Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

niedziela, 22 marca 2015

Shiawase II

Zespół: Nightmare&Kalafina
Pairing: Ni~ya&Hikaru, w tle Hitsugi&Yomi, Ruka&Sakito, Wakana&Keiko
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: PANIE I PANOWIE, HETERO FANFICTION CZĘŚĆ DRUGA.
TYM RAZEM TAKIE PEŁNE HETERO.
BRAWA DLA MNIE. XD



Kilka miesięcy później wybrał się z Yomim i Hitsugim na koncert Kalafiny. Jako, że bawił się znakomicie, postanowił pogratulować koleżankom z branży osobiście.
Pamiętał, że Keiko siedziała Wakanie na kolanach i zaplatała jej warkoczyki, a Hikaru krzątała się po garderobie. Widząc Ni~yę, chciała się z nim przywitać i potknęła się o dywan, w pięknym stylu lądując w ramionach basisty.
 - Hika-chan znalazła swojego księcia z koszmarnej bajki? - skomentowała to Keiko, wstając z kolan Wakany. Hikaru zaś przybrała wtedy barwę dojrzałej truskawki.
A później w sumie wszystko potoczyło się dość szybko. Ni~ya wpadł na Hikaru, gdy ta przyszła odwiedzić babcię, która, jak się okazało, mieszkała dwie klatki dalej od niego. Pomógł jej zrobić zakupy dla staruszki, a ona w podzięce dała mu swój numer telefonu.
 - Nee, Hikaru-san, masz dzisiaj czas? - spyta Ni~ya, gdy odważył się w końcu do niej zadzwonić.
Miała. Tego dnia, jak i w kilka następnych. A potem...
 - Hikaru-chan - zaczął Ni~ya, odprowadzając ją do domu. - Mam do ciebie pytanie...
 - Za chwilę - Hikaru wskoczyła na murek przy chodniku. - Ej, Ni~ya-san? Złapiesz mnie za rękę, bym nie spadła?
Złapał. Gdy zeskakiwała, chwycił ją w ramiona i spojrzał prosto w jej duże oczy. Widział w nich odpowiedź na swoje niezadane pytanie, tak jak w rumieńcach na jej policzkach.
Pocałował ją.
Ni~ya wrócił do domu. Ustawił świeczki na stoliku, żółte, bo taki był ulubiony kolor Hikari, jak ją pieszczotliwie nazywał. Gdy jej powiedział o tym zdrobnieniu, które dawno temu wymyślił mu Reita, podłapała je. W zasadzie to lubił, gdy tak go nazywała. Lubił, a nawet kochał. Tak jak ją.
Ni~ya akurat nalewał wina do kieliszków, gdy usłyszał szczęk zamka w drzwiach.
 - Niuniu, weźmiesz moją torbę? - zawołała z przedpokoju Hikaru. Yuji odstawił butelkę i wyszedł na korytarz. Spojrzał na swoją ukochaną. W jej włosy zaplątały się pojedyncze płatki śniegu. Wyglądała pięknie... jak zawsze.
 - Witaj w domu - Ni~ya podniósł Hikaru, po czym okręcił się z nią wokół własnej osi i ją pocałował. - Później zaniosę torbę. Teraz chodź.
Zaprowadził ją za rękę do pokoju, odsunął jej krzesło i przysunął, gdy usiadła. Nalał wino do drugiego kieliszka i stuknął się nimi z Hikaru.
 - Za Nightmare i Kalafinę, by się nie rozpadły - powiedział.
 - I za nas, by naszego związku też to nie spotkało - Hikaru uśmiechnęła się lekko. - Jaki film oglądamy?
 - Wybrałem jeden z klasyków - Ni~ya podał jej pudełko. - Jedzenie będzie za pół godziny.
 - To świetnie - Hikaru popatrzyła na okładkę DVD. - Czarno-biały melodramat z ukochanym, białym winem i posiłkiem z ulubionej restauracji. Czego kobieta może chcieć więcej?
 - Prezentu? - Ni~ya wręczył jej małe pudełeczko. - Otwórz.
 - Yay, jaki śliczny - Hikaru wyciągnęła łańcuszek ze złotym wisiorkiem, w który wkomponowany był niebieski kamyczek. - Uroczy. Dziękuję - posłała Ni~yi całusa. Ten złapał go i udał, że się do niego tuli, na co Hikaru zachichotała.
 - Cieszę się, że ci się podoba - stwierdził Ni~ya.
 - Oczywiście, że tak - Hikaru uśmiechnęła się promiennie. - Ej, Yuji? Pomożesz mi go założyć?
Ni~ya wstał i podszedł do Hikaru. Ujął w palce obie części zapięcia i złączył je.
 - Dziękuję - Hikaru wstała i pocałowała go. Wzięła kieliszek ze sobą i usiadła na kanapie. - Oglądamy?
 - Oglądamy - przytaknął Ni~ya, a w tym momencie rozbrzmiał dzwonek do drzwi. - Chociaż może najpierw coś zjedzmy.
 - Mówiłam, że tak będzie - Hikaru zachichotała złośliwie.
 - Hikari!
 - Nic nie mówiłam.
Po posiłku wokalistka wróciła na kanapę, a Ni~ya włączył film i usiadł obok ukochanej. Gdy po jakimś czasie Hikaru oparła głowę na jego ramieniu, wiedział, że koledzy z zespołu mieli rację. Był szczęśliwszy. Był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
The end

