Pairing: Chobi&Chisa
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Bo Chobi też zasługuje na pochwałę. ^^
Łatwo mi się skoncentrować na tym, co do ciebie czuję. Mogę opowiadać o tym w myślach samemu sobie godzinami. Ale czy potrafię na ciebie patrzeć?
Może to dziwnie zabrzmi, ale pierwsze, co rzuca się w oczy, gdy się ciebie spotyka, to siła. Potężna wola życia, emanująca niczym jasne światło, przelewająca się na osoby w twoim otoczeniu. Można się nią aż zachłysnąć, zatopić się jak w wodzie.
Potem człowiek powoli cię poznaje i zauważa kolejne akcepty twojego charakteru, ale także wyglądu. Włosy zazwyczaj masz nastroszone, nawet jak usiłujesz je ulizać, to przynajmniej kilka kosmyków i tak będzie żyło własnym życiem. Nie masz głębokich oczu, ale jest w nich jakiś taki promyk nadziei, jakby płonęły rozpalone pragnieniem przygód. A najbardziej z tego wszystkiego lubię twój uśmiech. Taki typowo anielski, nie zdradzający tego, co się kryje tak naprawdę w twoim małym ciele.
Jesteś niski, to fakt. Ale kto w dzisiejszych czasach zwraca na to uwagę? Jeśli tacy ludzie istnieją, powinni poważnie przemyśleć swoje zachowanie. Poza tym, dużo wyższy nie jestem.
Masz pełne usta i piękne dłonie mimo, iż twoim palcom daleko jest do smukłości. Ale jest w nich coś takiego, że nie można oderwać od nich oczu.
Często żartujesz, że dobraliśmy się według tego, jak ładne mamy dłonie. I nie rozumiesz, dlaczego uważam, że moje wcale takie nie są. Ale ty wielu moich opinii o moim własnym wyglądzie nie rozumiesz.
Mógłbym mieć dziewczynę z dużym biustem, smukłymi nogami i burzą włosów. Mógłbym mieć męskiego, wysportowanego partnera. Ale po co? Nikt nie rozumie, dlaczego akurat ciebie wybrałem. Czasem sam siebie nie rozumiem.
A później bierzesz mnie na ręce i niesiesz. Tak po prostu. Bo mimo wszystko jesteś silny i dałbyś radę przywalić komuś mocniej, niż niejeden umięśniony perkusista. Satoshi może potwierdzić. To limo, co mu nabiłeś za Shougo, jest idealnym na to dowodem. Nawet Naoto cię wtedy pochwalił.
Ale ja nie widzę różnicy między tym, jak mocno uderzyłeś Satoshiego od tego, jak jednym ruchem podnosisz mnie z podłogi, gdy zrobi mi się słabo. Albo gdy mam tak silny atak astmy, że nie zdążę znaleźć inhalatora.
I wiesz co? Jak ci mówię, że jesteś przystojny, to nie odpowiadaj, że to ja jestem aspektem wizualnym w naszym związku. To obraża mój gust, Hiroki. Okej?
I nie ma nic bardziej podniecającego od twoich szorstkich, ciepłych dłoni, przesuwających się po moim chłodnym ciele. Czasem warto mieć delikatną skórę.
The end