Pairing: Saga&Shou, Shou i Isshi jako przyjaciele
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, okruchy życia
Ostrzeżenia: oparte na faktach, śmierć
Notka autorska: Przyszło mi to do głowy, gdy usłyszałam podobną historię w radio.
Saga wszedł do pokoju i spojrzał na Shou. Ten był tak zapatrzony w mangę, że basista pomyślał, iż Ivu mógłby go wynieść razem z kanapą, a Ohara nic by nie zauważył.
- Ej, Kazuma? - zagadał do niego Saga, na co Shou drgnął i spojrzał na basistę z lekką dezorientacją.
- Tak?
- Mogę zadzwonić z twojego telefonu do Nao? Mój się ostatnio coś psuje. Chyba muszę iść do komisu, by mi to naprawili - westchnął Saga.
- Jasne, leży na półce - odparł Shou i wrócił do czytania mangi.
Saga wziął komórkę wokalisty do ręki i zaczął przeglądać kontakty.
- Nao, Nao, gdzie jesteś? - zapytał Saga, przeklinając w duchu producenta telefonu Shou, który wymyślił sobie, że kontakty będą układały się według dodawania ich do zbioru, a nie według nazwy. W pewnym momencie zamarł na chwilę, widząc dwa znaki.
シノ
Saga jeszcze raz popatrzył na te znaki. Tak, teraz był pewien, że wie, co one oznaczają. Zadzwonił do Nao, którego numer w końcu znalazł i poszedł do pokoju. Shou nadal czytał mangę.- Dziękuję - Saga podał mu telefon. - Kazuma?
- Tak? - Shou spojrzał na niego zniecierpliwiony. Nie lubił, gdy ktoś mu przeszkadzał.
- Czemu nie usunąłeś numeru Isshiego?
Manga z głuchym stukiem spadła na podłogę. Shou westchnął przeciągle i nic nie odpowiedział.
- Przecież Nao pewnie już dawno zlikwidował jego numer...
- Nie zrobił tego - Shou pokręcił energicznie głową.
- Dlaczego?
- Shino miał w telefonie aplikację pozwalającą nagrywać oryginalną wiadomość na sekretarkę dla wybranych dziesięciu numerów. Czasem... Lubię do niego zadzwonić, kiedy mi smutno - odparł Shou.
Saga spojrzał na telefon leżący na kanapie. Podniósł go i po dłuższej chwili znalazł numer Isshiego. Nacisnął zieloną słuchawkę i czekał.
Cześć, Kazuma. Nie mogę teraz rozmawiać, ale jeśli dzwonisz już po raz trzeci lub któryś z kolei, to wiedz, że możesz czuć się zaproszony do kawiarni na ciasto. Może być nawet marchewkowe. Zostaw wiadomość po sygnale, jeśli chcesz. Do usłyszenia.
Saga powoli opuścił rękę z telefonem. Mimo tego, że był często zimnym draniem, to jednak... Zachciało mu się płakać.Saga usiadł obok Shou, schylił się, podniósł mangę i położył na stole.
- Nie mogę uwierzyć w to, że w tym roku miną trzy lata - szepnął Shou. - Mam wrażenie, że jeszcze wczoraj z nim rozmawiałem.
Saga uśmiechnął się delikatnie i objął Shou ramieniem.
- Mogę cię zabrać do tej kawiarni...
- Jak ostatnio próbowałem przekroczyć jej próg, to prawie się rozpłakałem, więc wybacz, ale chyba muszę odmówić - powiedział cicho Shou.
- To pójdziemy gdzieś indziej. I jeśli nie chcesz, to nie usuwaj tego numeru. Ja usunąłem, słyszałem tylko standardową formułkę, a nie coś takiego - stwierdził Saga. - Chodź, muszę wyciągnąć cię na miasto, zanim znowu pomoczysz mi łzami sweter.
Shou uśmiechnął się lekko i posłusznie wstał, gdy Saga pociągnął go za rękę.
- Chodźmy nad jezioro.
- Popatrzymy na chmury?
- Ciebie zawsze interesuje tylko niebo. I gwiazdy. I księżyc. Ewentualnie sufit zaczyna falować.
- Sakamoto!
Śmiech Sagi rozniósł się po osiedlu, gdy Shou trzepnął go w ramię. Tak, kochał się z nim droczyć. I nie tylko to.
The end