środa, 18 marca 2015

Shiawase I

Zespół: Nightmare&Kalafina, wspomniane Gazette
Pairing: Ni~ya&Hikaru, w tle Hitsugi&Yomi, Ruka&Sakito, Wakana&Keiko
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: PANIE I PANOWIE, HETERO FANFICTION.
Na razie jeszcze nasza główna bohaterka się nie pojawiła otwarcie, ale w drugiej części to nastąpi.
No i na razie to wygląda na typowe yaoi.
Matko, hetero, ja potrafię ogarnąć hetero w opowiadaniu, wow. XD


Ni~ya siedział w sali prób i obserwował swoich kolegów. Sakito jak zwykle usiłował wywołać w Ruce jakieś uczucia, Yomi wygłupiał się z Hitsugim, a on sam patrzył uporczywie na telefon. Czekał, aż ktoś do niego zadzwoni. Dlatego poprosił Sakito o przerwę. Wiedział jednak, że nie nie może ona trwać dłużej niż pół godziny, a minęło już kilkanaście minut...
 - Ni~ya, daj spokój - mruknął Ruka.
 - Pewnie jest za... - zaczął Yomi, ale przerwał, bo w tym momencie w sali rozbrzmiały pierwsze dźwięki "Arii" Kalafiny.
 - Tak? - Ni~ya natychmiast odebrał. Po drugiej stronie usłyszał długo oczekiwany głos.
 - Hej, Yuji. Przepraszam, że tak długo musiałeś czekać. Strasznie nam się przedłużyła konferencja - śmiech ukochanej osoby był tym, co uspokajało go od zawsze. - Będę w domu jutro. Tęsknię za tobą.
 - Ja za tobą też - Ni~ya uśmiechnął się czule. - Mam coś przygotować?
 - Wino i dobry film. Jedzenie możesz zamówić i tak nie zwrócisz na mnie uwagi, jak zaczniesz jeść.
 - Ej no! Aż tak mi się klapki nie zamykają na jedzenie! - oburzył się Ni~ya.
 - Polemizowałbym - stwierdził Hitsugi. Ni~ya tylko prychnął.
 - Białe czy czerwone?
 - Białe. Czerwonym za szybko się upijam. Muszę już kończyć. Kocham cię, pa!
 - Dobranoc - Ni~ya rozłączył się. - No, to kontynuujemy próbę?
 - Tak - Sakito kiwnął głową. - Ej, Ni~ya?
 - Hm?
 - Jesteś szczęśliwszy niż z Reitą, wiesz?
 - Serio? - zdziwił się Ni~ya.
 - Sakito ma rację. Teraz normalnie promieniejesz jak kobieta w ciąży - Yomi poklepał go po plecach.
 - Nadal nie rozumiem, jak można wyrządzić komuś taką krzywdę - Hitsugi wziął swoją gitarę i szarpnął za struny. - Oj, jak się rozstroiła...
Ni~ya, słuchając, jak Hitsugi stroi gitarę, przypomniał sobie tamten dzień...
Ni~ya uradowany wracał do domu. Sakito pozwolił mu wyjść wcześniej, Gazette miało wolne, więc Ni~ya mógł więcej czasu spędzić z Reitą.
