Pairing: Isshi&Nao
Dozwolone od: 14+
Gatunek tekstu: obyczajowy, trochę smutny na początku
Ostrzeżenia: amnezja?
Notka autorska: Dobra, powiem tak - nie mam pojęcia, dlaczego moja wyobraźnia, podświadomość czy coś tam martwi się bardziej o inne pary niż Tora i Akiya. Może to dlatego, że u nich największym kryzysem może być drobne kłamstewko Amano, a u innych... Świat się wali, inni w mojej chorej wyobraźni mają poważne kryzysy. No dobra, nie wszyscy. Tylko takich dwóch. Obaj pasują do siebie chyba po prostu zbyt idealnie, żeby wszystko w ich świecie było doskonałe. Nie, nie będę wdawać się w szczegóły, o co się pokłócili. Wystarczy napisać, że się pokłócili. I pozwalam wam puścić wodze fantazji. Uwaga: na ten fik Nishi niech delikatnie przymknie oko.
Trzy tygodnie. Dokładnie tyle minęło od czasu, kiedy Nao zatrzasnął Isshiemu drzwi przed nosem. Powiesz o jedno słowo za dużo i nagle musisz wracać do swojego domu, sam.
Isshi siedział na balkonie. Piąte piętro, widok na autostradę, ryczące dziecko u sąsiadów za ścianą i jamnik biegający po panelach u tych na górze. Życie jak marzenie, nie ma co. I ta okropna pustka. Samotne mieszkanie, samotne poranki, samotne noce, samotne zmartwienia. Samotność.
- Nudzi mi się - stwierdził Isshi. - Od tej ciszy zaczyna mi się kręcić w głowie.
Wszedł do domu i nagle świat zrobił się czarny...
- Isshi? - dobiegło go gdzieś z daleka. Zamrugał. Zobaczył nad sobą Akiyę. Stop. CO ON TU ROBI?!
- A ty co tu robisz? - spytał ze zdziwieniem. Akiya przewrócił oczami.
- W tym momencie? Zbieram cię z podłogi. Wstawaj - stwierdził Aki. Isshi wstał i rozejrzał się. Był dalej w swoim domu, ale jedna rzecz go intrygowała – co tu robi gitarzysta?
- Odpowiesz mi w końcu na pytanie? - Isshi zaczynał się już niecierpliwić.
- Yume prosił mnie, bym przyszedł do ciebie i wziął te teksty, co je piszesz od miesiąca - odparł Akiya. - Wiesz, on już napisał trochę muzyki i chcemy w końcu to jakoś poskładać. Izumi też się na ciebie wkurza, bo nie pojawiasz się na próbach i nawet nie uzasadniasz swoich nieobecności. Shin i Izumi zajęli się sobą, więc to ja musiałem tu przyjść.
- Poczekaj - Isshi powstrzymał Akiyę ręką, choć nie za bardzo wiedział przed czym. Rzeczywiście nie pokazywał się na próbach, ale to z powodu ryczącego dziecka za ścianą, które nie dawało mu spać, a przez to nie mógł się na niczym skupić. I chyba zapomniał Izumiemu o tym powiedzieć, ale.... - Kto to jest Yume?
- Nasz basista - Akiya zmierzył go wzrokiem. - Gramy razem od sześciu lat. Zapomniałeś?
- Co? - Isshi otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. - A Nao?
- Gra w swoim zespole. Choć nie wiem, dlaczego Nao miałby zostawić dla nas Alice Nine.
- Chodzi mi o naszego Nao - załamał się Isshi. - Yamada Naoki. Mówi ci to coś?
Akiya spoważniał. Isshi po raz pierwszy widział, żeby miał on aż tak poważną minę.
- Isshi - powiedział powoli, praktycznie bez emocji. - Nao zginął w wypadku samochodowym. Wiele lat temu. Dlatego zmieniliśmy nazwę zespołu i przyjęliśmy do niego Yume. Kojarzysz?
Isshi usiadł z wrażenia na łóżku. Przecież to było niemożliwe. Znalazł jak najszybciej swój telefon. W kontaktach nie było Nao. Dopadł laptopa, wpisał w YouTube Kagrra, PV. Owszem, wyskoczyły mu jakieś opcje, PSC chyba jeszcze nie zrobiło czystek, ale Nao nie było na żadnym teledysku. Ostatnia nadzieja: wpisał w Google „Kagrra, no su”. Wyszukiwarka zamieniła się w jeden wielki znak zapytania.
- Akiya - zaczął Isshi, lekko drżącym głosem. - Jeśli Nao nie żyje od kilku lat, to skąd u mnie te wszystkie wspomnienia?
- Jedyne logiczne wytłumaczenie to to, że uderzyłeś się w głowę - stwierdził Akiya. - Wszystko w porządku?
- Nie - odparł Isshi. - Właśnie się okazało, że wymyśliłem sobie kilka lat swojego życia. To nie jest w porządku.
- Aha, jasne - Akiya uśmiechnął się niemrawo. - To masz te teksty?
- A zabić cię? - odwarknął Isshi. Akiya popatrzył na niego z lekkim rozbawieniem.
- Ty się nigdy nie zmienisz. Przyjdę jutro - stwierdził i wyszedł. Isshiego zastanowił fakt, dlaczego Akiya wyszedł, jeśli jego najlepszy przyjaciel właśnie stracił zmysły?