Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

wtorek, 23 czerwca 2015

Let me be your wings IX

Opowiadanie
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: dramat, fantasy, romans
Ostrzeżenia: szaleństwo, wspomniana przemoc fizyczna
Notka autorska: Opowiadanie napisane wspólnie z Kann. Ostatnia część. Mamy nadzieję, że się podobało.


Minęło kilka tygodni. Nie było dnia, w którym nie odwiedziłbym Hitoko. Otwierała się coraz bardziej, nawet zaczęła tak po prostu wychodzić z łóżka. Już nie przesiadywała w nim całego dnia, często widywałem ją przy oknie, albo chodzącą bez celu po pokoju, gdy wchodziłem do jej sali.
Tamten dzień nie wyglądał mi na inny od reszty. Przyszedłem do szpitala, Fumiko posłała mi promienny uśmiech i podała klucze. Poszedłem do sali Hitoko i przekręciłem klucz w zamku. Zapukałem i chciałem złapać za klamkę, ale drzwi same się otworzyły.
 - Hej - Hitoko stanęła w drzwiach. - Czekałam na ciebie.
 - Dzień dobry - wszedłem do środka. - Jak twoje oczy?
 - Już się przyzwyczaiły - uśmiechnęła się lekko i usiadła na łóżku. - Shiro?
 - Tak? - usiadłem obok.
 - Mogę coś zrobić? - przysunęła się bliżej.
 - To zależy, co. A właśnie. Mam dla ciebie czekoladę - wyjąłem czekoladę z torby. - Trochę się rozpuściła, bo ciepło na dworze.
 - Nie szkodzi - Hitoko wzięła ode mnie czekoladę i odłożyła ją na półkę. - To mogę ci coś dać?
 - Nie ma sprawy.
 - Ale zamknij oczy - poprosiła.
 - Okej - posłusznie wykonałem jej prośbę. Po chwili poczułem, jak kładzie dłonie na moich policzkach i... całuje mnie lekko.
 - Co? - otworzyłem oczy i spojrzałem na nią.
 - To takie podziękowanie za to, że jesteś - uśmiechnęła się promiennie.
 - Hitoko...
 - Tak właściwie, to cię chyba kocham - powiedziała cicho.
 - Ja ciebie też - powiedziałem, tuląc ją do siebie.
 - Jak myślisz, Shiro? Wyzdrowieję? - spytała, wczepiając palce w moją marynarkę.
 - Wyzdrowiejesz - odparłem. - Wiesz, nie wiem, czy ten Noburu też ma takie podejście, ale jeden z jego odpowiedników kiedyś powiedział, że "silniejszą magią od światła jest jedynie miłość".
 - Strażnicy podlegają magii światła, prawda? - w sumie ucieszyłem się, że to zapamiętała.
 - Tak - przyznałem. - Więc mam oba rodzaje broni przeciwko złu i rozpaczy.
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy.
 - Słyszysz? - spytała nagle Hitoko.
 - Słyszę - kiwnąłem głową. - Noburu, zduś ten chichot, bo cię słychać!
Moment później Noburu uchylił drzwi. Był zapłakany, ale uśmiechał się promiennie.
 - Wiecie, że jesteście uroczy? - zapytał, a ja objąłem Hitoko ramieniem w pasie.
 - Ej, Hitoko? - spojrzałem na nią, a ona podniosła na mnie wzrok. - Mam do ciebie prośbę.
 - Jaką?
 - Pozwól mi być twoimi skrzydłami - powiedziałem.
 - Głuptasie - zaśmiała się. Chyba po raz pierwszy słyszałem śmiech jej, a nie jej odpowiedniczki. - Stałeś się nimi, kiedy przekroczyłeś próg tego pokoju po raz pierwszy.
Noburu wydał z siebie jakiś nieartykułowany odgłos, a ja odwróciłem twarz Hitoko do siebie i pocałowałem ją. Wiedziałem, że przed nami jeszcze dużo pracy, ale... Będzie dobrze. Musi być, prawda?
The end