Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

piątek, 7 lipca 2017

Spokój

Zespół: Moran
Pairing: Soan&Hitomi
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Drugi fanfik z serii o uczuciach~


Fanki myślą, że nasze życie jest beztroskie. W końcu robimy to, co kochamy, zawsze tego pragnęliśmy, nie siedzimy za biurkiem, a szef nie stoi nam nad głową, prawda?
Niestety, nie do końca tak jest. Owszem, kochamy muzykę, uwielbiamy ją tworzyć i dzielić się nią z fanami, ale... Często siedzimy przy biurku, na łóżku, leżymy na podłodze, a nawet wisimy głową w dół z nogami przerzuconymi przez oparcie fotela, bo nie możemy znaleźć weny, a wytwórnia chce, byśmy nagrali ten album na wczoraj. Do tego wyżej wymienione fanki oczekują od nas przy okazji trzech sesji zdjęciowych i najlepiej jeszcze dwóch tuzinów fotografii zrobionych aparatem w telefonie i wrzuconych na Twittera.
Gdzie w tym rozgardiaszu można złapać oddech? Gdzie mieć czas na to, co się kocha, prócz muzyki? Czasem zagłębiam się w odmęty internetu, trafiając na opowiadania, w których my nic innego nie robimy, tylko śpiewamy, gramy, chodzimy na próby i najlepiej jeszcze mieszkamy w jednym domu z całym zespołem i wszystkimi zwierzakami, jakie posiadamy. A filmy, seriale, książki, anime, mangi, gry komputerowe? To tak, jakby informatyk mógł się interesować tylko komputerami i wszystkim, co z nimi związane, ale już zwierzęta były dla niego tematem zakazanym. Bo jak to tak? Oglądać programy przyrodnicze w telewizji? Informatyk? Toć to skandal!
Dlatego najbardziej lubię dni, kiedy po kilku miesiącach trasy wracamy do domu i możemy wziąć relaksującą kąpiel w samotności. Tak, w samotności. Głosów kolegów, a nawet i ukochanego, mamy już serdecznie dosyć i potrzebujemy czasu tylko dla siebie. Swoich myśli, swojej duszy i swojego ciała.
Mam prawie czterdzieści lat, więc nie jest dla mnie czymś wstydliwym przyznać się, że lubię seks. Lubię przeżywać orgazmy i lubię twoje piekielnie szorstkie dłonie na moim ciele. Ale wiesz co? Mimo tej zbliżającej się czterdziestki, nadal nie potrafię często przyznać się, że to nie to jest najważniejsze.
Tu chodzi o spokój. Spokój w sercu, który czuję, gdy jesteś obok. Albo nawet wtedy, gdy siedzisz w drugim pokoju, albo w kuchni, parząc herbatę. Twoja obecność mnie wycisza, czuję się tak, jakbym miał własnego ochroniarza, który obroni mnie przed złem. I tym zewnętrznym, i tym wewnętrznym. Mam bowiem często wrażenie, że największym zagrożeniem dla człowieka jest on sam. I nie chodzi mi o wojny, tylko o nasze umysły. To nasz mózg wysyła nam sprzeczne sygnały i czujemy się zestresowani mimo, iż nic takiego się nie dzieje. To tak, jakbyśmy bali się przyszłości, zatracając się w przeszłości i marnując teraźniejszość.
Ale w twoich ramionach jest inaczej. Są kojące. Po ciężkim dniu, po kilkugodzinnej podróży, po męczącej trasie. Uwielbiam tak zasypiać. Z Maa-kunem w nogach, przytulony do twojej klatki piersiowej, słuchając bicia twojego serca. Myśląc o tym, jak dobrze jest mieć kogoś, kto się tobą zaopiekuje, kto się troszczy, kto cię pocieszy, gdy będziesz mieć zły dzień i kto wybiegnie za tobą w samych klapkach, bo zapomniałeś rękawiczek, wychodząc do studia. I może ten ktoś często panikuje, może złości się o byle drobnostkę i może przejawia symptomy bycia kompletnym egoistą, ale Tomofumi... Nie zamieniłbym cię na nikogo innego. Nikt inny nie opatuliłby mnie takimi silnymi skrzydłami, jakie ty masz.
Czuję spokój. Jeszcze coś do mnie szepczesz, jeszcze głaszczesz po głowie, ale ja już zasypiam. Do krainy snów, po odmętach rzeki marzeń.
Do zobaczenia rano, Tomofumi.
The end