Pairing: Akiya&Aoi
Dozwolone od: 16+
Gatunek tekstu: romans, komedia
Seria: "Vanilla&Raspberry"
Ostrzeżenia: łagodne sceny erotyczne, specyficzny humor autorki
Notka autorska: Napisałam to kilka dni temu, ale dodaję dopiero dzisiaj, bo miałam małe wątpliwości, czy to w ogóle nadaje się do czytania. Ach, i przepraszam, jak w przyszłym czasie znów napiszę coś z tym pairingiem, bo na Ao mam odchył, a za Akim tęsknię... Boże, jakim ja jestem beznadziejnym fangirlem...
- Shinobu? - Ryohei przytulił się mojego ramienia, gdy czytałem książkę, leżąc na łóżku.
- Tak?
- Spałeś z kimś przede mną?
- Ech, tak - westchnąłem przeciągle, przewracając stronę. - A co?
- A byli ode mnie lepsi?
Zmarszczyłem się lekko. Znowu to samo. Znowu górę wzięła jego chora zazdrość. Ryo, moje małe kochanie, znów ode mnie uciekniesz?
- Nie - odparłem i pogłaskałem Ryoheia po głowie.
Skłamałem. Owszem, Ryohei był świetny w łóżku i przewyższał praktycznie wszystkich, z którymi spałem, jednak...
* * *
Tamta noc była ciemna, na niebie nie było widać żadnych gwiazd, a nawet księżyc schował się za chmurami.Usiadłem na jego kolanach i zacząłem rozpinać guziki od jego koszuli.
- Shinobu, jak myślisz, będziemy coś pamiętać z tej nocy? - zapytał.
- Ja będę. Na pewno będę. Chociaż rano pewnie... Zapomnę. Ale tylko na chwilę! Obiecuję.
- Przyrzeknij, że będziesz pamiętał - powiedział stanowczo.
- Przyrzekam.
- Shinobu, ja tylko żartowałem! Jak jesteś pijany, to można cię kontrolować jak marionetkę - zaśmiał się. Miał taki dźwięczny i ciepły śmiech.
- Wcale się tak nie zachowuję! - oburzyłem się.
- Ciszej, bo pobudzisz sąsiadów - stwierdził.
- Nie po...
Nie dokończyłem, bo jego pełne i miękkie usta zamknęły moje.
- Dawno... Nikt mnie tak nie całował - powiedziałem cicho.
- Chcesz więcej? - zapytał. Według mnie, to było pytanie retoryczne.
Spojrzałem w jego czarne i głębokie oczy. Szorstkie, ale jednocześnie przyjemne w dotyku, dłonie przesuwały się po moim ciele. Jego skóra była ciepła i delikatna. Pocałunki, które składał na moich ustach, były długie i namiętne. Czułem się... Żywy.
Poranek nie należał do najlepszych. Pamiętałem wszystko, choć przypomniałem sobie dopiero po chwili. A potem wyszedł, a ja... Nawet mu nie podziękowałem.
- Aoi? - zdziwił się, gdy zobaczył mnie przed drzwiami.
- Tak?
- Coś się stało? - zapytał.
- Ja... Nie - stchórzyłem.
- Stajesz w drzwiach mojego pokoju i mówisz, że nie masz żadnego powodu, by do mnie przychodzić? - uśmiechnął się, rozbawiony całą tą sytuacją.
- Akiya?
- Tak?
- Powtórzmy to. Tym razem na trzeźwo - stwierdziłem.
- Jeśli tak bardzo tego pragniesz - wzruszył ramionami.
- Nie pragnę "tego", tylko ciebie - pociągnąłem go za krawat i pocałowałem.
- Ładne z ciebie uke, Shinobu - zaśmiał się, zamykając za mną drzwi.
- Jeśli tak uważasz - przytuliłem się do niego. - Pachniesz wanilią.
- Zasługa waniliowego płynu pod prysznic - wyjaśnił. - Będziesz się teraz tak tulił?
- Jesteś ciepły. U mnie w pokoju jest zimno - odparłem.
- Bo ci zamknę te twoje pomalowane malinowym błyszczykiem usta, jak będziesz tyle gadał - znów się zaśmiał. Poprzedniej nocy aż tyle się nie śmiał.
- To nie jest błyszczyk, tylko balsam - sprostowałem, odpinając pierwszy guzik od jego koszuli. Czy on naprawdę nie nosił nic innego, tylko koszule w kratę zapinane na guziki?
- Ale usta i tak ci zamknę - przyciągnął mnie do pocałunku.
Momentalnie zrobiło mi się gorąco. To dziwne. Kiedy ja go całowałem, było zupełnie inaczej, niż kiedy on całował mnie.
- A tak swoją drogą... - zaczął, przerywając pocałunek i ściągając ze mnie koszulkę. - Ciekawe połączenie, prawda? Wanilia i maliny. Słodko.
- Jak deser - zachichotałem. Kami-sama, ja wtedy chichotałem. Naprawdę nie nadawałem się na seme.
Tamta noc nie była ciemna. Na niebie nie było żadnej chmurki, a ja... Znów poczułem się żywy. To było takie... Piękne.
* * *
- Shinobu!Drgnąłem, wyrwany nagle z zamyślenia. Ryohei patrzył na mnie ze złością, jakby miał mi zaraz wydłubać oczy.
- Co?
- Mówię do ciebie od piętnastu minut, a ty mnie nawet nie słuchasz! - Ryohei prychnął oburzony.
- Oj, kochanie, przesadzasz - zaśmiałem się i pocałowałem go.
- "Poziomki" - pomyślałem. - "One nigdy nie będą lepsze od wanilii."
Zaśmiałem się, kiedy zdałem sobie sprawę, że jestem strasznie niestały w uczuciach. Ale raczej... Nie dopuściłbym się zdrady. To nietaktowne. Lepiej kogoś porzucić, a dopiero później związać się z kimś innym. Tę drugą osobę zaboli to wtedy o wiele mniej.
Spojrzałem na Ryoheia. Nie. Nie chciałem, by ktokolwiek go zranił. Chyba za bardzo mi na nim zależało. Czy to możliwe, że...
The end