Zespół: UNiTE.
Pairing: Lin&Sana
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans, komedia
Ostrzeżenia: zrypany humor autorki
Notka autorska: Tego... Haku, ogarnij się. XD
Minęło kilka dni i tyle samo nocy, podczas których Lin nie dawał Sanie spokoju. A perkusista zaczął dostawać pomału furii.
- Lin, nie dzwoń do mnie, bo w końcu nie wytrzymam i zrobię ci krzywdę - powiedział błagalnym tonem, kiedy gitarzysta zawracał mu głowę dziewiątą noc z rzędu.
- Ale Sana! Dołącz do nas, to dam ci się wyspać, obiecuję - odparł Lin, choć wiedział, że to była prawda tylko w połowie. W końcu jak już będą razem, to na pewno wiele nocy Sana będzie miał nieprzespanych. Ale przynajmniej z bardzo przyjemnego powodu.
- Spotkajmy się jutro w klubie Sakana, to pogadamy - stwierdził Sana.
Lin zamrugał. Sana miał czas się z nim spotkać?
- Ależ oczywiście. O której? - spytał Lin, opierając się o wielką, pomarańczową poduszkę.
- Siedemnasta?
- Może być - zgodził się Lin. - To dobranoc. Kolorowych snów.
- Dobranoc, Lin-chan - Sana rozłączył się.
Lin uśmiechnął się lekko i wykręcił numer do innej osoby.
- Halo? - usłyszał głos o wiele za bardzo rozbudzonego w jego mniemaniu Mio. - Co się stało, Lin?
- Czemu nie śpisz? - zdziwił się Tomoaki.
- Haku znowu się upił - wyjaśnił Mio. - Musiałem go odtransportować do domu.
- Czyli po raz kolejny zadzwonił do ciebie?
- Tak - przyznał Mio. - Właśnie od niego wyszedłem. To co się stało?
- A kiedy mu powiesz, że go kochasz?
- Lin! - warknął Mio, po czym gitarzysta usłyszał dźwięk zamykanych z trzaskiem drzwi w tle. - Zainteresuj się swoim życiem uczuciowym, nie wchodź mi z butami w prywatność.
- Dobrze, dobrze, przepraszam - Lin westchnął. - Mio, nie mogę być jutro na próbie.
- I tak bym ją odwołał. Haku będzie miał kaca, a ja raczej już się nie wyśpię - oznajmił Mio. - A ty czemu nie przyjdziesz?
- Chcę spróbować namówić Sanę do zostania naszym nowym perkusistą - wyjaśnił Lin.
- Sanę?
- Yoshi z Eve.
- A, ten twój przyjaciel? Ale Lin, Haku na bank się nie zgodzi!
- Właśnie dlatego potrzebuję całego dnia. Najpierw muszę nakłonić Haku do zaakceptowania tego pomysłu, a potem... Przeciągnąć Sanę na jasną stronę mocy.
- Rób, co uważasz za słuszne - odparł Mio. - Masz moje pozwolenie lidera.
- Dzięki, Mio - Lin uśmiechnął się promiennie i rozłączył się. Pierwsze, co musiał zrobić, to w końcu się wyspać.
Haku czuł się tak, jakby Godzilla napadła na jego dom, złapała go, przeżuła, wypluła, podeptała i wrzuciła pod ciężarówkę, więc dźwięk dzwonka do drzwi nie należał do najbardziej wyczekiwanych akurat w tym momencie przez basistę rzeczy. Wstał, trzymając się za głowę i otworzył drzwi temu, kto próbował się do niego dobić.
- Hej, Haku - Lin uśmiechał się promiennie, jak to miał w zwyczaju. - Co u ciebie?
- Kac gigant. Czego chcesz? - wymamrotał Haku. Jego głos brzmiał dla niego, jakby co najmniej krzyczał, a co dopiero donośny, rozchichotany głos Lina...
- Może jednak przyjmiemy nowego perkusistę?
- A pójdziesz sobie wtedy? - jęknął Haku, opierając się o framugę. Miał ochotę Lina zabić za zrywanie go z łóżka, więc zgodziłby się nawet zatańczyć nago kankana, byleby tylko gitarzysta zostawił go w spokoju.
- Oczywiście! - zawołał Lin, na co Haku zakrył uszy. - Więc jak?
- Przyjmiemy nawet kompletne beztalencie grające na garnkach i pokrywach od śmietników łyżkami, tylko proszę, mów ciszej - Haku osunął się po ścianie.
- Wybacz - Lin podał mu listek aspiryny i wodę, które wyciągnął z torby. - Dzięki za zgodę. Miłego dnia. A, Haku?
- Tak?
- Następnym razem załóż przynajmniej szlafrok - Lin zaśmiał się krótko i zbiegł po schodach.
Haku zamknął drzwi z kamiennym wyrazem twarzy, zdając sobie sprawę, że wcale nie było mu daleko do tańczenia nago kankana...