Kiedy basista przekroczył próg, miał wrażenie, że coś jest nie tak. Na wieszaku wisiała czyjaś kurtka, na chodniczku stały czyjeś buty.
 - Pewnie Suzu kogoś zaprosił na piwo - Ni~ya uśmiechnął się lekko, przypominając sobie, jak kiedyś Reita zasnął między Rukim i Uru na kanapie, oglądając jakiś beznadziejny film.
Wszedł do kuchni. Przy stole siedział Ruki i coś sobie nucił. Wyglądał na bardzo zadowolonego.
 - Cześć, Ruki! - zawołał Ni~ya, by Ruki usłyszał go spod słuchawek. Ruki drgnął gwałtownie i podniósł wzrok.
 - Ni~ya? - zdziwił się Ruki, patrząc na basistę jak na kosmitę. - Co ty tu robisz?
 - Mieszkam? - Ni~ya roześmiał się. - Gdzie Suzuki? Skończyliśmy dzisiaj szybciej próbę, więc mogę spędzić z nim więcej czasu.
 - Yuji? - w drzwiach kuchni stanął Reita. Reita ubrany w same bokserki.
 - Suzuki, dlaczego chodzisz ubrany tak szczątkowo przy gościach? - Ni~ya spojrzał na niego i wypuścił z dłoni szklankę, gdy Ruki wstał od stołu. Miał na sobie jedynie przydługą na niego koszulkę Reity, czego nie było widać, gdy siedział, bo na stole położony był długi obrus.
 - Od kiedy? - zapytał powoli Ni~ya.
 - Od pół roku - odparł Ruki za oszołomionego Reitę. - Uru nie musisz mówić, on wie. Zresztą, mamy układ.
 - Jaki układ? - Ni~ya miał ochotę zabić całą trójkę.
 - Ja przychodzę tu we wtorki i czwartki, Uru w poniedziałki i środy - odparł Ruki. - W weekendy jesteśmy grzeczni, słowo honoru.
 - Słowo czego?! - wrzasnął Ni~ya. - Wy nie macie czegoś takiego, jak honor!
 - Ni~ya, spokojnie - stwierdził Ruki. - To jest tylko seks, nic nas nie łączy poza tym.
Wokalista Gazette bardzo się zdziwił, gdy został podniesiony do góry i gwałtownie przyparty do ściany.
 - Zamorduję najpierw ciebie, potem moje byłe seme, a na koniec twoją panienkę spod latarni - warknął Ni~ya. - Wybieraj: łyżeczką do herbaty czy tasakiem?
 - Jak możesz mnie zabić łyżeczką? - zaśmiał się Ruki.
 - Wystarczy wbić odwrotną stroną w oko - Ni~ya uśmiechnął się szyderczo, a Ruki pobladł. - Nie martw się, nie zrobię tego. Teraz.
Ni~ya puścił Rukiego, podszedł do wciąż oniemiałego Reity i przyłożył mu z pięści.
 - Jesteś tym, co nosisz na nosie - stwierdził Ni~ya.
Yuji spakował się w kwadrans i wyszedł z mieszkania Reity. Musiał się napić.

wtorek, 17 marca 2015

Okruszek II

Zespół: heidi.
Pairing: Yoshihiko&Kiri
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Druga część. Matko, jak ja lubię takie zakończenia~

