Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

sobota, 16 czerwca 2012

Modotte, onegai V

Zespół: Alice Nine&Kagrra,
Pairing: Tora&Akiya
Dozwolone od: 16+
Gatunek tekstu: romans, obyczajowy
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Zawsze można wrócić, trzeba tylko chcieć.




  Następnego dnia w południe Akiya wyszedł przed domek i spojrzał w niebo. Słońce świeciło mocnym blaskiem, rażąc go w oczy. Gdziekolwiek byli Isshi i Chibi, na pewno są szczęśliwi.
 - Tylko nie myśl - stwierdził Tora, zjawiając się obok niego. - Bo będę musiał odwrócić twoją uwagę tak samo, jak w nocy
 - Przeszkadza ci to? - zapytał Akiya.
 - Yay, jak mi tego brakowało! - zawołał Tora. Odpowiedziało mu echo.
 - Czego niby? - zdziwił się Akiya.
 - Tego twojego zboczonego charakteru - odparł Tora.
 - Nie jestem zboczony - zaprzeczył Akiya.
 - Ja nie zaciągnąłem Shina do schowka i nie kochałem się z Aoim na wspólnej trasie - wyliczył Tora. - Kogoś pominąłem?
 - Tak, ale ci nie powiem, kogo - odparł Akiya.
 - Pominąłem? - zdziwił się Tora. - To było pytanie retoryczne!
 - Pominąłeś - powtórzył Akiya, cofając się w stronę domku, nie spuszczając jednak z Tory wzroku. - No, zgadnij, kogo?
 - Nie mów mi tylko, że jak przedstawiałem ci Yuuseia, to mieliście takie miny, bo... - Tora przerwał, kiedy Akiya zaczął chichotać. - Akiya!
 - No co? - zaśmiał się Akiya. - Jednego już odgadłeś. Kogo jeszcze pominąłeś, jak myślisz?
 - Akiya! - Tora rzucił się do biegu, kiedy Akiya wpadł do domku i zaczął uciekać na górę. - Z kim ty, do jasnej, nie spałeś?!
 - Z Isshim. Jego tylko kiedyś pocałowałem - odparł Akiya, opierając się o barierkę od schodów.
 - Co?! - Tora zamrugał i wbiegł po schodach, łapiąc Akiyę za ramiona i opierając go o ścianę. - Po co?
 - Chciałem sprawdzić, czy rzeczywiście ma tak słodkie usta, jak mówił Keiyu - wyjaśnił Akiya.
 - Nie widzisz nic dziwnego w swoim postępowaniu? - zapytał Tora.
 - Nie - Akiya pokręcił przecząco głową. - Ale wiesz co?
 - Co?
 - Dziwne jest to, że cię kocham chyba bardziej, niż Isshi kochał Nao.
 Akiya zarzucił ręce na szyję Tory, przyciągając go do pocałunku.
 Wrócił.
 

The end



"Modotte, onegai" - W wolnym tłumaczeniu - "Wróć, proszę".
*Twój uśmiech jest moim szczęściem.

środa, 13 czerwca 2012

Modotte, onegai IV

Zespół: Alice Nine&Kagrra,
Pairing: Tora&Akiya
Dozwolone od: 16+
Gatunek tekstu: romans, obyczajowy
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Czasami trzeba się rozpłakać, by oczyścić się z emocji.




