Zespół: heidi.
Pairing: Yoshihiko&Kiri
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: W końcu napisałam fika o heidi.. \(^o^)/ Długo się na to zbierałam, ale w końcu mi się udało.
Kolejny
dzień nie zapowiadał jakichś ogromnych zmian w życiu Kiriego. Akurat
mieli przerwę, więc perkusista rozsiadł się na kanapie z kubkiem gorącej
czekolady z piankami w łapkach.
Nao
tłumaczył coś Kohsuke, ale Kiri nie chciał wdrażać się w szczegóły, bo
być może było to coś wspólnego z ich związkiem, a nie z nimi. Yoshihiko
zaś rozmawiał przez telefon, co chwilę mówiąc do kogoś "Emiko". Czyli
jak nic po drugiej stronie słuchawki była kobieta.
- Dobrze, chłopaki, koniec przerwy - stwierdził Nao, a Kohsuke wyglądał, jakby przegrał wojnę z Niemcami o Azję. - Kohsuke?
- Tak, tak, wiem - westchnął basista. - To ja dostroję swój bas, bo jakieś nieczyste dźwięki mi wychodzą.
- Muszę kończyć, cześć - wokalista rozłączył się i schował telefon do kieszeni.
- Tak z ciekawości, z kim rozmawiałeś? - spytał Nao. Yoshihiko zawahał się na chwilę.
- Z moją dziewczyną - odpowiedział w końcu, a Kiri zakrztusił się czekoladą.
- Masz dziewczynę? - zdziwił się Kohsuke, klepiąc Kiriego po plecach.
- No tak - Yoshihiko podrapał się po głowie. - Poznaliśmy się niedawno. Jesteśmy ze sobą od miesiąca.
Kiri
opanował oddech i otarł usta dłonią. Spojrzał na Yoshihiko. Wokalista
miał dziewczynę. Ktoś go ubiegł. Na nic zdały się ciche, skromne, pełne
speszenia podchody, które uskuteczniał od kilku miesięcy. A od kiedy kochał Yoshihiko? Od roku? Dwóch?
-
Mógłbym najpierw dopić czekoladę? - spytał Kiri, wpatrując się w swój
kubek. - Bo mi wystygnie, jeśli ją odstawię na kolejną godzinę.
- Niech ci będzie - stwierdził Nao. - I tak Kohsuke trochę zajmie dostrojenie basu.
- Jak tobie dojście - mruknął w odpowiedzi basista, za co dostał po głowie. Yoshihiko tylko cicho się zaśmiał.
Kiri
popił łyk czekolady. Była ciepła, słodka i pływały w niej pianki.
Jednak miał wrażenie, że po informacji, której udzielił im wokalista,
zupełnie straciła smak.
Kilka
dni później Kiri obudził się z bólem głowy. Nie miał kaca. Był
meteoropatą i dopadła go migrena. Pewnie ciśnienie zwariowało.
Po
zażyciu dwóch tabletek na ból głowy i trzech godzinach przeleżanych w
łóżku, stwierdził, że z pójścia na próbę jednak nic nie wyjdzie.
-
Cześć, Nao - szepnął, bo nawet własny głos brzmiał w jego uszach, jak
młot pneumatyczny. - Migrena mnie dopadła. Nie dam dzisiaj rady
przyjechać.
- Leki nie pomogły? - zdziwił się Nao. - Zazwyczaj po nafaszerowaniu się...
- Nie tym razem - odparł Kiri, zasłaniając twarz poduszką. - Wybacz, Nao.
-
Nic się nie stało - Kiri widział w myślach, jak gitarzysta macha ręką
na znak, że go rozumie. - Jak poczujesz się lepiej, to napisz. To cześć,
muszę powiadomić tego ślimaka, że może przestać się tak guzdrać, bo nie
musi dziś wychodzić z domu.
To
mówiąc, Nao się rozłączył. Kiri odwrócił się na brzuch i wtulił twarz w
poduszkę. W sumie nie wiedział, czemu, ale miał ochotę się rozpłakać. Z
jednej strony od kilku dni chodził struty, mało spał i nie miał humoru,
zwłaszcza, kiedy Yoshihiko znowu nawijał z Emiko przez pół godziny, aż
Nao musiał mu zabierać telefon. Z drugiej ból głowy stawał się dla niego
nie do zniesienia.
Poszedł
do kuchni. Musiał zrobić sobie coś do jedzenia, zanim na to wszystko
przyjdzie mu jeszcze głodować. Już miał wstawiać wodę na herbatę, gdy
zakręciło mu się w głowie. Usiadł na krześle i pochylił się do przodu.
Zrobiło mu się niedobrze. Cholerna migrena.
Nie
wiedział, ile tak siedział. Wstał z zamiarem udania się do łazienki.
Jednak wtedy ktoś zapukał do drzwi. Z niechęcią złapał za klamkę i
otworzył je. Za drzwiami stał Yoshihiko.
-
Hej, Kiri-chan - Yoshi spojrzał na Kiriego, który w tym momencie
przypominał głodne zombie. - Nao mi mówił, że nie czujesz się zbyt
dobrze. Wpadłem, bo może potrzebna ci pomoc.
Znali
się już dosyć długo, by takie niezapowiedziane wizyty były normą.
Przynajmniej Yoshihiko się tak wydawało, Kiri nie miał co do tego
pewności. Chyba miał bardziej japońską mentalność od wokalisty.
- Wejdź - mruknął i oparł się o ścianę. - Mdli mnie.
-
Widzę, że przyszedłem w porę - Yoshihiko postawił jakiś kartonik na
szafce i objął Kiriego ramieniem. - Chodź, połóż się do łóżka, ja ci
zrobię herbaty. Jadłeś coś?
- Nie - odparł Kiri, gdy wokalista przykrył go kołdrą. - Dawno mnie tak nie bolała. Myślisz, że mam raka mózgu i umrę?
- Co? Skąd ci to przyszło do głowy? - wokalista zamrugał.
- Zawsze istnieje taka możliwość - Kiri uśmiechnął się słabo.
- Ty już chyba z głodu głupiejesz. Zadzwonię do jakiejś restauracji i coś zamówię - Yoshihiko odwrócił się i poszedł do kuchni.
Kiri
przymknął oczy. Zaczął się cieszyć, że tak go bolała głowa.
Przynajmniej miał Yoshihiko na jakiś czas dla siebie. Choć wiedział, że
jak poczuje się lepiej, wokalista wróci do domu. Do Emiko...