Nagle Kiri poczuł coś zimnego na głowie. Otworzył oczy. Yoshihiko siedział obok i robił mu okłady z wody.
- Przysnąłeś na chwilę - oznajmił wokalista. - Ewentualnie zemdlałeś. Nie jestem pewien, ale kontaktowy za bardzo nie byłeś. Zaparzyłem ci miętowej herbaty. Jak przestygnie, to sobie wypijesz. Przyniosłem ci tabletki. Dawno je ostatnio łykałeś?
- A która godzina? - spytał słabo Kiri.
- Piętnasta - odpowiedział Yoshihiko.
- W takim razie dawno - odparł Kiri.
- To dobrze - Yoshihiko wycisnął szmatkę i położył ją perkusiście na głowie. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. - O, jedzonko przyjechało. Leż spokojnie, zaraz wrócę.
Yoshi wstał i poszedł odebrać prowiant. Kiri usiadł na łóżku i połknął tabletki. W sumie i tak miał wrażenie, że czuje się lepiej.
- Jestem - Yoshihiko podał Kiriemu ryż z mięsem i warzywami w plastikowej misce. - Przełożyłem jedzenie do naczyń. Jedz, pewnie jesteś głodny.
Kiri wziął pałeczki do ręki i zaczął jeść. Yoshihiko zrobił to samo. Siedzieli w ciszy. Ból głowy perkusisty zaczął w końcu odpuszczać. Spojrzał na wokalistę. Czarne, lekko roztrzepane włosy opadały mu na twarz, okulary trochę zsunęły się z nosa. Miał na sobie wyciągniętą koszulę i poprzecierane dżinsy. Wyglądał tak, jakby wyszedł z domu od razu, jak się dowiedział, że Kiri się źle czuje. Jakby ani przez chwilę nie zastanawiał się nad tym, jak wygląda. Brakowało tylko, by wybiegł w kapciach, albo lepiej - w samym ręczniku spod prysznica.
Kiri odstawił miskę na szafkę nocną i wziął do ręki kubek z herbatą. Sączył ją w milczeniu, zastanawiając się, dlaczego Yoshihiko nadal nie dzwoni do tej swojej Emiko. Czy Emiko wiedząc, że Yoshi jest bi, nie powinna być zazdrosna? A może nie wie? A zresztą, o co by miała być zazdrosna? Przecież Yoshihiko tylko się nim opiekuje. Jak przyjacielem, którym przecież jest...
- Kiri-chan? - wyrwał go z zamyślenia wokalista.
- Co? - spytał Kiri, patrząc na niego niezbyt przytomnym wzrokiem.
- Pytałem, czy chcesz ciasta. Emiko je upiekła - wyjaśnił Yoshihiko.
- Emiko - powtórzył Kiri. - Tak, z przyjemnością skosztuję jej wybornego ciasta.
- Czy to był sarkazm?
- A tak to zabrzmiało? - Kiri zachichotał jak wróżka. - Daj to ciasto, Yoshi. Chyba mi się poprawia.
- To dobrze - Yoshihiko wstał i poszedł po tajemniczy kartonik, który przyniósł ze sobą. Przyniósł z kuchni talerze i rozkroił czekoladowe ciasto, po czym kawałek podał Kiriemu. - Proszę.
- Dziękuję - Kiri spróbował ciasta i niestety musiał przyznać, że było dobre. A nawet bardzo. - Pyszne jest.
- Przekażę jej - Yoshihiko uśmiechnął się czule i zaczął zajadać ciasto. Znowu nastała ta niezręczna cisza. Coś definitywnie było tego dnia nie tak.
- Yoshi?
- Tak?
- Czy coś się stało? Dlaczego się nie odzywasz? - zapytał Kiri. Wokalista pokręcił głową.
- Nic się nie stało, Kiri-chan - odparł Yoshihiko. - Martwię się tylko trochę o ciebie.
- To tylko migrena. Może tym razem jest trochę gorzej, ale już mi przechodzi - odparł cicho Kiri. Odstawił talerzyk na szafkę i westchnął. - Możemy nawet iść do salonu i obejrzeć jakiś film. Yoshi?
Kiri zastygł, gdy Yoshihiko opuszkiem kciuka pogłaskał go po policzku.
- Okruszek - rzucił krótko. Kiri speszył się i spuścił głowę. Dotyk Yoshihiko był taki miły, że chciałby, by trzymał tę dłoń na jego policzku już zawsze.
- Nie - w ostatniej chwili, zanim Yoshihiko cofnął dłoń, Kiri złapał ją. - Nie zabieraj jej. Nie chcę, byś to robił.
Yoshihiko zamrugał. Przybliżył się do Kiriego i drugą ręką odwrócił jego twarz do siebie, po czym pocałował go delikatnie. Perkusista nie oddał pocałunku. Przecież Yoshihiko ma dziewczynę! Co on robi, do jasnej?!
- Yoshi, nie - odsunął wokalistę od siebie. - Wybacz, nie powinienem tego mówić. Ja po prostu chciałem poczuć się jak Emiko. Ale przecież tak nie można. Kocham cię i boli mnie to, że wybrałeś ją, a nie mnie, ale... Tak nie można, no!
- Kiri... - Yoshihiko westchnął cicho. - Kiri, Emiko to moja kuzynka. Przyjechała do mnie na trochę, bo szuka mieszkania w Tokyo. Specjalnie powiedziałem, że to moja dziewczyna, byś właśnie był zazdrosny. Bo inne sposoby wyjaśnienia ci, że cię kocham, zawiodły.
Kiri zamrugał. Głowa przestała go już prawie boleć, ale miał wrażenie, że to, co właśnie usłyszał, przyprawi go o kolejną migrenę.
- Co? Okłamałeś mnie?! Jak w ogóle śmiałeś tak ze mną...
- Zadziałało - bronił się Yoshihiko.
- Jesteś niepoprawny - Kiri złapał Yoshihiko za nadgarstki i przygwoździł go do łóżka. - Dlaczego nie mogłeś tego mi powiedzieć w normalny sposób?
- Bo nic do ciebie nie docierało i skończyły mi się pomysły - wyjaśnił Yoshihiko.
- Głupek - Kiri pokręcił głową i pocałował wokalistę.
Nagle życie odzyskało smak. Nawet, jeśli był on warzywno-czekoladowy z prawie niewyczuwalną nutą nikotyny.
The end

