Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

środa, 6 maja 2015

Let me be your wings I

Opowiadanie
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: dramat, fantasy, romans
Ostrzeżenia: szaleństwo, wspomniana przemoc fizyczna
Notka autorska: Opowiadanie napisane wspólnie z Kann.

Obudziłem się. Wymiar, który właśnie odwiedziłem, niczym nie różnił się od mojego. Prócz kilku szczegółów.
Po pierwsze, tam strażnicy wyginęli. Jakiś matoł w roli czarodzieja rozpowiedział wszystkim, że niby za bramą, której pilnują strażnicy, znajdują się bogactwa. Dzięki pomocy mojego odpowiednika dowiedziałem się, że do tego momentu wymiar niczym się nie różnił. Później rodziły się w zasadzie te same osoby, czasem nawet więcej. I tu przechodzimy do drugiej różnicy.
W tamtym wymiarze mam żonę. Tak dokładniej żonę i piątkę dzieci. Nasz pierworodny i trzy córki są nasze, drugi z kolei syn jest adoptowany. I gdy przebywałem w tamtym wymiarze, zakochałem się w żonie mojego odpowiednika.
Gdybym znalazł moją Hitoko... Może miałbym szansę na taką samą, ckliwą historię? Ich miłość jest taka silna, są uwielbianym przez cały wymiar małżeństwem. Czemu cały wymiar? Mają bowiem zespół. Tamten Shiro gra na perkusji, Hitoko jest wokalistką. W swoim zespole mają też Tomoę - basistę i jego żonę Miyako - gitarzystkę oraz Shizunę, który jest gitarzystą.
Czy ja potrafię grać na perkusji? Nie wiem, nigdy nie próbowałem. Może jeśli bym zechciał, nauczyłbym się grać? W końcu tamten ja nie różni się ode mnie niczym, jeśli chodzi o umiejętności i charakter.
Więc gdybym znalazł swoją Hitoko... Jak ona się nazywała? Aotori Hitoko, tak?
Wstałem z łóżka i poszedłem do kuchni. Moja mama stała przy kuchence i smażyła omlety na obiad.
 - Mamo? - zagaiłem, ale chyba mnie nie usłyszała. - Hej, mamo? Mam pytanie.
 - Tak, Shiro? - odezwała się w końcu, przewracając omleta.
 - Czy znasz kogoś, kto się nazywa Aotori Hitoko? - spytałem. Wiedziałem, że to pytanie jest głupie. Ale podejrzewam, że moja mama wiedziała, dlaczego pytam. Wiedziała, że zaglądałem akurat do innego wymiaru.
 - Aotori Hitoko? Aotori... Hm... - mama zgasiła ogień i zamyśliła się na moment. - Sora! Chodź tu na chwilę!
Zza drzwi wyłonił się mój tata ubrudzony smarem samochodowym i spojrzał na mamę z lekkim zaskoczeniem.
 - Co się stało?
 - Mówi ci coś nazwisko Aotori? - spytała mama.
 - A to nie jest nazwisko tej panienki, co o niej w gazetach pisali? - upewnił się tata, biorąc ścierkę.
 - Kiedy pisali? - zdziwiła się mama.
 - Afera w 1995 roku na całą Japonię, a wy nic nie pamiętacie? - zdumiał się tata, wycierając ręce.
Pokręciliśmy z mamą głowami. Naprawdę nic nam nawet nie świtało.
 - Zaaranżowali jej małżeństwo z jakimś bucem, który niezbyt dobrze ją traktował i w końcu panienka dostała fisia, co spowodowało rozwalenie połowy szpitala jej energią magiczną. Tyle pamiętam - wyjaśnił tata.
 - Pamiętasz, gdzie to było tato? - zapytałem. Tata kiwnął głową.
 - Gdzieś na granicy prefektur Ibaraki i Fukushima - odpowiedział.
 - Dzięki. Jadę tam - oznajmiłem.
 - Ale Shiro! Po co chcesz tam jechać? - spytała mama.
 - Nie wiem, Saori, ale Shiro musi mieć chyba bardzo ważny powód, że tak nagle podjął decyzję - stwierdził tata.
 - Zajrzałem do innego wymiaru. Cały wymiar działał na takich samych zasadach, co nasz. Hitoko była moją żoną i...
 - Zakochałeś się? - zrozumiała mama.
 - Tak. Podejrzewam, że nasza Hitoko ma taki sam charakter, jeśli tam wszyscy mieliśmy - przypuściłem.
