Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

wtorek, 23 kwietnia 2024

Secret Mission IV

 Uniwersum: Fullmetal Alchemist: Brotherhood

Pairing: Edward Elric&Winry Rockbell, Alphonse Elric&May Chang, Roy Mustang&Riza Hawkeye

Dozwolone od: 17+

Gatunek tekstu: fantasy

Seria: Military Dog and Stray Cat's Strange Friendship

Ostrzeżenia: headcanony, dylematy moralne bohaterów, ciąża i poród

Notka autorska: Tak, opisałam to. Nie, niczego nie żałuję.



Nie pamięta wiele z tego dnia. Pamięta, że cały dzień bolały ją plecy, aż w końcu wieczorem dostała pierwszych skurczy. Pamięta, że Edward darł się przez telefon na Roya i pamięta, że Winry i May przygotowywały rzeczy potrzebne do odebrania porodu. Pamięta napar z ziół podany jej przez Pinako, który smakował gorzej, niż cokolwiek, co gotowała Rebecca. Nic nie pomagało, powinna być w szpitalu, wiedziała, że powinna, że nie chciała leżeć na tym łóżku na wsi, ale taki sama sobie wybrała los.

Pamięta, jak ból rozchodził się od bioder po całym jej ciele, rozrywając ją od środka. Pamięta, jak wody jej w końcu odeszły i jak zacisnęła zęby, czując kolejny skurcz.

Nie wie, ile dokładnie czasu minęło od początku porodu, do momentu, kiedy drzwi uderzyły o ścianę tak gwałtownie, że Alphonse musiał je później naprawić alchemią, a dzieci Elriców się rozpłakały ze strachu. Wie jedynie, że Roy wpadł do domu Pinako Rockbell jak burza, rzucając niedbale swój płaszcz w stronę znowu drącego się na niego Edwarda i że podbiegł do niej tak szybko, że aż się wywrócił i wylądował przy łóżku na kolanach, a jego okulary prawie spadły mu z nosa.

Pamięta, że ją to rozśmieszyło i że się nawet naprawdę zaśmiała. Pamięta, że Roy złapał ją za dłoń i usiadł obok niej, ściskając delikatnie jej palce i sycząc z bólu, gdy Riza ani trochę delikatna w odwzajemnieniu tego gestu nie była. Pamięta, że Winry dołączyła wtedy do wrzeszczenia na Roya, bo to, że go "rączka boli", to taki pikuś w temacie tego, co przeżywa teraz jego ukochana. I miała rację, bo Riza czuła, jakby jej przynajmniej łamali wszystkie kości naraz.

Pamięta, jak przed oczami stanęły jej wojna w Ishvalu, wszystkie walki z homunkulusami i każdy moment w jej życiu, gdy musiała się bać o życie Roya. I wtedy zrozumiała, że teraz nie ma powodu, by się bać. Roy był bezpieczny. Nie musiała się bać. To tylko ból. Nie czuła strachu. Jedynie ból. Rozrywający. Oślepiający. Ogłuszający.

Ale pamięta też, że May w pewnym momencie zastanawiała się, czy to powinno trwać aż tak długo. I właściwie wszyscy się zdziwili, że od momentu, kiedy Roy rozwalił w pięknym stylu drzwi domu Pinako, Riza uwinęła się z dokończeniem cudu narodzin w kwadrans.

Tak, jakby tylko jego potrzebowała do tego, by urodzić to biedne dziecko.

* * *

- Mamo!

Riza rozłożyła szeroko ramiona i złapała w nie biegnącą w jej stronę małą dziewczynkę. Miała czarne włosy splecione w warkocz i brązowe oczy lśniące bursztynowym blaskiem. Edward stał w drzwiach, opierając się o framugę i obserwując Roya i Rizę, którzy przyjechali zobaczyć się ze swoją córką.

Elizabeth Hawkeye charakter miała niestety po ojcu, co doprowadzało Edwarda do szewskiej pasji, ale i tak kochał tę dziewczynkę chyba nawet bardziej od swojej bratanicy.

- Hej, Stalowy - Roy podszedł do niego i poklepał go po ramieniu. - Jak tam się Lizzie sprawuje?

- W porządku - odparł Edward. - Jest zafascynowana alchemią i danchemią. Non stop siedzi z nosem w książkach.

- To cudownie - Roy oparł się o jego ramię. - Mamy w sumie z Rizą do ciebie prośbę.

- Jaką znowu? - Edward zmierzył go wzrokiem.

- Możemy powtórzyć tajną misję sprzed kilku lat?

Edward zamknął oczy, policzył do dziesięciu, otworzył je i wrzasnął:

- CZY WY POTRAFICIE NIE ROZMNAŻAĆ SIĘ JAK KRÓLIKI?!

- ...też macie dwójkę dzieci!

- Bo jesteśmy małżeństwem i nasz związek nie jest zakazany, panie przyszły naczelniku oddziału geriatrycznego!

- Stalowy!

Edward oczywiście się zgodził, namówiony przez Winry i Alphonse.

Poza tym, rozczesując niesforne blond włosy małego Maesa Hawkeye'a, który patrzył na niego swoimi czarnymi jak wieczorne niebo oczami, ani trochę nie żałował bycia opiekunem tych dwóch diabełków.

...do czasu, aż Edwin nie przedstawił mu Lizzie Hawkeye jako swojej dziewczyny.

The End