Minęły dwa dni. Akiya siedział na kanapie i patrzył przez okno. Padało, a raczej lało jak z cebra. Do Tory ktoś zadzwonił i rozmawiał z nim już od ponad godziny. Akiyi zaczęło się nudzić. Złapał gitarę akustyczną, która stała przy ścianie, i wyszedł na zewnątrz.
Deszcz spłynął błyskawicznie po jego włosach i ramionach, mocząc go do samych stóp. Znał tylko jednego człowieka, którego taka pogoda uspokajała, ale on teraz też potrzebował oczyszczenia. Musiał w końcu pozbyć się tych wszystkich złych emocji.
Usiadł na jakimś kamieniu pod drzewem, gdzie nie padało aż tak mocno, i zaczął grać. Grał to, co przyszło mu do głowy, co podpowiadało mu serce, czego nie potrafił wyrazić słowami. Przez ostatni rok miał tak wielkie wahania nastroju, że złośliwi porównywali go do kobiety w ciąży, która jednego dnia cały czas chodzi smutna, a drugiego ma uśmiech przyklejony do twarzy. Jednak odkąd Mai zniknął, było coraz gorzej. Akiya miał wrażenie, że za bardzo się tym wszystkim przejmuje i tak naprawdę powinien zająć się własnymi sprawami, tak jak Izumi i Shin, którzy znaleźli na tę sytuację sposób.
W pewnym momencie poczuł, że ktoś na niego patrzy. Podniósł wzrok i zobaczył Torę z parasolką w ręku, który uważnie go obserwował.
 - Dlaczego tu siedzisz? - zapytał Tora, kucając przed Akiyą.
 - By się oczyścić z emocji - wyjaśnił Akiya, spuszczając wzrok.
 - Aki, jest łatwiejszy sposób - westchnął Tora. - Popłacz się po prostu.
 - Co? - zdziwił się Akiya.
 - No powiedz mi, kiedy ostatnio płakałeś? Jak znaleźliśmy Isshiego? Nawet na jego pogrzebie zdusiłeś wszystkie emocje i tylko ty potrafiłeś opanować szlochającego, szarpiącego się Nao, próbującego dobiec do Isshiego, który mu "nie odpowiedział". Uwolnij się z tych więzów, Akiya, bo się w końcu udusisz.
 - Nie potrafię płakać na zawołanie - odparł Akiya. Tora nachylił się do niego i spojrzał mu prosto w oczy.
 - Isshi nie żyje, Mai zniknął, Keiyu zwariował, Chibi zdechł, Kagrry, już nie ma, fanki się o ciebie martwią, Izumi się ukrywa na rybach, a Shin w muzyce, w grudniu koniec świata, brat ma cię za idiotę, a...
 - Dość - szepnął Akiya, wtulając się w Amano. Te wszystkie obrazy przemknęły mu naraz przed oczami, jak gdyby zdarzyły się wczoraj. Rozpłakał się po raz pierwszy od jakiegoś roku, mocząc łzami jeszcze suche ramię Tory.
 - Lepiej? - spytał Tora, gdy parę minut później Akiya się uspokoił.
 - Ta... Tak - wyjąkał, ocierając oczy.
 - To dobrze - Tora wziął Akiyę na ręce i zaniósł do domku. Posadził go na kanapie i poszedł po ręcznik.
 - Co robisz? - zdziwił się Akiya, gdy Tora usiadł koło niego i zdjął z niego bluzę.
 - Przeziębisz się - odparł Tora, zaciskając palce na guziku od koszuli Akiyi. Zdezorientował się lekko, gdy Akiya położył ręce na jego dłoniach i spojrzał mu prosto w oczy, które po chwili zajaśniały blaskiem zrozumienia.
Tora przyciągnął Akiyę do siebie, okrywając ich kołdrą. Jakieś kilka minut później zdjął rękę z ramienia Akiyi, bo było mu trochę niewygodnie.
 - Zimno - mruknął Akiya w poduszkę.
Tora zamrugał lekko i ponownie przyciągnął go do siebie.
 - Jakie to było słodkie - stwierdził Akiya.
 - Że zrobiło ci się ciepło?
 - Nie, że położyłeś ją z powrotem - odparł Akiya, splatając swoje palce z palcami Amano. Tora uśmiechnął się czule i po chwili zasnął.

wtorek, 12 czerwca 2012

Modotte, onegai III

Zespół: Alice Nine&Kagrra,
Pairing: Tora&Akiya
Dozwolone od: 16+
Gatunek tekstu: romans, obyczajowy
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Koszmary senne mogą dopaść każdego.




