Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

sobota, 20 kwietnia 2024

Secret Mission II

 Uniwersum: Fullmetal Alchemist: Brotherhood

Pairing: Edward Elric&Winry Rockbell, Alphonse Elric&May Chang, Roy Mustang&Riza Hawkeye

Dozwolone od: 17+

Gatunek tekstu: fantasy

Seria: Military Dog and Stray Cat's Strange Friendship

Ostrzeżenia: headcanony, dylematy moralne bohaterów

Notka autorska: Znowu zapomniałam dodawać części.



Tygodnie mijały powoli, a misja Rizy stawała się dla Elriców coraz większą zagadką. Al przefarbował jej włosy, Pinako wróciła z uzdrowiska, a Edward miał coraz większe wrażenie, że coś mu umyka, coś przegapia i cały czas nie mógł zrozumieć, co.

Zwłaszcza, że zarówno Winry, Pinako, jak i nawet May obserwowały Rizę z uwagą, jakby podejrzewały coś, czego on, Edward Elric, młody geniusz, nie mógł nawet określić, czym było.

- Alphonse? - Edward usiadł obok Ala, gdy ten czytał książkę na ławce przed domem. - Słuchaj, masz może jakiś pomysł, o co chodzi z tą misją Ha... Elizabeth?

- Pojęcia nie mam - odparł Al. - May twierdzi, że jej "energia" się zmieniła, cokolwiek ma na myśli. Babcia i Winry chyba też coś przeczuwają, bo mam wrażenie, że wręcz nie spuszczają z niej wzroku. Czym ona się w ogóle zajmuje?

- Dużo czyta, chodzi na spacery, przesiaduje z Denem, który ją wręcz uwielbia. Nawet bawi się z Edwinem i Wendy - wyjaśnił Edward. - Wyobraź sobie, że ona często z własnej nieprzymuszonej woli te moje dwa diabełki niańczy. Czyta im bajki, jak ja i Winry jesteśmy zajęci albo zmęczeni, a raz nawet zasnęła z książką dla dzieci w rękach. A dzieciaki? Spały wtulone w nią, a Den jeszcze położył jej głowę na kolanach. Nawet im zdjęcie wtedy zrobiliśmy.

- Ogólnie Den jej na krok nie odstępuje, nie? - spytał Al. - Widzę to za każdym razem, jak tu przyjeżdżam.

- Uhm - Edward zamyślił się na chwilę. - I często śpi z łepkiem na jej kolanach albo brzuchu...

Głupia myśl nagle zamigotała w głowie Edwarda. Bardzo głupia. Wręcz tak durna, że nie mógł uwierzyć w swoją nagłą głupotę.

- Al?

- Co?

- Nieważne - Edward machnął ręką. - To i tak niemożliwe, żeby Elizabeth była... No wiesz.

Alphonse zmarszczył się, po czym zamrugał z niedowierzaniem.

- Ale przecież ona jest nadal panną, no nie? - spytał Al. - W sensie, nie zmieniła nazwiska, ani nic.

- Mama też nie zmieniła - zadumał się Edward. - Ale kto mógłby...

Spojrzeli na siebie, po czym wybuchnęli śmiechem.

- Ta, bo ten wapniak akurat by odwalił coś takiego! - Edward poklepał się po sztucznej nodze. - Przecież oni nawet nie są razem!

- Nadal?

- Nadal - odparł Edward. - Znaczy, widać, że coś do siebie czują i jestem wręcz pewien, że o tym wiedzą. Może nawet wyznali sobie te uczucia, ale wiesz. Kariera ważniejsza. Nie są parą, mieliby wtedy naprawdę poważne kłopoty.

- Kto by znowu miał kłopoty? - Winry weszła na taras, niosąc zakupy. Edwin i Wendy grzecznie podreptali za nią, oboje z główką kapusty w rękach.

- Absolutnie nikt - odpowiedzieli Ed i Al. Winry zmierzyła ich wzrokiem.

- Mówcie, co znowu zmalowaliście - powiedziała stanowczo, grożąc im porem.

- Mama zła! - zawołał Edwin, rzucając kapustę na deski i uciekając do środka.

- Edwin! Nie rzuca się jedzeniem! - skarciła go Winry, nadal machając porem, po czym wskazała warzywem na Edwarda. - To twoja wina, że taki jest. Twoje geny.

- Ej no, bez przesady! - oburzył się Edward. - To ty go wystraszyłaś!

- Chodź lepiej, Wendy, mama i tata muszą pogadać - Al złapał ją za rękę i zaprowadził do drzwi.

- Pobawimy się z ciocią Ellie? - spytała Wendy.

Al zaśmiał się, słysząc, jak dziewczynka nazwała Rizę.

- O ile ma czas - obiecał bratanicy.

- A jak śpi? - spytała cicho Wendy. - Wcolaj spała na podłodze. Edwin nią tsąsł, a ona się obudziła dopielo po chwili.

Al zatrzymał się w otwartych drzwiach i spojrzał na Elriców.

- Wiedzieliście? - spytał Alphonse.

- Nie, nic nam nie powiedziała - zaprzeczyła Winry i westchnęła. - To tylko potwierdza moje przypuszczenia.