 - Chodzi o ten wymiar, gdzie zrównano strażników z powierzchnią ziemi? - upewnił się tata, na co kiwnąłem głową. - Zgadza się. To dokładnie nasz wymiar, tylko nie ma tam strażników, prócz ciebie.
 - Dziękuję za informację - uśmiechnąłem się lekko i poszedłem się spakować. Nie zatrzymywali mnie. Miałem kilkaset lat. Dlaczego by mieli?
Dzień później mój pociąg zatrzymał się na dworcu głównym w mieście Utsunomiya. Wyszedłem na peron, okrywając się płaszczem. Lało jak z cebra i było strasznie zimno. Czytałem, że niby w tych rejonach jest zimniej niż na Okinawie, ale nie myślałem, że aż tak.
Spojrzałem na notatkę w telefonie. Musiałem dostać się do rezydencji Aotori. Spisałem sobie dlatego adres. Po jakimś czasie trafiłem pod drzwi tego wielkiego domostwa. Zapukałem i cierpliwie czekałem, aż ktoś przyjdzie.
Po chwili drzwi otworzyła wysoka, smukła kobieta. Miała głębokie, czarne oczy, pełne, różowe usta i, co nie umknęło mojej męskiej uwadze, dosyć duże piersi. Ubrana była w fioletową sukienkę w stylu wiktoriańskim i białe rękawiczki. Jasnobrązowe loki związała białymi wstążkami w dwie kitki.
 - Dzień dobry - odezwała się. - Chociaż w zasadzie niezbyt dobry. Ta pogoda jest okropna, prawda?
 - Tak - przyznałem. - W ogóle to dzień dobry.
 - Kim pan tak właściwie jest? - kobieta uśmiechnęła się nieznacznie.
 - Tsubasa Shiro - przedstawiłem się, kłaniając się lekko. Odwzajemniła ukłon. - Ja... Chciałem zapytać, czy zastałem pani córkę.
W tym momencie kobiecie mina zupełnie zrzedła. Przez chwilę wyglądała, jakby nie wiedziała, co odpowiedzieć.
 - Mojej córki... Mojej córki tu nie ma - odpowiedziała w końcu.
 - Nadal jest z tym bucem? - zapytałem bez namysłu. Szlag, nie powinienem być taki bezpośredni, bo weźmie mnie za stalkera.
 - Kuro? Nie, Kuro... Kuro nie żyje. Noburu go zabił. Noburu, czarodziej, mój przyjaciel... - kobieta jąkała się i widziałem, że mówienie o Kuro i Hitoko sprawia jej ogromną trudność. - Ech... Niech pan już idzie. Zadaje pan za dużo pytań.
I tak jak się spodziewałem, zbyła mnie właśnie tymi słowami i chciała zamknąć drzwi. Ale nie dałem za wygraną.
 - Gdzie jest pani córka, Aotori-san? - zapytałem raz jeszcze.
Kobieta zawahała się na chwilę, po czym wyjęła kartkę i długopis.
 - Proszę. To adres, pod który powinien się pan udać - podała mi karteczkę. - Ale niech pan się nie spodziewa, że pana wpuści. Nie wpuszcza nikogo, prócz mnie, moich rodziców, mojego męża i Noburu. I niektórych pielęgniarek.
 - Pielęgniarek? - zdziwiłem się. Kuro, coś ty zrobił Hitoko? Co zrobiłeś, że Noburu cię zabił?
 - Niech pan już idzie. Do widzenia - z tymi słowami zamknęła mi drzwi przed nosem.
Oparłem się o nie. Nigdy nie byłem święty, więc podsłuchiwanie nie było dla mnie czymś nowym. Usłyszałem dwa głosy. Kobiety, z którą rozmawiałem i jakiegoś mężczyzny.
 - I po co dałaś mu tę kartkę? - mężczyzna był zły.
 - Da nam spokój, a i tak nic nie zdziała - wyjaśniła kobieta. - Hitoko nie da mu wejść.
 - W sumie racja - przyznał mężczyzna. - A nawet jeśli, to swoją energią magiczną prędzej czy później miotnie nim o ścianę.
Odsunąłem się od drzwi. Co tu się stało w tym naszym wymiarze? Spojrzałem na kartkę. Deszcz przestał na szczęście padać. No nic, trzeba iść pod wskazany adres.
Jednak kiedy stanąłem przez budynkiem, do którego doprowadziła mnie kartka od matki Hitoko, krew zamarzła mi w żyłach.
 - Czy to jest... - zamrugałem. - Psychiatryk?!
Teraz już wiedziałem. W tym wymiarze na pewno stało się coś bardzo złego, że Hitoko tu wylądowała. W tamtym wymiarze była jedną z silniejszych psychicznie osób. Więc jak? Co musiało się stać, że tu trafiła?