Pairing: Soan&Hitomi
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Stwierdziłam, że mało opisuję emocji w opowiadaniach, więc napisałam dwa fanfiki, by to zmienić. Oto pierwszy z nich, indżoj~!
Każdy z nas zakłada maskę. Czasem ma ich nawet kilka, zależnie od tego, z kim akurat przebywa.
Jedna dla rodziny. Uśmiecham się do ojca, choć wiem, że zaraz się pokłócimy o byle pierdołę. Dziękuję mamie za obiad, chociaż go przesoliła, ale zrzucam to na roztargnienie spowodowane zbyt burzliwymi wydarzeniami w jej ulubionym serialu. Śmieję się z bratem z tego, że jestem wiecznym singlem mimo, iż on chyba domyśla się, że jest inaczej.
Druga jest dla fanów. Poważny perkusista, kochający każdego mimo wszystko, nie żywiący do nikogo urazy, znający połowę rockowego świata w Japonii. Ale fani często mnie wkurzają, nie jestem wcale aż tak poważny, do perfekcji w grze na perkusji dużo mi brakuje, a niektórych osób, z którymi robię sobie zdjęcia, po prostu nie lubię. Wyznaję jednak zasadę, że pewnych wrogów trzeba trzymać bliżej niż przyjaciół, bo mogą się do czegoś przydać. Jestem tylko człowiekiem, a ludzie to manipulatorzy.
Trzecia to maska dla znajomych. Zawsze każdemu pomogę, posłużę radą, zabiorę z imprezy, gdy jest marna albo on już turla się pod stołem i nie ma siły iść nawet na autobus. Zrobię zakupy, gdy jest chory, wyprowadzę psy i nakarmię koty. Ciągle uśmiechnięty, wciąż powtarzający, że to nie jest dla mnie żaden kłopot. Sęk w tym, że często mam tych znajomych dosyć, nawet jeśli to jedni z moich bliższych przyjaciół. Każdy człowiek chce czasem pobyć sam ze sobą i przemyśleć parę spraw.
Dla ciebie nie muszę zakładać maski. Kochasz mnie takim, jakim jesteś. Lgniesz do mnie jak motyl do pajęczyny. Nie zwracasz uwagi na to, że możesz się zaplątać i nigdy już cię ten pająk nie wypuści z ramion. Ufasz mi. I mówisz, że czujesz się przy mnie bezpiecznie.
Wiesz co, Hitomi? Szczerze mówiąc, irytuje mnie trochę to podejście, które każe dzielić nas na seme i uke. Na tego, kto jest bardziej męski i poważny oraz tego, kto jest infantylny i kobiecy. U nas to się miesza. Owszem, jestem bardziej męski od ciebie, ale na pewno nie poważniejszy. To ty jesteś w naszym związku od logicznego myślenia, to ty zwracasz mi uwagę, gdy się pomylę, i to ja przy tobie częściej czuję się bezpiecznie, ale w trochę innym znaczeniu. Tobie chodzi bardziej o to, że możesz usnąć w moich ramionach, a ja... Widzę przyszłość, Hitomi. I nie ma tam ani bólu samotności, ani łez wylanych przez niezgodę. To mam na myśli, mówiąc, że czuję się przy tobie bezpiecznie. Że mogę z uśmiechem patrzeć w przyszłość, nie przejmować się przeszłością i cieszyć się teraźniejszością.
I to wszystko dzięki tobie. Dlatego nie potrzebuję dla ciebie maski. Nie muszę udawać, że wszystko jest w porządku, kiedy tak nie jest. Mogę przy tobie się rozpłakać, mogę przy tobie się śmiać i mogę przy tobie się złościć, a nawet na ciebie! Ponieważ wiem, że jedynie uśmiechniesz się i pogłaszczesz mnie po głowie, mówiąc, że czasem dociera jednak do ciebie, że to ja jestem młodszy. Wtedy zapewne obrażę się na chwilę, albo udam, że się obraziłem, byśmy jak jakieś niezbyt poważne nastolatki zaczęli tarzać się po podłodze, kiedy wskoczysz mi na plecy, a ja specjalnie się przewrócę. Zawisnę nad tobą, opierając się na rękach i spytam, czy naprawdę masz te prawie czterdzieści lat, a ty wybuchniesz śmiechem. I właśnie tyle będzie z naszej powagi i wszystkich masek, które zakładamy.
I właśnie taką rzeczywistość kocham, Hitomi. Rzeczywistość, w której jesteś ty.
Dziękuję.
The end