- Jakie znowu przypuszczenia? - spytał Edward.

- Mdleje? Okej, zdarza się. Ale to Ri... Elizabeth. A poza tym... - Winry odwróciła wzrok. - Nieważne. Chodźcie do kuchni, pomożecie mi z obiadem.

Kiedy obiad był gotowy, Riza usiadła razem z nimi do posiłku, jak gdyby nigdy nic. Den nie odstępował jej na krok, kładąc głowę na jej stopach.

- Może jeszcze porcyjkę, Elizabeth? - spytała Pinako. - Wyglądasz, jakbyś miała ochotę na dokładkę.

- Nie powinnam aż tyle jeść, ale dziękuję za troskę - odparła Riza.

- A może masz jakiś pomysł na obiad na jutro? - Pinako oparła głowę na ręce. - Nie bardzo wiem, czy to, co gotuje moja wnuczka na pewno ci pasuje.

- Naprawdę, nie trzeba się tak fatygować - stwierdziła Riza.

- Może jednak? - Pinako zdjęła okulary i wyczyściła je chusteczką. - Nie będziesz musiała się wtedy wkradać do spiżarni po nocach, by wyjadać dżemy.

Riza spojrzała na nią lekko zdezorientowana.

- Żartuję, skarbie - stwierdziła Pinako. - Możesz sobie jeść moje dżemy po nocach. Nawet jeśli nie bardzo wiem, dlaczego mieszasz je z piklami i grzybkami w occie.

- Babciu, dajmy spokój Elizabeth - poprosiła Winry. - Bo znowu "zaśnie" na podłodze.

Riza wyglądała na coraz bardziej zmieszaną.

- Mustang urwie wam głowy, jak się obie nie zamkniecie - stwierdził Edward. - Poza tym, co to za insynuacje?

- Droczymy się tylko, karzełku - odparła Pinako.

- Ty skurczona babo, nie jestem już taki niski!

- Jak ty się odzywasz do starszych, mikrusie?!

- Tak jak na to zasługują, stara liliputko!

- I znowu się zaczyna... - westchnął Al.

Riza nic nie powiedziała. Patrzyła jedynie na kompot z jabłek w szklance, jakby to on kazał jej przed laty strzelać do Ishvalczyków, a nie Bradley.

* * *

Przez następne kilka tygodni nie wydarzyło się nic, prócz faktu, że Roy Mustang zaszczycił ich swoją wizytą. Ale jedynie spytał, jak idzie misja, wypił kawę i bardzo szybko zniknął, zanim ktokolwiek zdążył zadać mu jakiekolwiek pytanie. Zwłaszcza, że przyjechał, gdy jedynie Riza była w domu i wydawał się być niezadowolony, widząc, że jego przyjaciele już wrócili z wycieczki na targ. Ale przywiózł ze sobą Black Hayate, którego im zostawił, w ogóle nie pytając, czy Den jest przyjaźnie nastawiony do innych psów.

Inni ludzie Mustanga również kilka razy się pojawili, ale oni nie zachowywali się w żaden sposób podejrzanie. Jedynie wypytywali Rizę, na czym dokładnie polega jej misja, przywozili jej różne rzeczy i życzyli powodzenia, nawet jeśli nikomu nie udzieliła odpowiedzi.

Do momentu, kiedy Edwin pewnego dnia stanął przed Winry, kiedy ta akurat naprawiała swojemu mężowi nogę.

- Jak byłem mały, to Wendy była w brzuchu, nie? - spytał syn Elriców.

- Tak - Edward kiwnął głową. - A co?

- Ten brzuch się ruszał, nie?

- Pamiętasz to? Jestem pod wrażeniem - stwierdziła Winry. - Czemu w ogóle pytasz?

- Jak to się nazywało?

- W sensie, że dziecko kopie? - spytał Edward.

- Tak - Edwin kiwnął głową. - Dziecko cioci Ellie kopie.

Winry upuściła śrubokręt na podłogę. Edward spojrzał na nią z uwagą.

- Wiedziałaś?

- May domyśliła się dawno temu.

- A ty?

- Ona ma zachcianki gorsze niż ja, a byłam w ciąży dwa razy i wiem, jak to jest!

- Też coś podejrzewaliśmy z Alem. Poza tym, zauważyłaś, że ostatnio...

- Przytyła. Wiem. Ale nie chciałam być niemiła.

- Czemu jej nic nie powiedziałaś? W sensie, że wiesz.

- Wolałam poczekać, aż sama nam to powie - przyznała Winry. - I uważam, że nadal powinniśmy poczekać. Tylko skąd Edwin to wie?

- Den spał na brzuchu cioci Ellie i nagle się wzdrygnął, a wtedy ciocia przez sen mruknęła "Nie kop Dena" - wyjaśnił chłopiec.

Edward i Winry wymienili spojrzenia.

- Ten stary kundel wiedział od początku - Winry westchnęła ciężko.

- Zwierzęta są zdecydowanie zbyt mądre - stwierdził Edward.

- Tylko Ed, kto w takim razie jest ojcem dziecka? - spytała Winry.

- Naprawdę się nie domyślasz? - Edward westchnął ciężko i potarł skronie.

Chciałby się czasem mylić.