Pairing: Chobi&Chisa, w tle Ivy&Vivi
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: romans, fantasy, AU
Seria: "Fires at Icy Midnight"
Ostrzeżenia: magia, sceny przemocy
Notka autorska: Chobi jest uparty w każdym uniwersum.
Leżałem na łóżku, rysując w skoroszycie. Wytrzymałem poza ośrodkiem niecały dzień. Wiedziałem, że tak to się skończy.
Usłyszałem pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałem.
W progu stanął Vivi, chyba niezbyt zadowolony z zaistniałej sytuacji.
- Cześć - przywitał się, zamykając drzwi.
- Hej. Straciłeś panowanie? - zdziwiłem się. Viviemu zdarzyło się to raz. Dawno, dawno temu, jak jeszcze byliśmy dziećmi.
- Toshi się wkurzył - zaczął Vivi, siadając na krześle. - W sensie, jak cię zabrali. Hiroki mu opowiedział, co zrobił Ryu. Sam się zirytowałem, a potem próbowałem powstrzymać Toshiego przed rzuceniem się na ochroniarzy z ośrodka, ale mi się nie udało. Toshi od nich oberwał, a ja... W skrócie, nerwy mi puściły.
- Rozumiem - kiwnąłem głową, nie odrywając się od rysunku. - Ale raz na kilkanaście lat masz prawo się zdenerwować.
- Tak, wiem - Vivi uśmiechnął się lekko. - Ale w sumie dobrze, że tak wyszło. Mogę teraz zadać ci kilka pytań.
- Jakich pytań? - nie rozumiałem, o czym on mówi.
- Zawsze tu trafiasz przez Ryu? - spytał, a ja przytaknąłem. - Od kiedy?
- Od czwartego roku życia - odparłem. - Sypnął mi piaskiem w twarz, jak siedzieliśmy w piaskownicy. Chyba mu się spodobał widok ochroniarzy zabierających mnie do ośrodka, bo od tamtego czasu byłem na zewnątrz...
Zamyśliłem się.
- Nie mów mi, że w ogóle stąd nie wychodzisz... - Vivi otworzył oczy ze zdumienia.
- Jak wszystko zsumować... - wziąłem kartkę i długopis, po czym podliczyłem ilość dni wolności. - Będzie dwadzieścia dziewięć dni.
- W roku?
- W życiu - uśmiechnąłem się ironicznie i odłożyłem notatkę. Viviemu opadły ręce.
- Chyba żartujesz...
- Nie - pokręciłem głową. - Od trzynastu lat trafiam tu rok w rok i szczerze mówiąc, panuję nad mocą coraz gorzej, zamiast lepiej, bo...
- Tak się boisz, że zaraz tam znowu trafisz, że tracisz nad sobą kontrolę - zrozumiał Vivi. - To dlatego Hotaka trafił tutaj tylko raz. To nie geny. To wina psychopaty.
Kiwnąłem głową i w tym momencie usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- Proszę.
- Kolacja - oznajmiła Hikaru, która tu pracowała. - O, Vivi. Nie muszę iść do twojego pokoju.
- Za chwilę przyjdziemy - stwierdził Vivi. Podszedłem do niego i położyłem mu dłoń na ramieniu.
- To, co ci powiedziałem, to tajemnica, okej? - spojrzałem na niego z uwagą.
- Ale...
- Nie chcę, żeby ktokolwiek się nade mną użalał - stwierdziłem. - Nie mów nikomu. Proszę.
Vivi milczał. Nie wiedziałem, jak to interpretować...
* * *
Kilka dni później usiadłem pod płotem i kontynuowałem szkicowanie rysunku. Nagle poczułem, jak coś dźgnęło mnie w ramię przez siatkę. Odwróciłem się gwałtownie i zobaczyłem Hirokiego.Swoją drogą, siatka się oszroniła...
- Oj, przepraszam - Hiroki odsunął się od płotu. - Chyba nie będziesz miał przez to problemów?
- Tutaj nie - odparłem. - Po co przyszedłeś?
- Bądź milszy, specjalnie się pofatygowałem - Hiroki lekko się naburmuszył. - Vivi opowiedział nam o tym, co mu wyjawiłeś.
- Miał tego nie robić!
- Ale zrobił. I bardzo dobrze - Hiroki uklęknął przy płocie i usiadł na piętach. - Sachi, spędziłeś po drugiej stronie płotu dwadzieścia dziewięć dni, odkąd ten psychol zaczął cię nękać!
- I co z tym faktem zrobisz? Nikt mi nie wierzy, on ma za duże poparcie - westchnąłem ciężko.
- Pomyślałem, że mogę ci dać chociaż namiastkę tego, jak to jest - stwierdził.
- W sensie?
- Przychodzić tutaj i z tobą rozmawiać - wytłumaczył. - Chyba nam nie zabronią?
- Dopóki nie stracę kontroli, to nie - odparłem.
Hiroki uśmiechnął się promiennie.