środa, 11 marca 2015

Okruszek I

Zespół: heidi.
Pairing: Yoshihiko&Kiri
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: W końcu napisałam fika o heidi.. \(^o^)/ Długo się na to zbierałam, ale w końcu mi się udało.


Kolejny dzień nie zapowiadał jakichś ogromnych zmian w życiu Kiriego. Akurat mieli przerwę, więc perkusista rozsiadł się na kanapie z kubkiem gorącej czekolady z piankami w łapkach.
Nao tłumaczył coś Kohsuke, ale Kiri nie chciał wdrażać się w szczegóły, bo być może było to coś wspólnego z ich związkiem, a nie z nimi. Yoshihiko zaś rozmawiał przez telefon, co chwilę mówiąc do kogoś "Emiko". Czyli jak nic po drugiej stronie słuchawki była kobieta.
- Dobrze, chłopaki, koniec przerwy - stwierdził Nao, a Kohsuke wyglądał, jakby przegrał wojnę z Niemcami o Azję. - Kohsuke?
- Tak, tak, wiem - westchnął basista. - To ja dostroję swój bas, bo jakieś nieczyste dźwięki mi wychodzą.
- Muszę kończyć, cześć - wokalista rozłączył się i schował telefon do kieszeni.
- Tak z ciekawości, z kim rozmawiałeś? - spytał Nao. Yoshihiko zawahał się na chwilę.
- Z moją dziewczyną - odpowiedział w końcu, a Kiri zakrztusił się czekoladą.
- Masz dziewczynę? - zdziwił się Kohsuke, klepiąc Kiriego po plecach.
- No tak - Yoshihiko podrapał się po głowie. - Poznaliśmy się niedawno. Jesteśmy ze sobą od miesiąca.
Kiri opanował oddech i otarł usta dłonią. Spojrzał na Yoshihiko. Wokalista miał dziewczynę. Ktoś go ubiegł. Na nic zdały się ciche, skromne, pełne speszenia podchody, które uskuteczniał od kilku miesięcy. A od kiedy kochał Yoshihiko? Od roku? Dwóch?
- Mógłbym najpierw dopić czekoladę? - spytał Kiri, wpatrując się w swój kubek. - Bo mi wystygnie, jeśli ją odstawię na kolejną godzinę.
- Niech ci będzie - stwierdził Nao. - I tak Kohsuke trochę zajmie dostrojenie basu.
- Jak tobie dojście - mruknął w odpowiedzi basista, za co dostał po głowie. Yoshihiko tylko cicho się zaśmiał.
Kiri popił łyk czekolady. Była ciepła, słodka i pływały w niej pianki. Jednak miał wrażenie, że po informacji, której udzielił im wokalista, zupełnie straciła smak.
Kilka dni później Kiri obudził się z bólem głowy. Nie miał kaca. Był meteoropatą i dopadła go migrena. Pewnie ciśnienie zwariowało.
Po zażyciu dwóch tabletek na ból głowy i trzech godzinach przeleżanych w łóżku, stwierdził, że z pójścia na próbę jednak nic nie wyjdzie.
- Cześć, Nao - szepnął, bo nawet własny głos brzmiał w jego uszach, jak młot pneumatyczny. - Migrena mnie dopadła. Nie dam dzisiaj rady przyjechać.