Akiya obudził się w nocy, słysząc dziwny dźwięk. Nie mogąc go zlokalizować, zaczął poszukiwania od kuchni.
Kiedy do niej wszedł, zobaczył małą klatkę, a w klatce Maiego wielkości myszki.
 - Mai? - zdziwił się Akiya. - A ty co tu robisz?
 - Ten idiota mnie uwięził - zapiszczał Mai, wskazując na Keiyu siedzącego na parapecie. Wokalista patrzył na niego pustym wzrokiem, takim, jakiego Akiya dawno u niego nie widział.
 - Zabawne - zaśmiał się Keiyu, podnosząc z blatu nóż. - Ciekawe, czy jak cię teraz zabiję, to wrócisz. Nie, nie wrócisz. Duchy przecież nie istnieją.
 - Istnieją - powiedział stanowczo Akiya.
 - Nie - Keiyu pokręcił głową. - Głupi, naiwny Aki. Co za menda wyprała ci mózg, że tak bredzisz, biedaczyno?
 - Nikt mi nie wy... - zaczął Akiya, cofając się, ale nie dokończył, ponieważ o coś się potknął. Podniósł się z ziemi. Nie znajdował się już w domku, tylko na cmentarzu.
 - Tylko tu możesz go spotkać - oznajmił Keiyu, podchodząc do Akiyi i obejmując go ramieniem. - Ale możesz tylko mówić, nie porozmawiasz z nim sobie.
 - Tu nie, gdzie indziej tak - odparł Akiya i poczuł, jak coś wbiło się między jego żebra, po czym upadł na ziemię.
 - A właśnie, że tutaj - zaśmiał się Keiyu, stojąc z zakrwawionym nożem w dłoni. - Żegnaj, Tygrysia Lilio.
 - On od dawna tak na mnie nie mówi - szepnął Akiya, zamykając oczy.
 - Aki, ocknij się w końcu - Akiya usłyszał głos Tory.
 - Co? - Akiya zamrugał. Znajdował się nadal w łóżku. A więc to był sen? To by wiele wyjaśniało.
 - Pierwszy raz słyszałem, żebyś mówił przez sen - oznajmił Tora.
 - A co mówiłem? - zapytał Akiya.
 - Najpierw coś o Maim, potem chyba się z kimś kłóciłeś, a na koniec stwierdziłeś, że ktoś od dawna cię tak nie nazywa - wyjaśnił Tora. - Może jednak wrócimy do domu?
 - Byłoby miło - odparł Akiya. - Zwłaszcza, że nie wiem, po co tu jesteśmy.
 - Aki - szepnął Tora, kiedy Akiya wstał i wyszedł na balkon.
Akiya spojrzał w niebo. Nie zobaczył ani jednej gwiazdy.
 - Gwiazdy można sobie wyobrazić - mruknął Akiya. - Duchy też można sobie wymyślić. Stworzyłem to wszystko w mojej wyobraźni? Może to tylko sen? Może kiedy się obudzę, będę znajdował się w moim łóżku, a mama z dołu zawoła mnie na śniadanie? Może tak naprawdę nigdy nie zostałem gitarzystą i pracuję teraz w biurze ojca, mam żonę i trójkę dzieci? A może tak naprawdę nie istnieję i jestem tylko czyimś snem?
 - Moim - oznajmił Tora, stając w drzwiach.
 - Co? - zdziwił się Akiya, odwracając się.
 - Jesteś moim snem - powtórzył Tora. - Tym snem, który uświadomił mi, że wcale nie jestem hetero, jak myślałem przez 26 lat. Czasem zastanawiam się, co by zrobiła którakolwiek z moich byłych dziewczyn, gdyby zobaczyła nas razem na ulicy. Ale potem stwierdzam, że to nieważne. Nic nie jest ważniejsze od ciebie.
 - Dlaczego mi to mówisz, Masashi? - zapytał Akiya.
 - Dlatego, że brakuje mi tego Akiyi, w którym zakochałem się sześć lat temu i z którym jestem od jakichś pięciu - wyjaśnił Tora, obejmując Akiyę ramieniem w pasie. - Zabrałem cię tutaj, bo miałem nadzieję, że ten nowy, smutny Akiya zostanie w domu, a ja spędzę miło czas ze starym, uśmiechniętym Akim. Akim, którego tak bardzo kocham.
 - Zaczynasz mówić jak... - Akiya nie dokończył, bo Tora zamknął mu usta pocałunkiem.

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Modotte, onegai II

Zespół: Alice Nine&Kagrra,
Pairing: Tora&Akiya
Dozwolone od: 16+
Gatunek tekstu: romans, obyczajowy
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Ja się stęskniłam.




