisz apokalipsę.
Hitoko obudziła się gwałtownie, rzuciła się na mnie i unieruchomiła mi ręce.
- Co? - byłem lekko zdezorientowany. Po chwili do mnie dotarło - dotknąłem jej.
- Nie dotykaj mnie - pochyliła się nade mną. - Nienawidzę, gdy ktoś mnie dotyka, rozumiesz?
- Śnił ci się koszmar, chciałem tylko, byś się obudziła - wyjaśniłem.
- Dotknąłeś mnie.
- Dla twojego dobra! - broniłem się.
- Nie ma czegoś takiego, jak moje dobro! - krzyknęła mi w twarz. - Nikogo nigdy nie obchodziło! Gdyby tak było, szybciej by się zorientowali, co on mi robi, rozumiesz?! Na świecie nie ma dobra, są tylko własne zachcianki i bezsensowne zasady arystokratycznych rodów!
- Przychodzę tu z własnej woli, bo widzę, jak na ciebie działam - zauważyłem. - Przychodzę tu dla ciebie!
- Przychodzisz tu dla siebie, bo na ciebie też działa to głupie syrenie zaklęcie! - Hitoko pochylała się nade mną tak nisko, że gdybym podniósł się choć o milimetr, mógłbym ją pocałować, za co pewnie bym oberwał.
- Wcale nie! - oburzyłem się.
- Właśnie, że tak!
- Nie dyskutuj ze mną! - krzyknąłem, a Hitoko... puściła mnie. Wstała, usiadła na łóżku i westchnęła ciężko.
- Masz rację, przepraszam - powiedziała, spuszczając głowę.
Spojrzałem na drzwi. Stały w nich dwie pielęgniarki. Wyglądały, jakby widziały przynajmniej połowę tej sceny.
- Ja proponuję powiadomić o tym resztę osób, które Aotori-san wpuszcza do sali - stwierdziła Fumiko.
- Tak - przyznała jej rację koleżanka. - Mam wrażenie, że Tsubasa-san ma w sobie coś, dzięki czemu potrafi ujarzmić jej szał.
Podniosłem się. Hitoko wyglądała na zmęczoną.
- Hitoko? - nie otrzymałem odpowiedzi.
- Tymczasem myślę, że powinieneś już iść, Tsubasa-san - stwierdziła Fumiko.
- Mogę? - spytałem Hitoko.
- Idź. Dobranoc - machnęła ręką, a żyrandol i szyby złożyły się w całość.
- Dobranoc - wyszedłem z sali, zamykając za sobą drzwi. - Mam pytanie - zwróciłem się do pielęgniarek. - Jakim cudem ona to robi samą energią magiczną?
- Kiichigo-san mówił, że Aotori-san ma najwyższy potencjał magiczny na świecie - wyjaśniła pielęgniarka. - Dlatego szpital jest chroniony przed zawaleniem magią.
- Czyli inaczej mówiąc, ona może zrobić dużo tą energią - zamyśliłem się na chwilę. - To tak, jakby miała aktywną moc?
- Coś w tym stylu - przyznała Fumiko.
- Dobrze, to ja się będę zbierać - odwróciłem się do wyjścia, ale jeszcze na chwilę zawróciłem. - Mam przyjść jutro?
- Tak. Poznasz resztę wybrańców mogących przekroczyć magiczną granicę progu - pielęgniarka uśmiechnęła się promiennie.
- To świetnie? - nie wiedziałem, co o tym myśleć. Musiałem stworzyć dobrą bajeczkę o tym, dlaczego właściwie przychodzę do Hitoko. Albo po prostu powiem prawdę. To chyba najlepsze wyjście.