- Leki nie pomogły? - zdziwił się Nao. - Zazwyczaj po nafaszerowaniu się...
- Nie tym razem - odparł Kiri, zasłaniając twarz poduszką. - Wybacz, Nao.
- Nic się nie stało - Kiri widział w myślach, jak gitarzysta macha ręką na znak, że go rozumie. - Jak poczujesz się lepiej, to napisz. To cześć, muszę powiadomić tego ślimaka, że może przestać się tak guzdrać, bo nie musi dziś wychodzić z domu.
To mówiąc, Nao się rozłączył. Kiri odwrócił się na brzuch i wtulił twarz w poduszkę. W sumie nie wiedział, czemu, ale miał ochotę się rozpłakać. Z jednej strony od kilku dni chodził struty, mało spał i nie miał humoru, zwłaszcza, kiedy Yoshihiko znowu nawijał z Emiko przez pół godziny, aż Nao musiał mu zabierać telefon. Z drugiej ból głowy stawał się dla niego nie do zniesienia.
Poszedł do kuchni. Musiał zrobić sobie coś do jedzenia, zanim na to wszystko przyjdzie mu jeszcze głodować. Już miał wstawiać wodę na herbatę, gdy zakręciło mu się w głowie. Usiadł na krześle i pochylił się do przodu. Zrobiło mu się niedobrze. Cholerna migrena.
Nie wiedział, ile tak siedział. Wstał z zamiarem udania się do łazienki. Jednak wtedy ktoś zapukał do drzwi. Z niechęcią złapał za klamkę i otworzył je. Za drzwiami stał Yoshihiko.
- Hej, Kiri-chan - Yoshi spojrzał na Kiriego, który w tym momencie przypominał głodne zombie. - Nao mi mówił, że nie czujesz się zbyt dobrze. Wpadłem, bo może potrzebna ci pomoc.
Znali się już dosyć długo, by takie niezapowiedziane wizyty były normą. Przynajmniej Yoshihiko się tak wydawało, Kiri nie miał co do tego pewności. Chyba miał bardziej japońską mentalność od wokalisty.
- Wejdź - mruknął i oparł się o ścianę. - Mdli mnie.
- Widzę, że przyszedłem w porę - Yoshihiko postawił jakiś kartonik na szafce i objął Kiriego ramieniem. - Chodź, połóż się do łóżka, ja ci zrobię herbaty. Jadłeś coś?
- Nie - odparł Kiri, gdy wokalista przykrył go kołdrą. - Dawno mnie tak nie bolała. Myślisz, że mam raka mózgu i umrę?
- Co? Skąd ci to przyszło do głowy? - wokalista zamrugał.
- Zawsze istnieje taka możliwość - Kiri uśmiechnął się słabo.
- Ty już chyba z głodu głupiejesz. Zadzwonię do jakiejś restauracji i coś zamówię - Yoshihiko odwrócił się i poszedł do kuchni.
Kiri przymknął oczy. Zaczął się cieszyć, że tak go bolała głowa. Przynajmniej miał Yoshihiko na jakiś czas dla siebie. Choć wiedział, że jak poczuje się lepiej, wokalista wróci do domu. Do Emiko...