  Akiya ocknął się z zamyślenia, kiedy gałąź jakiegoś drzewa musnęła okno po jego stronie.
 - Masashi, gdzie my jesteśmy? - zapytał, rozglądając się wokół.
 - W lesie - odparł Tora.
 - Tyle to widzę - stwierdził Akiya. - A gdzie dokładniej?
 - Zaraz zobaczysz - Tora uśmiechnął się promiennie.
 Celem ich wielkiej wyprawy okazał się być domek w górach.
 - Ach, świeże powietrze, jak miło - Tora uśmiechnął się promiennie, wyciągając swoją walizkę. - Coś się stało, Aki?
 - Powiedziałbym, że tu też są rośliny, ale w sumie one są wszędzie - mruknął Akiya.
 - Tak, tak, roślinki są złe, bierz walizkę - stwierdził Tora, uśmiechając się lekko.
 - Uderzyłbym cię, ale jakoś nie potrafię - westchnął Akiya, ciągnąc walizkę za sobą. - Co to w ogóle za domek?
 - Mojego brata - odparł Tora. - Przyjeżdżają tu z żoną i dzieciakami na wakacje. Zgodził się odstąpić go na jakiś czas.
 - Mogę w końcu dowiedzieć się, po co? - zapytał Akiya.
 - Później ci wyjaśnię - stwierdził Tora.
 Akiya rozpakował swoje rzeczy i wyszedł na balkon. Ładnie w tych górach. Nao nie mógłby tu przyjechać, ma lęk wysokości i Isshi musiałby go ratować przed byle pagórkiem...
 - Czy ja już nie potrafię myśleć o nikim innym tylko o nich? - Akiya zaśmiał się histerycznie. - Potrzebny mi psycholog.
 - Shou dzwoni, chcesz z nim pogadać? - zapytał Tora.
 - A tobie to wolno używać telefonu? - oburzył się Akiya.
 - Tak - Tora uśmiechnął się lekko. - To chcesz czy nie?
 - W sumie - Akiya odebrał od niego komórkę. - Tak, Shou?
 - I jak się czujesz na razie? - zapytał Shou.
 - Nie jestem chory, więc czuję się dobrze - odparł Akiya. - Shou, czy mogę o coś spytać?
 - Pytaj, o co tylko chcesz - oznajmił Shou.
 - Dlaczego ostatnio poweselałeś? - zapytał Akiya. W słuchawce zapadła cisza. - Shou? Isshi ci się ukazał?
 - Akiya... - westchnął Shou. - Akiya, Tora cię tam zabrał, byś nie myślał, a ty dalej swoje. Nie wiesz, o co Torze chodzi, prawda?
 - Nie - zaprzeczył Akiya.
 - No cóż, w takim razie życzę powodzenia, może się dowiesz - stwierdził Shou i rozłączył się.

sobota, 9 czerwca 2012

Modotte, onegai I

Zespół: Alice Nine&Kagrra,
Pairing: Tora&Akiya
Dozwolone od: 16+
Gatunek tekstu: romans, obyczajowy
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: A tak na serio, kto się za nimi stęsknił?




