Pairing: Tora&Akiya
Dozwolone od: 16+
Gatunek tekstu: romans, obyczajowy
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: A tak na serio, kto się za nimi stęsknił?
Akiya leżał na łóżku, słuchając mruczącej Chikin. I znowu to samo. Znowu wpadł w dół, z którego nie potrafił się wydostać. I stracił kolejnego przyjaciela.
Szczęk klucza w zamku. Czyżby Tora wrócił?
- Dlaczego ty znowu leżysz? - westchnął Tora. - Ja już chyba w żadną trasę nie wyjadę, bo ty od razu łapiesz doła.
Tora rozejrzał się. Panowała cisza.
- Akiya, gdzie jest Chibi? - zapytał powoli, a Akiya tylko skulił się bardziej i zamknął oczy, by nie płakać. - O szlag.
- Wróciłem kilka dni temu do domu i go znalazłem - szepnął Akiya. - Nigdy jeszcze o psim duchu nie słyszałem, więc raczej nie wróci.
- Aki - Tora usiadł na brzegu łóżka i przyciągnął go do siebie. - Wyjedźmy gdzieś. Podrzucę Chikin Shou i pojedziemy. Nad morze albo w góry. Gdzieś daleko, byle razem.
- Nie - odparł Akiya. - Nie chcę uciekać.
- Ale ty tego potrzebujesz - Tora spojrzał mu prosto w oczy. - Potrzebujesz oderwania się od rzeczywistości. Ja mogę to zrobić, bo mam swój zespół. Wyjeżdżam w trasę i zapominam, że Isshi nie żyje. Że Keiyu ma tak nierówno pod sufitem, że Mai od niego uciekł i nie wiadomo, gdzie jest. Że Shou chodzi bardziej markotny niż w dzień, kiedy zmarła mu babcia, chociaż ostatnio jakoś poweselał, nie wiem, czemu. Że Izumiego można spotkać teraz tylko nad jeziorem albo w studiu z Shinem, który siedzi i coś tworzy, a perkusista patrzy mu tylko z ciekawością przez ramię. Ale pamiętam o jednym. Że ty siedzisz w tym pokoju i pewnie znowu złapałeś doła, bo coś się takiego stało, że nie potrafisz sobie z tym poradzić beze mnie.
- Nie zaczyna się zdania od "że" - zauważył Akiya.
- Nieważne - westchnął Tora, wstając. - I tak cię kocham.
Tora spojrzał na Akiyę, który mruknął coś pod nosem i z powrotem się położył. Gitarzysta Alisu pokręcił z dezaprobatą głową i poszedł do kuchni. On już coś wymyśli.
Akiya obudził się, słysząc jakiś szmer w pokoju. Pierwszym, co rzuciło mu się w oczy, były walizki.
- Wyprowadzasz się? - zapytał niezbyt przytomnym głosem.
- Nie, wyjeżdżamy - odparł Tora, ciągnąc go za rękę i stawiając na podłodze. - Do łazienki, ogarnij się i do samochodu. No już, raz, raz.
Akiya zamrugał, po czym, drapiąc się z dezorientacją po głowie, udał się do łazienki.
- Gdzie jedziemy? - zapytał Akiya, wrzucając walizkę do bagażnika.
- Daleko - odparł Tora, wstawiając koszyk z Chikin do samochodu. - Najpierw pojedziemy do Shou, a potem... Aki, daj mi swój telefon.
- Po co? - zdziwił się Akiya, ale posłusznie podał mu komórkę.
- Zaraz wracam, zostań - oznajmił Tora, biegnąc do domu.
- Masashi, co ty robisz?! - zawołał Akiya.
Tora wrócił po chwili, uśmiechnięty od ucha do ucha.
- No wsiadaj, na co czekasz? - zapytał.
- A telefon? - Akiya już zerwał się do biegu, ale Tora go zatrzymał.
- Żaden telefon, wsiadaj - powiedział stanowczo. - No nie patrz tak na mnie, też lubię czasem porządzić. A teraz do samochodu.
- Masashi, po co to robisz? - zapytał Akiya, zapinając pas.
- Dowiesz się - odparł Tora.
Shou stał przed blokiem, uśmiechając się lekko.
- Nie martw się, zaopiekuję się nią - Shou uśmiechnął się trochę bardziej. - Sakamoto będzie tylko trochę marudził, że mam już trzy koty, a teraz jeszcze czwarty, ale coś wymyślę.
- No, to jedziemy - Tora zapiął pasy i odpalił silnik. - Aki, nie śpij.
- A co innego mi zostało? - zapytał Akiya, przymykając oczy.