Pairing: Naoto&Shougo, w tle Chobi&Chisa
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Bo zawsze można upaść niżej.
Shougo wszedł do kawiarni i poszukał Satoshiego wzrokiem. Ten siedział przy stoliku, na którym już stały dwie filiżanki z kawą. Shougo westchnął i podszedł do niego.
- Cześć - powiedział, siadając naprzeciwko swojego byłego. - Pamiętałeś, jaką kawę lubię?
- Pamiętałem - Satoshi kiwnął drogą. - Dziękuję, że dałeś się namówić na to spotkanie. Jesteś takim moim promyczkiem, który przebija się przez ciemność w moim sercu.
Shougo bardzo mocno musiał się powstrzymać, żeby nie parsknąć histerycznym śmiechem.
- Porozmawiajmy poważnie, jak dorośli ludzie, a nie zakochane nastolatki - stwierdził, wsypując cukier do kawy. - Chcesz, żebym do ciebie wrócił?
- Tak - Satoshi złapał go za ręce. - Proszę, Shogo. Przepełniają mnie uczucia, których nie potrafię ubrać w słowa, ale ja naprawdę cię kocham i potrzebuję. Nie łam mi serca, nie odrzucaj mnie. Czuję się bez ciebie taki samotny...
- Na początek mnie puść - Shougo wyrwał dłonie z rąk Satoshiego i upił łyk kawy. - A teraz zacznij mówić jak dorosły facet.
- To co mam powiedzieć? - Satoshi jęknął boleśnie, jakby ktoś go kopnął. - Shogo, wróć do mnie. Proszę.
- A obiecujesz, że pójdziesz do psychologa i będziesz brał leki na twoje stany depresyjne, zanim znowu potniesz sobie nadgarstek?
- Nie mam stanów depresyjnych!
- Czyli nie pójdziesz - Shougo dopił kawę i wstał. - Wybacz, Satoshi. Ale chyba ta rozmowa nie ma sensu.
- Ma sens! - Satoshi złapał go za rękę i próbował posadzić z powrotem. - Poczekaj chwilę, zamówimy drugą kawę, a potem...
Shougo wyszarpnął się perkusiście w pół słowa.
- Ludzie na nas patrzą. Przepraszam, Satoshi. Do widzenia - Shougo odwrócił się na pięcie i wyszedł. Satoshi pobiegł za nim, ale zatrzymał go kelner, który kazał mu zapłacić, albo wezwie ochronę.
Shougo pobiegł prędko w stronę przystanku autobusowego. Wpadł do busa i zajął jedno z miejsc przy oknie.
Przymknął oczy. Czuł się dziwnie. Dźwięki stały się niewyraźne, obraz zaczął mu się rozmazywać i ogarnęła go nagła senność.
Dopiero po chwili zauważył, że dzwoni jego telefon.
- Halo? - odebrał. Zaczęło mu się kręcić w głowie.
- Hej, Shougo. Spotkałeś się z Satoshim? - w słuchawce rozbrzmiał głos Chobiego.
- Tak, właśnie wracam do domu - odparł Shougo.
- Ale miałeś się z nim spotkać dwie godziny temu. Tyle ci to zajęło? - zdziwił się Chobi. - W ogóle brzmisz jakoś dziwnie, wszystko w porządku? Źle się czujesz?
- Nie, jestem w autobusie - odparł Shougo. - Chyba...
- Chyba? Shougo, co się dzieje? - przestraszył się Chobi. - Shougo, jesteś tam? Shougo!
* * *
Chisa wyszedł z kuchni i podszedł do Chobiego, który przerażonym wzrokiem patrzył na telefon trzymany w ręce.- Co się stało, Hiroki? - spytał wokalista. Ten spojrzał na niego, po czym zerwał się do biegu. - Hiroki!
- Shougo jest w niebezpieczeństwie - oznajmił Chobi, zakładając buty. - Był się spotkać z Satoshim w tej kawiarni, gdzie mają te dobre ciastka z kremem.
- Tej na przedmieściach?
- Tak - Chobi kiwnął głową. - Zadzwoniłem do niego, żeby się dowiedzieć, jak mu poszło, ale był jakiś dziwny, a potem nagle przestał się odzywać, ale nie rozłączył się. Mam złe przeczucia. Boję się, że zemdlał, wiesz, jaki on jest.
- I co teraz?
- Pójdę go poszukać, wiem, która linia autobusowa biegnie od tej kawiarni do jego mieszkania - oznajmił Chobi.
- Linia autobusowa? Dlaczego nie pojechał samochodem? - zdziwił się Chisa.
- Stwierdził, że by się za bardzo zestresował i jeszcze by spowodował wypadek - wyjaśnił Chobi i cmoknął Chisę w policzek. - Zostań tu. I tak miałeś już dzisiaj atak, niepotrzebny ci drugi.
- Ale weź sobie kogoś do pomocy, jeśli Shougo rzeczywiście zemdlał, to może być ci potrzebna - stwierdził Chisa, lekko urażony faktem, że zostaje odsunięty od sprawy.
- Zadzwoń po Naoto - polecił Chobi. - Będzie wiedział, gdzie to jest, a poza tym...
- Poza tym?
- Poza tym, on nigdy nie przestał go kochać - odparł Chobi i wybiegł z mieszkania.
Chisa zamknął za nim drzwi. To Naoto i Shougo byli kiedyś razem?