Akiya leżał na łóżku, słuchając mruczącej Chikin. I znowu to samo. Znowu wpadł w dół, z którego nie potrafił się wydostać. I stracił kolejnego przyjaciela.
Szczęk klucza w zamku. Czyżby Tora wrócił?
 - Dlaczego ty znowu leżysz? - westchnął Tora. - Ja już chyba w żadną trasę nie wyjadę, bo ty od razu łapiesz doła.
Tora rozejrzał się. Panowała cisza.
 - Akiya, gdzie jest Chibi? - zapytał powoli, a Akiya tylko skulił się bardziej i zamknął oczy, by nie płakać. - O szlag.
 - Wróciłem kilka dni temu do domu i go znalazłem - szepnął Akiya. - Nigdy jeszcze o psim duchu nie słyszałem, więc raczej nie wróci.
 - Aki - Tora usiadł na brzegu łóżka i przyciągnął go do siebie. - Wyjedźmy gdzieś. Podrzucę Chikin Shou i pojedziemy. Nad morze albo w góry. Gdzieś daleko, byle razem.
 - Nie - odparł Akiya. - Nie chcę uciekać.
 - Ale ty tego potrzebujesz - Tora spojrzał mu prosto w oczy. - Potrzebujesz oderwania się od rzeczywistości. Ja mogę to zrobić, bo mam swój zespół. Wyjeżdżam w trasę i zapominam, że Isshi nie żyje. Że Keiyu ma tak nierówno pod sufitem, że Mai od niego uciekł i nie wiadomo, gdzie jest. Że Shou chodzi bardziej markotny niż w dzień, kiedy zmarła mu babcia, chociaż ostatnio jakoś poweselał, nie wiem, czemu. Że Izumiego można spotkać teraz tylko nad jeziorem albo w studiu z Shinem, który siedzi i coś tworzy, a perkusista patrzy mu tylko z ciekawością przez ramię. Ale pamiętam o jednym. Że ty siedzisz w tym pokoju i pewnie znowu złapałeś doła, bo coś się takiego stało, że nie potrafisz sobie z tym poradzić beze mnie.
 - Nie zaczyna się zdania od "że" - zauważył Akiya.
 - Nieważne - westchnął Tora, wstając. - I tak cię kocham.
Tora spojrzał na Akiyę, który mruknął coś pod nosem i z powrotem się położył. Gitarzysta Alisu pokręcił z dezaprobatą głową i poszedł do kuchni. On już coś wymyśli.
Akiya obudził się, słysząc jakiś szmer w pokoju. Pierwszym, co rzuciło mu się w oczy, były walizki.
 - Wyprowadzasz się? - zapytał niezbyt przytomnym głosem.
 - Nie, wyjeżdżamy - odparł Tora, ciągnąc go za rękę i stawiając na podłodze. - Do łazienki, ogarnij się i do samochodu. No już, raz, raz.
Akiya zamrugał, po czym, drapiąc się z dezorientacją po głowie, udał się do łazienki.
 - Gdzie jedziemy? - zapytał Akiya, wrzucając walizkę do bagażnika.
 - Daleko - odparł Tora, wstawiając koszyk z Chikin do samochodu. - Najpierw pojedziemy do Shou, a potem... Aki, daj mi swój telefon.
 - Po co? - zdziwił się Akiya, ale posłusznie podał mu komórkę.
 - Zaraz wracam, zostań - oznajmił Tora, biegnąc do domu.
 - Masashi, co ty robisz?! - zawołał Akiya.
Tora wrócił po chwili, uśmiechnięty od ucha do ucha.
 - No wsiadaj, na co czekasz? - zapytał.
 - A telefon? - Akiya już zerwał się do biegu, ale Tora go zatrzymał.
 - Żaden telefon, wsiadaj - powiedział stanowczo. - No nie patrz tak na mnie, też lubię czasem porządzić. A teraz do samochodu.
 - Masashi, po co to robisz? - zapytał Akiya, zapinając pas.
 - Dowiesz się - odparł Tora.
Shou stał przed blokiem, uśmiechając się lekko.
 - Nie martw się, zaopiekuję się nią - Shou uśmiechnął się trochę bardziej. - Sakamoto będzie tylko trochę marudził, że mam już trzy koty, a teraz jeszcze czwarty, ale coś wymyślę.
 - No, to jedziemy - Tora zapiął pasy i odpalił silnik. - Aki, nie śpij.
 - A co innego mi zostało? - zapytał Akiya, przymykając oczy.

sobota, 2 czerwca 2012

Gin no Tsuki, Kuroi Hoshi

Zespół: Alice Nine, Kagrra,
Pairing: Shou i Isshi jako przyjaciele, Saga&Shou, Tora&Akiya, Nao(Alisu)&Hiroto, wspomniane Isshi&Nao(Kagrra,)
Dozwolone od: 16+
Gatunek tekstu: angst
Ostrzeżenia: śmierć, oparte na faktach
Notka autorska: W sumie to dość smutny fik...