piątek, 6 marca 2015

Kiedyś

Zespół: 168 -one sixty eight-&Moran
Pairing: Aoi&Hitomi, wspomniane Soan&Hitomi (jednostronne)
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans
Ostrzeżenia: raczej brak
Notka autorska: Ogółem to tak. Panowie są do siebie bardzo podobni pod wieloma aspektami. Poza tym, znają się. I w sumie są idealni do shipowania ze sobą, ale są Soan i Ryohei. Tak samo jak nie zshipowałam Soana z Ivym, bo Hitomi i Vivi. Także tego. A, taki fun fact - rzecz dzieje się gdzieś w 2009 roku, czyli przed akcją "Od zawsze". To chyba tyle z mojej strony. Miłego czytania. :)

I znów to samo. Zasypiam w objęciach kogoś innego, a nie twoich. Poprawka, nie zasypiam. Po prostu leżę, słuchając miarowego bicia jego serca. Który to raz, gdy uwiodłem kolegę z branży albo fankę, by zapomnieć o tym, że jestem tchórzem?
Gładzi mnie po włosach, jakby wiedział. Jakby wiedział, że nie myślę o nim, że jestem duszą przy tobie, że czuję zapach papierosów, truskawek i mięty, gdy tylko zamknę oczy...
 - W porządku? - pyta. Słyszę troskę w jego głosie. Zawsze miał dobre serce, zawsze był pierwszy do pomocy...
 - Tak, w porządku - mówię cicho. - Shinobu?
 - Tak?
 - Bałeś się kiedyś wyznać komuś uczucia z obawy, że zniszczysz waszą przyjaźń albo że po prostu cię wyśmieje?
Odpowiada mi cisza. No tak, na takie beznadziejne przypadki jak ja, ratunkiem jest tylko wymowne milczenie. Ponad trzydzieści lat, a szlaja się od siedmiu za kimś, kto go bardziej jak brata traktuje i jeszcze nie potrafi mu miłości wyznać. Załamać się można...
 - Nigdy tego nie zrobiłem - szepcze w końcu. Podnoszę głowę i patrzę mu w oczy.
 - O czym ty mówisz? Przecież byłeś w tylu związkach. Musiałeś komuś to powiedzieć.
 - Nikomu - uśmiecha się lekko zakłopotany. - Poza tym, jakich związkach? Na palcach jednej ręki mogę policzyć moje poważne związki. Yuki, Tsuki, Hanako, Ryohei... Tak, to wszyscy.
 - Dlaczego rozstaliście się z Ryoheiem? - pytam, biorąc z szafki kieliszek z już dawno rozgazowanym szampanem.
 - Właśnie przez to - odpowiada. - Przez to, że bałem się mu powiedzieć, iż go kocham, tak jak ty boisz się to wyznać Soanowi.
Krztuszę się szampanem. Skąd on wie?
 - Jak się domyśliłeś? - wycieram usta wierzchem dłoni. Uśmiecha się.
 - Hitomi, nie spędziliśmy nocy razem po raz pierwszy - wyjaśnia. - A w kółko powtarzane przez sen imię Tomofumi o czymś świadczy.
 - Wybacz, to pewnie dla ciebie niezbyt komfortowa sytuacja... - wzdycham ciężko. Przytula mnie do siebie.
 - Hitomi... - całuje mnie w czubek głowy. - Może i jesteś męskim, atrakcyjnym wokalistą mającym każdą fankę na skinienie palca, ale z drugiej strony kochasz chować się pod czyimiś skrzydłami. Jesteś dobrym człowiekiem, dobrzy ludzie płaczą najczęściej. Dlatego tak długo, jak będę mógł cię uchronić przed utonięciem w czarnej otchłani samotności, tak długo moje skrzydła będą twoimi. Kiedyś w końcu opatulą cię te, których pragniesz. Tymczasem jestem ja, jesteś ty i ta piękna, długa noc przed nami.
 - Dziękuję - mówię, a on całuje mnie namiętnie, po raz drugi w ciągu kilku godzin pozbawiając mnie uczucia zimna i pustki w środku.
Kiedyś ci powiem. Zdobędę się na to. A ty rozpuścisz ten lód w moim sercu. Kiedyś. Na pewno.
The end