Alice Nine. Zespół, który tak naprawdę nigdy by się nie wybił, gdy nie Kagrra,. Właśnie dlatego 11 listopada 2010 roku każdy z Alisu przeżył szok, dowiadując się o tym, co ich przyjaciele planują.
 - Że niby co?! - Nao wstał i spojrzał na Shou, który tę informację im przekazał. - Dlaczego?
 - Oficjalna wersja to taka, że powstały między nimi jakieś różnice artystyczne - Shou pokręcił z powątpiewaniem głową. - Fani już w to nie wierzą i raczej nie uwierzą, bo ja sam uznaję to za bzdurę.
 - Pewnie Isshi chce robić karierę - mruknął Saga pod nosem. - Sam.
 - Bzdury pleciesz - stwierdził Hiroto.
 - Isshi by czegoś takiego nie zrobił - dodał Shou.
 - Tora, ty masz, że tak to określę, pewien sposób na dowiedzenie się, o co chodzi - zauważył Nao. - Sposób siedzi teraz w domu, bo próby nie ma. Dowiesz się dla nas, prawda?
 - I tak by mi pewnie powiedział - Tora uśmiechnął się lekko.
 - Tak w ogóle, co się dzieje w tej naszej wytwórni? - westchnął Shou. - Ci odchodzą, ci się rozpadają. Choć jak znam Kagrrę,, to oni prędzej czy później się reaktywują.
 - Pewnie tak - przyznał energicznie Hiroto.
Tora wszedł do domu, znajdując Akiyę nie w fotelu, nie na kanapie, nie w łóżku, tylko na parapecie. Siedział zamyślony, nieobecnym wzrokiem obserwując krople deszczu spływające po szybie.
 - Co się stało? - Tora trącił go w ramię. Akiya podniósł na niego wzrok.
 - Rozpadamy się - odparł Akiya. - I nikt nie wie, dlaczego.
 - No to dlaczego? - zapytał Tora, patrząc na niego z uwagą.
 - Nie wolno mi mówić - mruknął Akiya, kiedy Tora usiadł obok niego.
 - Ale ja nikomu nie powiem, obiecuję - oznajmił Tora.
 - Nie powiesz? - upewnił się Akiya.
 - Nie - obiecał Tora.
Akiya westchnął ciężko, a Tora miał wrażenie, że zaszkliły mu się oczy.
 - Isshi umiera - Akiya schował twarz w dłoniach. - Nao nic nie wie. Nikt nic nie wie. Oprócz mnie, Izumiego i Shina oraz Keiyu i, chyba, Maiego nikt nic nie wie. A on umiera. Po cichu.
Tora zamarł. Takiej odpowiedzi się nie spodziewał. Tak naprawdę spodziewał się wszystkiego, ale tego - nigdy.
 - Powiedział ci? - zapytał Shou, patrząc z wyczekiwaniem na Torę.
 - Nie - skłamał Tora. Jeśli nikt nie ma wiedzieć, to nie będzie.
 - Nie? - zdziwił się Hiroto. - Ale to nie dlatego, że mają jakieś różnice w pojmowaniu muzyki?
 - Nie, to nie dlatego. To coś innego, ale Akiya milczy - odparł Tora.
 - Ja z nich zaraz wyciągnę, dlaczego - zawołał buntowniczo Hiroto, idąc w stronę drzwi. - Wszystko mi wyśpiewają. Wszystko.
 - Oficjalna wersja jest taka, że Isshi pokłócił się z Shinem, ale to nie jest prawda - oznajmił Tora, łapiąc Hiroto za rękę. - Nic innego od nich nie usłyszysz. A jeśli od Akiyi mogłem wyciągnąć tylko, że to nie jest prawda, to nigdy się nie dowiemy, dlaczego.
19 lipca 2011 roku Tora nie zjawił się na próbie.
 - Dlaczego? - zapytał Nao, słuchając nikłych tłumaczeń Tory. - Nie, nie rozumiem. Akiya przecież może zostać z twoim kotem. Przestań kłamać, bo nie umiesz. Tora, co się stało? Tora! Rozłączył się, co za tupet.
 - Kazuma? - Saga przeniósł wzrok od swoich paznokci na swoje uke, które z niepokojem patrzyło na telefon.
 - Nikt z Kagrry, nie odbiera - oznajmił. - Nikt.
 - Nikt? - zdziwił się Hiroto. - Ale Isshi to nawet odbiera telefon tylko po to, by powiedzieć, że nie chce mu się gadać z dzwoniącym. A Shin odbiera nawet wtedy, gdy mu się nie chce i rozmawia chociaż przez chwilę, na zasadzie "Cześć, cześć, co tam, dobrze, a u ciebie, dobrze, to pa, pa". To nie jest normalna sytuacja.
 - Coś musiało się stać - stwierdził Nao. Shou wciąż próbował się do kogoś dodzwonić.
 - Do kogo ty dzwonisz? - zapytał Hiroto.
 - Keiyu? Słuchaj, jest taka sprawa... Tak, wiem, że Mai jest w szpitalu, ale... Daj mi dokończyć! Nikt z Kagrry, nie odbiera... Dobra, niech ci będzie. Żaden z byłych członków Kagrry, nie odbiera. Lepiej? A może w końcu zainteresuje cię ten fakt? Przestań być takim egoistą, Kousuke! Coś się stało, ja to wiem. Jedź do Isshiego i zapytaj. Dobra, jedź do Nao, jaka to różnica, razem mieszkają. Bo ciebie wpuszczą ot tak. Dzięki, cześć - Shou schował telefon do kieszeni. - Za co Mai go kocha?
 - On sam chyba nie wie - odparł Nao.
 - Kazuma, gdzie ty idziesz? - zapytał Saga, gdy Shou zarzucił na siebie bluzę i skierował się w stronę drzwi.
 - Zaczynam wątpić, czy Keiyu pojedzie do Isshiego - wyjaśnił Shou. - Próba i tak bez Tory, który miał przygotować nuty, nie ma sensu.
Drzwi trzasnęły głucho za wychodzącym Shou.
 - Gdzie jesteś? - zapytał Shou, dzwoniąc po raz drugi do Keiyu. - Co? Jak to ich nie ma? Poczekaj.
Shou podszedł do drzwi i zapukał. Nikt mu jednak nie otworzył. Powtórzył czynność kilka razy. Bez rezultatu.
 - To ja spróbuję jeszcze raz dodzwonić się do kogokolwiek - stwierdził Shou, rozłączając się.
Pięć sygnałów później Shou usłyszał cichszy niż zwykle głos Shina.
 - Słucham? - zapytał Shin.
 - Shin, co się dzieje? Dlaczego nikt z was nie odbiera? Gdzie są Isshi i Nao? - Shou zasypał go pytaniami.
 - Oddzielnie - odparł krótko Shin. - Shou, przykro mi, ale nie mogę teraz rozmawiać. Ja... Porozmawiamy później.
 - Shin? - Shou spojrzał na telefon. Zanim Shin się rozłączył, Shou miał wrażenie, że słyszy w tle płacz.
25 lipca 2011 roku Nao zwołał próbę.
 - Tora, co się ostatnio z tobą dzieje? - zapytał Nao, stając obok niego. - I dlaczego prosiłeś mnie, bym zrobił próbę tak wcześnie?
 - Lepiej usiądźcie - stwierdził Tora.
 - Jeśli nie chcesz nas zaszokować informacją, że odchodzisz z zespołu, to nie musimy siadać - stwierdził Saga. - A jeśli tak, to ci przyłożę.
 - Isshi nie żyje - powiedział Tora tak cicho, że aż dziwne, iż reszta go usłyszała.
Nao usiadł na podłodze, Shou wypadł kubek z ręki, Hiroto zerwał strunę, którą właśnie stroił, a Saga zachłysnął się wodą.
 - Że co?! - Hiroto spojrzał najpierw na Torę, a potem na Nao, który wpatrywał się w Amano bezemocjonalnym wzrokiem.
 - Nie chciałem, byście się tego dowiedzieli z mediów - odparł Tora. - Znaleźliśmy go z Akiyą tydzień temu. Rodzina chciała go w spokoju pochować, dlatego nikt nic nie wiedział.
 - Ale... Ale... Dlaczego? - Shou wstał i podszedł do Tory. - Dlaczego?
 - Kagrra, właśnie dlatego się rozpadła. Dlatego, że Isshi był chory i nie chciał, by jego przyjaciele mieli problemy po jego śmierci - wyjaśnił Tora. - Od dawna. Od ponad roku to ukrywał. Nao też nic nie wiedział. Podobno jego psychika jest w stanie krytycznym.
 - To nieprawda - szepnął Shou, ciągnąc Torę za koszulę. - Powiedz mi, że to nieprawda.
 - Shou... - zaczął Tora, ale wokalista puścił go i osunął się zemdlały w jego ramiona.
* * *
 - Aa, konayuki ga, furisosogu, kono sora ni ima, te wo nobashi, kimi to tsukamaeta* - zanucił cicho Shou, kładąc kwiaty na grobie Isshiego. - Dziwne, że odwiedzam cię właśnie tutaj. Nigdy bym nie pomyślał, że tak szybko cię tu odnajdę. Nawet ty na to nie wpadłeś, prawda, Shinohara?
Odpowiedział mu tylko delikatny powiew zimowego, mroźnego wiatru.

The end

*"Aa, puszysty śnieg pada nieprzerwanie z nieba.
Teraz sięgam ręką, łapię Cię."
~~Alice Nine - "Gin no Tsuki, Kuroi Hoshi" ~ piosenka napisana dla Kagrry,